Jeśli chodzi o to drugie pytanie, to od razu mogę odpowiedzieć, że nie ma tu żadnej kolizji interesów - twierdzi Tomasz Hynda, starosta powiatu białogardzkiego. - Badaliśmy to, pytaliśmy wojewodę. Wiemy, że jeśli radny nie jest dyrektorem jednostki podległej powiatowi, to może tam pracować.
Chodzi o Romualda Tatysa, radnego powiatowego z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jest członkiem zarządu powiatu, a zarazem kierownikiem do spraw interwencji w Zarządzie Dróg Powiatowych. To jednostka ściśle związana ze starostwem.
- To bardzo dziwna i niejasna sytuacja - uważa Jerzy Harłacz, wiceprzewodniczący Rady Miasta w Białogardzie. To on złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w Zarządzie Dróg Powiatowych. - Tatys jest członkiem zarządu powiatu, więc to także przed nim zdaje relację z działalności dyrektor ZDP.
Dochodzi więc do absurdalnej sytuacji, w której szef spowiada się przed swoim pracownikiem - tłumaczy wiceprzewodniczący. Jednak nie to jest najważniejsze w jego zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa. - Dowiedziałem się, że Zarząd Dróg Powiatowych w Białogardzie kupił używany samochód marki Seicento. Zakupu dokonał w komisie samochodowym. Nie przeprowadził żadnego przetargu. I okazuje się, że ten pojazd był wcześniej własnością pana Tatysa - mówi Harłacz.
- Dyrektora zatrudnia starosta, a nie członkowie zarządu. Nie ma żadnego konfliktu interesów - powtarza starosta Tomasz Hynda. - Co do samochodu, to dowiedziałem się o tej sytuacji dopiero teraz. Jeszcze nie rozmawiałem szczegółowo o tej sprawie. Wstępnie tylko mówiłem o tym z panem Tatysem. Przyznał, że doszło do takiego zakupu. Ale ja nie wiem, czy to była własność jego, czy może jego żony. Jeszcze o tym porozmawiam z dyrektorem ZDP - zapowiedział starosta.
Dyrektor ZDP Bolesław Stanger jest jednak spokojny. - Samochód kupiliśmy za 7 tysięcy złotych. To w żaden sposób nie była wygórowana cena. Ten rocznik tyle kosztuje na giełdzie. Przetargu przy tak niskim zakupie nie trzeba organizować. A samochodu potrzebowaliśmy.
Mamy ponad 300 kilometrów dróg, nie stać nas na nowe auta, więc takie seicento bardzo nam odpowiadało - mówi. Dodaje, że gdy ZDP kupował samochód, Romuald Tatys nie był jeszcze pracownikiem Zarządu. - A ponadto auto kupowane było w komisie, a nie bezpośrednio od właściciela - kończy.
Romuald Tatys nie komentuje tej sprawy. Usłyszeliśmy tylko, że zastanawia się nad złożeniem do sądu pozwu wobec Harłacza za naruszenie godności i dobrego imienia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?