Sierpień 1939 roku był gorącym miesiącem. Po obu stronach granicy prowadzono gorączkowe przygotowania do wojny. Polacy przygotowywali linie obronne, zaś Niemcy sposobili się do ataku. Na polskim Pomorzu zadanie utrzymania w tajemnicy prowadzonych prac fortyfikacyjnych było niemożliwe do spełnienia. Przyczyna była prosta. Po prostu liczna mniejszość niemiecka poprzez siatkę informatorów donosiła o ruchach polskich wojsk. Faszyści doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że na terenie powiatu kościerskiego większych sił polskich nie ma. Na terenie powiatu kościerskiego nie było ważnych strategicznie obiektów, był on ważny z innego względu. Leżał w połowie tzw. korytarza pomorskiego, którego przecięcie gwarantowało odcięcie od zaplecza sił polskich broniących Gdyni i Helu.
207. Dywizja Piechoty
Z terenu powiatu bytowskiego siły niemieckie atakować miały ówczesny powiat kościerski i kartuski. Chodziło o to, aby szybko zająć oba miasta. Dowództwo niemieckie nie planowało ataku na powiat chojnicki większymi siłami z terenu Bytowa, ograniczając się do działania wzmocnionymi siłami Straży Granicznej tzw. grenzschutzu. (Chojnice zostały zaatakowane z Człuchowa pociągiem pancernym, który rankiem wjechał na dworzec kolejowy). Siły 207. Dywizji Piechoty liczyły około 20 tysięcy żołnierzy i wchodziły w skład Armii Północ. Większość żołnierzy przekroczyła granicę w okolicach Półczna, osiągając 2 września Kościerzynę. Siły dywizji liczyły: trzy regimenty piechoty 322, 368 i 374 tzw. zapasowy. 322. Regiment przekroczył granicę polską w okolicy Jasienia i skierował swoje siły częściowo na Kartuzy, a częściowo na Miechucino. 368. Regiment kierował swe siły prosto na Kartuzy, które zostały zajęte 4 września zaś 374 atakował przez Egiertowo w kierunku Żukowa. 11 września 1939 roku część 207. Dywizja Piechoty połączyła się z resztą sił niemieckich w okolicach Rumi.
Obrona Narodowa
Siłom niemieckim bezproblemowo i dość szybko udało się osiągnąć swój cel strategiczny i przeciąć pomorski korytarz, bo na terenie powiatów kościerskiego i kartuskiego polskie siły nie stoczyły z nimi żadnej większej bitwy. Oczywiście dochodziło do wymiany ognia z batalionami Obrony Narodowej i Polskiej Straży Granicznej. Jednak miały one raczej charakter potyczek bez użycia cięższej broni. Dla przykładu siły broniące powiatu kościerskiego były nieliczne i słabe. Batalion Obrony Narodowej "Kościerzyna" wchodził w skład sił Armii "Pomorze" (Grupa Operacyjna "Czersk"). 1 września 1939 w jej skład wchodziły trzy kompanie piechoty składające się w większości z rezerwistów oraz kompania ciężkich karabinów maszynowych (razem około 400 żołnierzy). Co prawda w nocy z 31 na 1 września 1939 roku zajął on pozycje obronne na linii Sycowa Huta - Łubiana jednak rozkazem dowództwa został w nocy z 1 na 2 września wycofany przez Olpuch w kierunku Borów Tucholskich, gdzie 5 września został w miejscowości Przysiersk doszczętnie rozbity. Nie lepiej wyglądała również sytuacja w powiecie kartuskim, gdzie hitlerowcom mogli się przeciwstawić tylko członkowie Straży Granicznej i batalionu Obrony Narodowej "Kartuzy". Tutaj udało się im nawet zaimprowizować do obrony pociąg pancerny, zwany później Smokiem Kaszubskim. Jednak z uwagi na grożące okrążenie został opuszczony przez załogę i zajęty przez Niemców. Członkowie kartuskiej formacji również starali się opóźniać niemiecki marsz, kończąc swój szlak bojowy w okolicach Rumi, Wejherowa oraz Gdyni.
Mordercy z sąsiedztwa
Z militarnego punktu widzenia wydawać się może, że polscy żołnierze nie wykonali dobrze swego obowiązku, gdyż nie przyjęli na siebie siły niemieckiego ataku, wycofując się kolejno z następnych miejscowości. Historycy jednak twierdzą zgodnie, że gdyby siły polskie zaczęły bronić miejscowości niechybnie pociągnęłoby to za sobą dużo ofiar wśród ludności cywilnej i spowodowałoby straty w spalonych budynkach. A tak pierwsze dni września przebiegły miejscowym Kaszubom "dość" spokojnie. Oczywiście ludzie w obawie przed najeźdźcą opuszczali swe domy, uciekając w popłochu w głąb kraju.
Często jednak po kilku godzinach okazywało się, że nie ma dokąd uciekać, bo teren jest już dawno zajęty przez hitlerowców, którzy nakazywali powrót do domów. Aresztowania i masowe morderstwa zaczęły się po zakończeniu działań wojennych. Członków Obrony Narodowej czekała śmierć przez rozstrzelanie i to z rąk swych niemieckich sąsiadów, członków Selbschutzu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?