Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były szef SzLOT oskarżony m.in o wyłudzenie

(r)
Jednym ze sztandarowych pomysłów Bogusława S. była budowa wyciąu do nart wodnych na Trzesiecku.
Jednym ze sztandarowych pomysłów Bogusława S. była budowa wyciąu do nart wodnych na Trzesiecku. Rajmund Wełnic
Po 10-miesięcznym dochodzeniu Prokuratora Rejonowa skierowała w tych dniach do sądu akt oskarżenia przeciwko Bogusławowi S., byłemu prezesowi Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej.

Utworzona kilka lat temu Szczecinecka Loklna Organizacja Turystyczna to stowarzyszenie, które tworzy kilkunastu przedsiębiorców branży turystycznej oraz członkowie instytucjonalni m.in. miasto Szczecinek i powiat szczecinecki. Prowadzi wyciąg do nart wodnych i plaże miejskie, bazę wodniacką nad Trzesieckiem, szkoli młodzież w ramach Academii Nautica. Organizuje obozy, zawody wodniackie, buduje infrastrukturę nad jeziorem itp..
Bogusław S. osobą znaną stał się z połowie lat 90. Wtedy to prowadził zakrojoną na szeroką skalę działalność turystyczną w Szczecinku. Organizował tu kolonie, obozy żeglarskie, modzież kwaterował w szkolnych internatach. Dzierżawił także podupadły wówczas mocno hotel "Pomorski". W Świątkach od "rolniczaka" wydzierżawił część pomieszczeń i terenów po gospodarstwie szkolnym pod potrzeby szkółki jeździeckiej. Później działalność przeniósł na Mazury.

SzLOT realizował i realizuje większość pomysłów miasta związanych z turystyka wodną, część z wykorzystaniem pieniędzy europejskiego programu Civitas. Na różne przedsięwzięcia związane z transportem publicznym jest w nim przeznaczonych 6,782 mln euro, z czego udział miasta wynosi około 2,5 mln euro. Za te pieniądze zbudowano chociażby dwa pomosty na jeziorze, uruchomiono wypożyczalnię rowerów, odnowiono taksówki wodne, czy kupiono riksze. Dodajmy także, że za około 3 mln zł - z pomysłu eks-szefa SzLOT - powstał także wyciąg do nart wodnych, który obecnie ta organizacja dzierżawi od miasta.
Byłemu szefowi SzLOT-u nie sposób było odmówić inicjatywy i pomysłowości na turystyczne ożywienie Szczecinka. Oprócz wspomnianych już pomostów, wyciągu, riksz, smoczych łodzi, taksówek wodnych, czy wypożyczalni rowerów, doprowadził do reaktywacji Mysiej Wyspy - urokliwego zakątka na drugiej stronie jeziora Trzesiecko.
Od początku XXI wieku Bogusław S. prowadził zażarty spór sądowy ze szczecineckim starostwem o dzierżawione wcześniej w Świątkach tereny nad jeziorem Trzesiecko. Umowa ze szkołą miała być dość nieprecyzyjna, jeżeli chodzi o lokalizację i rozmiar pastwisk używanych pod potrzeby stadniny, a jej dzierżawca twierdził, że ma prawo ich pierwokupu. Starosta nic chciał o tym słyszeć, tym bardziej, że zamierzał sprzedać atrakcyjnie położone działki. Argumentował, że umowa została wypowiedziana. Spór ciągnął się latami i długo blokował sprzedaż działek. I mógł jeszcze długo blokować, bo później włączyła się w niego również gmina wiejska Szczecinek, która uznała, że ziemie nad jeziorem to jej się należą. Ostatecznie sprawa zakończyła się ugodą - gmina dostała inną część dawnego gospodarstwa, a Bogusław S. miał na 10 lat wydzierżawić 8 hektarów przylegających do spornych działek. Niedawno starostwo wycofało się z tego, bo w nowym planie zagospodarowania przestrzennego - już po przyłączeniu Świątek do Szczecinka - tereny te planuje się przeznaczyć pod budownictwo mieszkaniowe.
Bogusław S. był także członkiem Platformy Obywatelskiej rządzącej Szczecinkiem i współrządzącej powiatem. Po wybuchu afery został przez swoją partię zawieszony w prawach członka do czasu sądowych rozstrzygnięć w kwestii ewentualnej winy. Odwołano go również z funkcji prezesa i dyrektora SzLOT.

Długa lista zarzutów jest długa i bardzo szczegółowa: od oszustw i wyłudzeń na kwoty od 11,5 złotych do 35 tysięcy. Nie ostały się za to zarzuty obyczajowe, bo obie panie obciążające eks-szefa wycofały się z tego.

W ciągu bez mała roku, jaki minął od głośnego zatrzymania Bogusława S. w sierpniu zeszłego roku, do przesłania do aktu oskarżenia do sądu, prokuratura prowadziła zakrojone na szeroką skalę dochodzenie. Śledczy przekopywali się przez stosy dokumentów, przesłuchali dziesiątki osób, o pomoc prosili nawet policję w Holandii. Efekt - olbrzymi, mieszczący się w 11 tomach akt oskarżenia skrupulatnie wyliczający 36 zarzutów wobec Bogusława S., byłego już prezesa SzLOT.

Większość, bo ponad 30 punktów aktu oskarżenia, dotyczy jednak oszustw, jakich Bogusław S. miał się dopuszczać przy rozliczaniu delegacji służbowych. Kwoty są bardzo różne: od delegacji na zaledwie 11,5 zł, ale są też opiewające na sumy rzędu kilku tysięcy zł. Prokurator skrupulatnie doliczył się aż 6 jego zdaniem "lewych" delegacji na 11,5 zł, większość jednak to kilkusetzłotowe kwoty.

- Jeden z zarzutów dotyczy także tego, że Bogusław S. miał 11 delegacji in blanco już ostemplowanych przez różne instytucje przygotowanych do wypełnienia i rozliczenia - mówi Jerzy Sajchta, zastępca prokuratura rejonowego w Szczecinku. Przypomnijmy, że już na początku śledztwa prokurator twierdził, że niektóre delegacje pokrywały się w terminach z tym, gdy Bogusław S. był prywatnie za granicą.

Prokuratura zarzuca także byłemu szefowi SzLOT nakłanianie do poświadczenia nieprawdy przez inspektora związku motorowego przy wpisie do rejestru statków, iż sprowadzone z Holandii taksówki nadają się do żeglugi. - Inspektor przyznał się już do tego - J. Sajchta dodaje, iż mężczyzna zgodził się dobrowolnie poddać karze. Z zakupem holenderskich łodzi wiąże się też najcięższy finansowo zarzut oszustwa na kwotę 35 tys. zł i 1,8 tys. zł przy transporcie łodzi do Szczecinka. PR oskarża też eks-prezesa SzLOT o przywłaszczenie drewna wyciętego na Mysiej Wyspie wartego 3,7 tys. zł.

Prokuratura nie postawiła za to ostatecznie zarzutów natury obyczajowej "naruszenia wolności seksualnej", bo zeznania obciążające Bogusława S. wycofała najpierw jedna z byłych pracownic SzLOT, a - na samym finiszu dochodzenia - druga. - Zastanawialiśmy się nawet, co w tej sytuacji zrobić, ale uznaliśmy, że skoro zarzut w pierwszym przypadku nie znalazł się w akcie oskarżenia, nie będzie go i w drugim przypadku - wyjaśnia J. Sajchta i dodaje, że oskarżony nie przyznaje się do winy. - Podkreślał za to często, że miał duży wpływ na rozwój turystyki w Szczecinku.

Z uwagi na obszerny materiał, z którym musi się zapoznać sędzia, proces w szczecineckim Sądzie Rejonowym ruszy najwcześniej we wrześniu. Dodajmy, że sąd pracy rozpatruje już pozew Bogusława S., który domaga się od SzLOT (w międzyczasie został odwołany z funkcji prezesa i dyrektora) wypłaty ekwiwalentu za niewykorzystany urlop i odszkodowania za zwolnienie z pracy.

Z Bogusławem S. nie udało nam się skontaktować, wcześniej wielokrotnie zapewniał o swojej niewinności i zapowiadał, że dowiedzie tego w sądzie. Domagał się nawet, aby pisać o nim podając pełne dane personalne.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!