Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były członek TKKF w Koszalinie stawia mocne zarzuty prezesowi

Rafał Wolny [email protected]
Arkadiusz Kozak zapowiada pozew o zniesławienie.
Arkadiusz Kozak zapowiada pozew o zniesławienie. Jacek Wójcik
Niejasne rozliczenia, finansowanie wyjazdów prezesów z pieniędzy stowarzyszenia, uchybienia proceduralne - takie zarzuty stawia zarządowi TKKF były członek. Prezes zapowiada pozew o zniesławienie.

Na nieprawidłowości w Towarzystwie Krzewienia Kultury Fizycznej w Koszalinie wskazuje Krzysztof Stosio. - Odwoływanie imprez bez konsultacji z członkami, żeby wymusić na miastu płacenie za nie; bezpodstawne zwalnianie znajomych z opłat za uczestnictwo w biegach; działania niezgodne ze statutem - wylicza.

Na co dzień jest doradcą finansowym, najpoważniejsze zarzuty stawia więc w tej kwestii. - Członkowie zarządu regularnie wyjeżdżają na imprezy biegowe w innych miastach za pieniądze stowarzyszenia, a przecież to są pieniądze nas wszystkich z budżetu miasta. Nie wiemy jednak na co tak naprawdę są wydawane, bo przedstawiane nam informacje z ostatnich czterech lat są niepełne i niezgodne z ustawą o rachunkowości. Z kolei komisja rewizyjna działała bezprawnie, bo nie miała niezbędnej liczby członków - wskazuje Krzysztof Stosio.

Na dowód pokazuje dokumenty przedstawione podczas ostatniego walnego zebrania TKKF, w których widnieje jedynie informacja, że pieniądze zarobione przez stowarzyszenie i pochodzące z bezpośrednich dotacji (ok. 130 tys. zł za ostatni rok) zostały przeznaczone na cele statutowe. - Chciałem wiedzieć, jakie dokładnie były wydatki, ale zarząd i komisja rewizyjna ignorowały moje wielokrotne pytania - mówi.

Dlatego złożył skargi na działalność TKKF do prokuratury i ratusza, który pełni funkcje nadzorcze wobec koszalińskich stowarzyszeń. Magistrat potwierdził część zarzutów, udzielił władzom stowarzyszenia ostrzeżenia i zobligował do wyeliminowania nieprawidłowości.

Urzędnicy zakwestionowali m.in. czynności podejmowane przez działającą w niepełnym składzie komisję rewizyjną, brak walnych zebrań w każdym roku kalendarzowym, niewłaściwe zatwierdzanie sprawozdań finansowych przez zarząd, przy przedstawianiu walnemu zebraniu jedynie ich skróconej formy. Ponadto wskazali, że zarząd nie miał prawa utajniać danych finansowych wobec członka stowarzyszenia.

Kiedy Krzysztof Stosio dostał odpowiedź na swoje zarzuty, nie był już członkiem TKKF. - Władze usunęły mnie bez szansy odwołania, oskarżając o działanie na szkodę stowarzyszenia - mówi.

- Ten pan nie pytał, tylko przez rok bezpodstawnie oskarżał wszystkich o wszystko - odpowiada Arkadiusz Kozak, prezes TKKF. Przyznaje, że Stosio został od razu pozbawiony członkostwa, mimo że statut przewiduje tę sankcję dopiero jako czwartą w kolejności (po ostrzeżeniu, naganie i zawieszeniu). - Mimo że już na pierwsze pismo dostał wyczerpujące odpowiedzi, wciąż rzucał oszczerstwa i powtarzał te same pytania. Do tego wprowadzał ludzi w błąd na temat naszych działań, więc nie widzieliśmy celu i sensu dalszej współpracy.

Prezes nie ukrywa, że statut koszalińskiego TKKF był niespójny, ale podkreśla, że zostało to już naprawione. Jednocześnie zapewnia, że pozostałe zarzuty są bezpodstawne. - Wszystkie wydatki mamy szczegółowo udokumentowane, a przez kilkanaście lat swojej aktywności nigdy nie wziąłem na żaden wyjazd i start nawet złotówki z pieniędzy stowarzyszenia. Prokuratura umorzyła sprawę z doniesienia tego pana, a on mimo wszystko powtarza pomówienia, dlatego założymy mu sprawę w sądzie o zniesławienie - zapowiada Arkadiusz Kozak.

Wcześniej jednak musi zapaść rozstrzygnięcie przed Sądem Okręgowym, do którego Krzysztof Stosio zwrócił się o unieważnienie uchwały o pozbawieniu członkostwa w TKKF.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!