Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biegła zmieniła zdanie. Sąd znów uniewinnił byłą naczelnik [WIDEO]

Jakub Roszkowski
Jakub Roszkowski
Wideo
od 16 lat
Sprawa chłopca, który utonął w niezabezpieczonej studzience kanalizacyjnej w Białogardzie w 2017 roku, wróciła do sądu. Oskarżona urzędniczka została uniewinniona. Wyrok jest nieprawomocny.

Na czwartkowej rozprawie, była już naczelniczka wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej w Urzędzie Miasta w Białogardzie, odpowiedzialnego m.in. za utrzymywanie w należytym stanie kanalizacji deszczowej w mieście, została uniewinniona ponownie. Wcześniej w sądzie pierwszej instancji w Białogardzie została skazana na dziesięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok oraz zapłatę odszkodowania w wysokości 3000 złotych.

W apelacji w Koszalinie została uniewinniona od zarzutów. Prokuratura złożyła jednak wniosek o kasację tego wyroku, a Sąd Najwyższy do tego wniosku się przychylił. I w czwartek w Sądzie Okręgowym w Koszalinie sprawę ponownie rozpatrzono.

- Proszę o sprawiedliwy wyrok - powiedziała oskarżona na chwilę przed wysłuchaniem wyroku uniewinniającego. Wcześniej powiedziała, że chce, żeby ta sprawa już się zakończyła „raz na zawsze”.

Sędzia Renata Rzepecka-Gawrysiak nie miała wątpliwości, że sąd uczynił już wszystko, by sprawę rozpatrzyć rzetelnie i obiektywnie. Powiedziała, że opinia biegłej (też zeznawała w czwartek) była - dosłownie - głupia i zawierała głupie stwierdzenia, niektóre zupełnie się wykluczające.

- Skoro studzienka i ta część kanalizacji była wyłączona, niedziałająca, to jak można domagać się inspekcji, przeprowadzania kontroli tego obiektu? - pytała retorycznie. Dodała, że akt oskarżenia przygotowany przez prokuraturę, opierał się na opinii biegłej, która w czwartek wycofała się z kilku kluczowych stwierdzeń, zawartych w tej opinii, więc dziś zarzut wobec oskarżonej jest niezasadny.

Prokurator Eliza Patrylak powiedziała „Głosowi”, że prawdopodobnie poprosi o pisemne uzasadnienie wyroku i wtedy podejmie decyzję, czy złoży ponowny wniosek o kasację.

Krzysztof Stąporowski, ojciec Szymona, chłopca, który utonął w niezabezpieczonej studzience, był zaskoczony wyrokiem i podczas rozmowy z „Głosem” silnie się wzruszył.

- Nie wiem, co dalej będzie. Jestem już tak zmęczony... Dziś powinienem był prowadzić synka do szkoły, a nie siedzieć tutaj na sali rozpraw - płakał.

Przypomnijmy: do tego tragicznego wypadku doszło w 2017 roku w Białogardzie. Tego dnia pięcioletni Szymon bawił się na placu zabaw, po sąsiedzku z jego domem rodzinnym. W pewnym momencie zniknął z oczu ojca. Ten natychmiast wybiegł z domu, by szukać synka. Szybko okazało się, że Szymon wpadł do niezabezpieczonej studzienki kanalizacyjnej, wypełnionej wodą. Gdy ojciec wyciągnął z niej nadludzkim wysiłkiem nieprzytomnego synka, zaczął go reanimować. Na miejscu szybko pojawili się ratownicy medyczni. Niestety, było już za późno.

Zarzuty niedopełnienia obowiązków i spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrożenia życia usłyszała naczelniczka wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej Urzędu Miasta w Białogardzie. Kobieta od początku nie przyznawała się do popełniania zarzucanego jej czynu.

Dodajmy jeszcze, że prokuratura w Białogardzie w 2018 roku w odrębnym postępowaniu oskarżyła o nieumyślne spowodowanie śmierci Szymona jego rodziców. W styczniu kolejnego roku sąd uniewinnił matkę chłopca od popełnienia tego czynu, a wobec ojca warunkowo umorzył postępowanie na rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera