Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierz z Koszalina uratował w Kosowie małą Albankę

Joanna Krężelewska [email protected]
Porucznik Radosław Ambroziak ogląda zdjęcia zdrowej i radosnej dziś Bjondine.
Porucznik Radosław Ambroziak ogląda zdjęcia zdrowej i radosnej dziś Bjondine. Radosław Bielecki
Już wiemy - druga operacja Bjondine Dermaku powiodła się. Dziewięciolatka z Kosowa swoje życie zawdzięcza Radosławowi Ambroziakowi z Koszalina. Żołnierz dokonał niemal cudów, żeby pomóc zreperować serce dziewczynki. I udało się.

- Niech Bóg błogosławi Polaków - dziękuje jej matka.

Początek tej wzruszającej historii opisaliśmy trzy lata temu. Radosław Ambroziak był wtedy dowódcą zespołu łącznikowo-monitorującego w bazie amerykańskiej, powołanej przez międzynarodowe siły pokojowe KFOR po zamieszkach w Kosowie.

Jego zespół odwiedzał wioski i uczestniczył w spotkaniach na temat bezpieczeństwa z Albańczykami i Serbami, zamieszkującymi Kosowo. Na jednym z nich usłyszał o 6-letniej Bjondine. Skomplikowana wada serca - tak zwana tetralogia Fallota - którą w Polsce operuje się już u noworodków, dla niej oznaczała wyrok. W sercu małej Albanki była dziura między komorami. Dziecko było niedotlenione. Sine. Przestało rosnąć.

Żołnierz dostał zgodę dowódcy batalionu na przeprowadzenie akcji ratowania dziewczynki. Skontaktował się z profesorem Przemysławem Oszukowskim, dyrektorem Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, który bez wahania zgodził się przeprowadzić operację za darmo.

Koszalinianin dokonał niemożliwego - pomógł zdobyć wizy dla Bjondine i jej niepiśmiennej mamy. Zebrał pieniądze na transport, zakwaterowanie w Polsce i tłumacza. 20 lipca 2006 r. Albankę zoperował profesor Jacek Moll. Ze względu na zbyt duże ciśnienie krwi nie można było jednak usunąć całej wady.

Wtedy poprosiliśmy państwa oraz fundacje charytatywne o pomoc w zebraniu pieniędzy na drugą, niezbędną do uratowania dziecka, operację. Ta została przeprowadzona niedawno. - Udało się - nie kryje radości Radosław Ambroziak. - Fundacja Cor Infantis zapłaciła 18 tys. złotych za zabieg, a zebrane pieniądze wystarczyły na leki i buty ortopedyczne dla 9-letniej dziś Bjondine.

Dziewczynka wróciła już do Kosowa. Stamtąd kilka dni temu wysłała żołnierzowi swoje zdjęcia. - Jest uśmiechnięta, zmieniła się nie do poznania - mówi żołnierz.
Aktualnie nasz bohater służy w kompanii zabezpieczenia Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie, gdzie wykorzystuje doświadczenia, których nabrał w trakcie misji. Ma jednak stały kontakt z zespołem z Kosowa.
- Dostaję maile od chłopaków, którzy są w stałym kontakcie z dziewczynką i jej rodziną. Mała marzy o tym, żeby pójść do szkoły, bo już wiadomo, że operacja się udała - cieszy się pan Radosław.

Czy czuje się jak bohater? Skromnie przyznał, że armia powinna pomagać i pomaga wszędzie. - Cieszę się, że Bjondine będzie żyć. Mam synka i wiem, co czuje rodzic. Nie mogłem postąpić inaczej.

Za to, tuż po drugiej operacji, dziękowała Hajrije, matka dziewczynki. - Niech Bóg błogosławi Polskę i wszystkich Polaków - mówiła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!