Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w ratuszu. Oprogramowanie wróciło. Przynieśli je rano znalazcy (zobacz wideo)

mas
– Jeżeli komuś w ostatnich dniach ktoś proponował sprzedaż oprogramowania, to prosimy o kontakt z policją – apelował wczoraj Mariusz Kalman. Dziś oprogramowanie się odnalazło.
– Jeżeli komuś w ostatnich dniach ktoś proponował sprzedaż oprogramowania, to prosimy o kontakt z policją – apelował wczoraj Mariusz Kalman. Dziś oprogramowanie się odnalazło. Fot. Radosław Brzostek
Do koszalińskiego ratusza rano zgłosili się kobieta i mężczyzna. Przynieśli 45 pakietów oprogramowania biurowego, które wcześniej sprzątaczka wyrzuciła na śmietnik.

Para twierdzi, że znalazła karton z oprogramowaniem na śmietniku koło ratusza, czyli tam, gdzie został wyrzucony przez sprzątaczkę. Znalazcy chcą pozostać anonimowi, ale oczekują jednocześnie tzw. znaleźnego.

Przypomnijmy, wczoraj z Urzędu Miejskiego zniknęły programy przeznaczone do sprzętu, który trafił niedawno do uczniów. Sprzątaczka... wyrzuciła je na śmietnik. Zawiadomiono policję o kradzieży.

Ta sprawa postawiła wczoraj urzędników na równe nogi. Pracownik, który przyszedł rano do pracy, stwierdził, że z jego pokoju zniknął wielki karton z oprogramowaniem komputerowym. - Dwóch facetów musiało go tu wnosić, ważył około 30 kilogramów - mówił Mariusz Kalman, informatyk w urzędzie.

Pracownicy sięgnęli po nagrania z monitoringu. I od razu wszystko stało się jasne. Na filmie było widać, jak w piątek późnym wieczorem kartonu pozbywa się sprzątaczka, która dba o utrzymaniem czystości na II piętrze.

- Karton stał na podłodze i nie wyglądał, jak przygotowany do wyrzucenia, więc nie wiem, skąd w ogóle taki pomysł - opowiadał Mariusz Kalman. - Był otwarty, a w nim 49 zestawów z oprogramowaniem Microsoft Office oraz 44 zestawy firmy Symantec. Wszystko warte 66 tysięcy złotych. Oprogramowanie miało trafić do uczniów obdarowanych 13 stycznia nowym sprzętem komputerowym.

I co z tym zrobiła sprzątaczka? Zajrzała do pudła, po czym zaciągnęła karton do windy. Potem wyciągnęła pudło na zewnątrz, do wiaty śmietnikowej przy parkingu wewnętrznym koło urzędu.

- Czy wiedziała, co tak naprawdę jest w środku? Nie wiem - dodał Mariusz Kalman. - Co ciekawsze, ta sama kobieta nie wyniosła dla odmiany kartonów ze śmieciami z pokoju obok.
Czy to była zamierzona kradzież? - Nie chcemy niczego sugerować - krygują się urzędnicy.
Sprzątaczka pracuje od niedawna w urzędzie, w ramach umowy z koszalińską spółdzielnią Unia.

- Umowa została zawarta z końcem grudnia - mówił Robert Grabowski, rzecznik ratusza. - Zakłada, że odpowiedzialność za szkody spowodowane przez pracowników ponosi firma.
Odszkodowanie w takim razie to nie kłopot. Problemem jest fakt, że dzieciakom przyjdzie poczekać teraz na nowe oprogramowanie (musi być nowy przetarg). Sprzątaczka była wczoraj przesłuchiwana przez policję. Stwierdziła, że nie miała pojęcia, co wyrzuca, myślała, że to śmieci. Nie usłyszała żadnego zarzutu.

O godzinie 12.30 w ratuszu została zwołana specjalna konferencja. Urzędnicy opowiedzą o szczegółach sprawy.
Więcej szczegółów w środę w papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego.
Teraz Głos Koszaliński możesz kupić w wygodny sposób przez Internet. Kliknij tutaj >>> by wejść na stronę e-głosu.

Może cię zainteresuje:
Zobacz co o swoim mieście myślą koszalinianie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo