Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Architekt twierdzi, że projekt aquaparku w Koszalinie jest w porządku

Płaskowicki i Partnerzy Architekci
Tak ma wyglądać koszaliński aquapark (wizualizacja).
Tak ma wyglądać koszaliński aquapark (wizualizacja). Płaskowicki i Partnerzy Architekci
Autorzy projektu aquaparku w Koszalinie nie zgadzają się na poprawki. - Zmiany wynikają z chęci obniżenia kosztów, a nie wad konstrukcyjnych - mówi architekt Piotr Płaskowicki.

Burza wokół parku wodnego zaczęła się w połowie grudnia, kiedy poinformowaliśmy, że firma Kornas (wykonawca) stwierdziła wady konstrukcyjne projektu dachu obiektu. Po tym jak eksperci Politechniki Gdańskiej potwierdzili zastrzeżenia i orzekli, że budowa w planowanym kształcie grozi katastrofą budowlaną, Zarząd Obiektów Sportowych (inwestor) zażądał od projektantów (Płaskowicki i Partnerzy Architekci) poprawek i wzięcia na siebie odpowiedzialności finansowej za wszelkie dodatkowe koszty.

Autorzy projektu nie przystali na te warunki. Niezależnie od nich, projektant konstrukcji (podwykonawca PPA) zgodził się wprowadzić oczekiwane przez ZOS poprawki. Tym niemniej ZOS stanął przed koniecznością ogłoszenia dodatkowych przetargów na przeprojektowanie instalacji elektrycznych czy sanitarnych. - Należności wynikających ze wzrostu kosztów będziemy domagali się od autorów projektu w sądzie - zapowiadali na naszych łamach prezydent Koszalina Piotr Jedliński oraz prezes ZOS Jakub Pyżanowski.

Przez ponad dwa miesiące biuro projektowe nie odnosiło się do zarzutów, poprzestając na lakonicznym komunikacie, że projekt jest wykonany prawidłowo. "Jednak w odpowiedzi na powtarzane niezasadne i nieprawdziwe oskarżenia wobec nas zdecydowaliśmy się zareagować" - podkreśla Piotr Płaskowicki, prezes PPA w liście otwartym do ZOS.

Przede wszystkim podważa prawidłowość ekspertyzy Politechniki Gdańskiej. "Opinia (...) obarczona jest zasadniczymi błędami. (...) zespół oceniał rozwiązania projektowe niezgodne z faktycznie ustalonymi w projekcie wykonawczym. (...) popełnił proste błędy obliczeniowe, które dodatkowo zaważyły na wyniku końcowym" - czytamy w piśmie. Z tego punktu widzenia Piotra Płaskowickiego nie dziwi, "że opieranie się na błędnej opinii prowadzić musi do błędnych wniosków". Dziwi go natomiast, że ZOS odmówił mu spotkania z autorami ekspertyzy w celu wyjaśnienia rozbieżności.

Prezes biura podtrzymuje, że projekt jest prawidłowy. "Potwierdzają to obliczenia wykonane przez Instytut Techniki Budowlanej" - wskazuje, podkreślając, że projektant (podwykonawca PPA) zgodził się wprowadzić oczekiwane przez ZOS poprawki "nie dlatego, że popełnił błąd, ale, by dla świętego spokoju zaprojektować inne, tańsze, acz niezgodne z pierwotną dokumentacją rozwiązania konstrukcji dachu." Właśnie konieczność obniżenia kosztów inwestycji jest, zdaniem Piotra Płaskowickiego, źródłem zamieszania.

Przypomina, że oczekiwane przez ZOS zmiany są "całkowicie niezgodne z przeprowadzoną procedurą zamówienia publicznego oraz dokumentacją projektową, która stanowiła podstawę do złożenia ofert i dokonania wyceny przez wszystkich oferentów".

Co więcej, uważa, że ZOS próbuje zrobić z niego kozła ofiarnego, dlatego, że wybrany wykonawca "nie doszacował kosztów realizacji inwestycji (o ok. 9,5 mln zł - dop. aut.) i nie jest w stanie jej wykonać w pierwotnie zaprojektowanej technologii." Jednocześnie twierdzi, że "drugi w kolejności oferent (pierwotnie wybrana spółka "Wrobis" - dop. aut.), znając projekt konstrukcyjny dachu, gotów był go prawidłowo wykonać, w oferowanej cenie."

"Gotowy byłem zaakceptować takie rozwiązanie (zmiany projektowe - dop. aut.), czego dowodem były przygotowane rysunki zamienne, ale nie za cenę przypisywania mi odpowiedzialności za wady projektu" - zaznacza Piotr Płaskowicki. Tym bardziej, że "zamawiający w żaden sposób nie dąży do wyjaśnienia, bądź poprawy rzekomo źle wykonanego projektu. Jedynie jest zainteresowany nieuzasadnioną zmianą na rozwiązanie dużo tańsze oraz prostsze w realizacji".

Powołując się na autorskie prawa osobiste do projektu, Piotr Płaskowicki nie zgadza się też "na wprowadzenie jakichkolwiek zmian do projektu, czy też rozporządzanie i korzystanie z jakichkolwiek opracowań mojego projektu." Jednocześnie ostrzega, że w razie ich złamania i powtarzania oskarżeń o błędy projektowe, skieruje sprawę do sądu.

Prezydent Koszalina nie obawia się zablokowania poprawek przez architekta. - Skoro nie wywiązał się z obowiązku ich samodzielnego wprowadzenia, zgodnie z umową autorskie prawa majątkowe, wraz z prawem do naprawienia projektu, przeszły na naszą własność - wskazuje Piotr Jedliński, a jego wykładnię potwierdza prezes ZOS. Obaj uważają, że list jest nerwową reakcją na złożenie doniesienia na biuro PPA do rzecznika odpowiedzialności zawodowej Mazowieckiej Izby Architektonicznej. - Jest to rozpaczliwa próba obrony swojego dobrego imienia - wskazuje Jakub Pyżanowski, po raz kolejny zapewniając, że oczekiwane poprawki wynikają wyłącznie z błędów konstrukcyjnych, a nie chęci obniżenia kosztów budowy.

- Dla nas liczy się przede wszystkim bezpieczeństwo i takie oskarżenia pana Płaskowickiego są na granicy pomówienia - dodaje prezydent. Mimo to szef ZOS zamierza odpowiedzieć na pismo. - Zawiera zbyt poważne zarzuty, żeby pozostawić je bez odpowiedzi - tłumaczy Jakub Pyżanowski. - A skoro pan Płaskowicki przyjął taką formułę rozmowy, to my również upublicznimy naszą odpowiedź..

Pełna treść listu otwartego

Dotyczy: budowy "pod klucz z pierwszym wyposażeniem" Kompleksu wodno - rekreacyjnego w Koszalinie w lokalizacji Koszalin, Rejon ulic Gdańska, Rolna, Kopernika, działka nr 241/13, obręb 18 .

Szanowny Panie,

W dniu 22.02.2013 roku otrzymałem podpisane przez Pana pismo, datowane na dzień 18 lutego 2013 roku nr L.Dz. 322/2013, którego treść, a w szczególności nieuprawnione, niezasadne i nieprawdziwe stwierdzenia zmuszają mnie do stanowczej reakcji.

W pierwszej kolejności odnieść się muszę do zarzutu rzekomej wadliwości projektu konstrukcyjnego, stanowiącego część dokumentacji projektowej, wykonanej na zlecenie Zarządu Obiektów Sportowych Sp. z o.o. Zarzut ten jest nieprawdziwy, a stanowiąca jego podstawę, opracowana na zamówienie Zarządu Obiektów Sportowych Sp. z o.o. "Opinia techniczna dotycząca konstrukcji Aqua-Parku w Koszalinie" z grudnia 2012r., wykonana przez zespół pod kierunkiem prof. dr hab. inż. Jacka Tajchmana, obarczona jest zasadniczymi błędami.

Po pierwsze, zespół prof. Tajchmana przyjął inne, niezgodne z projektem konstrukcyjnym, założenia projektowe co spowodowało, że zespół ten oceniał rozwiązania projektowe niezgodne z faktycznie ustalonymi w projekcie wykonawczym konstrukcji. Niestety zespół prof. Tajchmana popełnił ten sam błąd, który wytknął opinii panów mgr inż. Jacka Kaczmarka i mgr inż. Arkadiusza Klucznika z lipca 2012r. zamówionej przez Kornas Development Sp. z o.o. S.K.A.

Ponadto zespół prof. Tajchmana popełnił w swoich obliczeniach proste błędy obliczeniowe, które dodatkowo zaważyły na wyniku końcowym opinii. Przykładowo wskażę tylko na obliczenia do Rys. 57 na stronie 55 opinii, gdzie prof. Tajchman wylicza wartość współczynnika λ = 56.8, ale w dalszej części tych obliczeń, w miejsce tej samej wartości λ podstawia już wartość 59,4. Innym dobitnym przykładem błędów obliczeniowych jest chociażby widoczny na stronie 57 opinii wynik działania ky = 0,5*(1+0,2*0,78+1,17), który wg autorów opinii wynosi 1,66 a tymczasem, zgodnie z zasadami arytmetyki, powinien wynosić 1,16.

Oczywiste jest, że opieranie się na błędnej opinii prowadzić musi do błędnych wniosków. Dlatego nie rozumiem powodów, dla których Zarząd Obiektów Sportowych SP. z o.o. odmówił zorganizowania spotkania z udziałem moim i autorów tejże opinii, celem wyjaśnienia rozbieżności.

Głęboko wierzę, iż mgr inż. Marcin Karczmarczyk, jako autor projektu konstrukcyjnego nie popełnił błędu. Byłem o tym wielokrotnie przez niego zapewniany, nawet po podpisaniu zaproponowanego mu przez Zarząd Obiektów Sportowych Sp. z o.o. porozumienia. Potwierdzają to obliczenia wykonane przez Instytut Techniki Budowlanej, raport z Badań nr LK00-1539/12/Z00NK. Wiem, że ugiął się pod Państwa naciskami i groźbami, lecz nie dlatego, że popełnił błąd, ale dlatego by dla świętego spokoju zaprojektować inne, tańsze, acz niezgodne z pierwotną dokumentacją rozwiązania konstrukcji dachu.

Zamiar nawiązania przez Zarząd Obiektów Sportowych Sp. z o.o. współpracy z konstruktorem, którego obarczacie Państwo winą za wadliwe wykonanie projektu konstrukcyjnego, stanowi dla mnie wymierny dowód tego, iż zarzut wadliwości pierwotnego projektu ma charakter pozorny i jedynie służy zamianie konstrukcji dachu na zdecydowanie tańszą i prostszą w montażu. Ponadto ferowana przez Pańską spółkę propozycja użycia zwykłych dźwigarów z drewna klejonego jest całkowicie niezgodna z przeprowadzoną procedurą zamówienia publicznego oraz dokumentacją projektową, która stanowiła podstawę do złożenia ofert i dokonania wyceny przez wszystkich oferentów.

Nie jestem osobą, która pryncypialnie broni swojego stanowiska, czy swojego dzieła architektonicznego. Nie zgadzam się jednak ze stosowaną obecnie przez Zarząd Obiektów Sportowych Sp. z o.o. polityką uczynienia ze mnie i mojego podwykonawcy kozła ofiarnego wyboru wykonawcy, który nie doszacował kosztów realizacji inwestycji i nie jest w stanie jej wykonać w pierwotnie zaprojektowanej technologii. Pragnę tylko przypomnieć, iż jeszcze nie tak dawno Zarząd Obiektów Sportowych Sp. z o.o. stał na stanowisku, iż "niemożliwym jest wykonanie zgodnie ze specyfikacją techniczną pokrycia dachowego" obiektu Aqua-Parku w Koszalinie uwzględniając zaproponowane przez Kornas Development Sp. z o.o. S.K.A. stawki. Co więcej, dysponuję dowodami potwierdzającymi, iż drugi w kolejności oferent, znając projekt konstrukcyjny dachu, gotów był go prawidłowo wykonać, w oferowanej przez siebie cenie.

W tej sprawie trzeba nazwać rzeczy po imieniu. Kwestionowanie obecnie projektu konstrukcyjnego ma służyć jedynie doprowadzeniu do zmiany technologii dachu, po to by zmniejszyć jego koszty wykonania. Jak Pan Prezes na pewno pamięta niedoszacowanie oferty Kornas Development Sp. z o.o. S.K.A. w zakresie pokrycia dachowego w stosunku do cen rynkowych wynosiło ok. netto 3.500.000,- złotych, zaś niedoszacowanie oferty w zakresie architektury i konstrukcji zamknęło się kwotą netto 6.076.165,50 złotych. Wiedząc o tym rozumiem powody, dla których inwestor i wykonawca dążą do obniżenia kosztów realizacji inwestycji, poprzez zmianę technologii wykonania dachu. Rozumiem, że bez tego inwestycja nie zostanie wykonana. Gotowy byłem zaakceptować takie rozwiązanie, czego dowodem były przygotowane rysunki zamienne, ale nie za cenę przypisywania mi odpowiedzialności za wady projektu. Eskalacja żądań Zarządu Obiektów Sportowych Sp. z o.o. i przypisywanie wadliwości projektu konstrukcyjnego, przeinaczanie treści naszych rozmów, zmusza mnie do rewizji stanowiska.

Potwierdzeniem mojego stanowiska jest fakt, że Zamawiający w żaden sposób nie dąży do wyjaśnienia, bądź poprawy rzekomo źle wykonanego projektu. Jedynie jest zainteresowany nieuzasadnioną zmianą na rozwiązanie dużo tańsze oraz prostsze w realizacji. Współdziałanie inwestora i wykonawcy w siłowym dążeniu do obniżenia kosztów realizacji inwestycji widać na przykładzie podpisanego przez Pana projektu porozumienia z dnia z dnia 5.02.2013r, jaki dostałem pocztą. W § 1. pkt. 1. tego porozumienia Zarząd Obiektów Sportowych Sp. z o.o. próbował zmusić mnie do wyeliminowania obowiązku wykonawcy sporządzenia i uzgodnienia rysunków warsztatowych:

''Projektant wprowadzi aneksem do dokumentacji wykonawczej zmiany eliminujące w Tomie I Konstrukcji, Teczkę pt. ,,Badania'' oraz zapis w Opisie technicznym do projektu wykonawczego - branża konstrukcyjna ,,Wykonawca przedstawi Projektantowi do akceptacji rysunki warsztatowe elementów konstrukcji drewnianej i dokona ich koordynacji z rysunkami warsztatowymi stalowej konstrukcji wsporczej. Rysunki warsztatowe muszą być podpisane przez uprawnionego inżyniera i sprawdzone na zgodność z wymaganiami Polskiego prawa Budowlanego''.

Jak Pan sam rozumie zmiana taka nie ma nic wspólnego z rzekomo wadliwym projektem konstrukcyjnym dachu. Oczekiwanie przez Zarząd Obiektów Sportowych Sp. z o.o. bym odciążył wykonawcę z jego podstawowych obowiązków, gwarantujących bezpieczeństwo całego obiektu, jest całkowicie niekorzystna dla Pańskiej Spółki. Przedmiotowa zmiana w sposób istotny zmniejszałaby zakres prac i obowiązków wykonawcy, koszty z tym wiązane. Nie widzę powodów, dla którego inwestor, wiedząc, że wykonawca nie doszacował swojej oferty w trybie postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, po rozstrzygnięciu przetargu w taki sposób dożył do obniżenia wykonawcy kosztów realizacji inwestycji.

Dlatego uprzejmie informuję, iż jako twórca, któremu przysługują autorskie prawa osobiste do projektu, w tym prawo do żądania zachowania integralności i niezmienności dzieła, jak również właściciel praw zależnych, nie wyrażam zgody na wprowadzenie jakichkolwiek zmian do projektu, czy też rozporządzanie i korzystanie z jakichkolwiek opracowań mojego projektu.

Przypominam przy tym, iż zgodnie z treścią wiążącej nas Umowy, prawa zależne w żadnym wypadku nie były przedmiotem rozporządzenia na rzecz Zarządu Obiektów Sportowych Sp. z o.o., nie tylko, dlatego, że brak takich postanowień, ale również dlatego, iż prawa te mają osobisty, a więc niezbywalny charakter. Obowiązek respektowania należnych mi zgodnie z prawem autorskim praw zależnych potwierdza również treść § 9.4. Umowy nr 1ZP/10 z dnia 20.04.2010 roku.

W tym stanie rzeczy uprzedzam, iż dalsze naruszanie moich dóbr osobistych, poprzez pomawianie mnie o popełnienie błędów projektowych, względnie naruszenia moich praw autorskich spotkają się z moją zdecydowaną reakcją na drodze prawnej.

z poważaniem

mgr inż. Piotr Płaskowicki

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera