Przed budynkiem Politechniki Koszalińskiej stanęło daewoo tico, a siedzący za kierownicą mężczyzna naciskał klakson i straszył, że się podpali. Pokazywał zapalniczkę i plastikowa butelkę z cieczą.
Władze uczelni wezwały policję. Po przybyciu negocjatora i pogotowia ratunkowe udało się przekonać mężczyznę, aby zamknął auto i razem z ekipą pogotowia pojechał na badania. Okazało się, że w butelce jest woda.
Mężczyzna twierdził, że protestuje w ten sposób przeciwko niesprawiedliwemu zwolnieniu go z zakładu pracy. Dodał, że od tego czasu, a minęło już dwa lata, jest pod opieką lekarzy psychiatrów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?