Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czad w Szczecinku przy ul. Artyleryjskiej

Rajmund Wełnic
Klaudia i Janusz Piechoccy pokazują piecyk w łazience i wentylację – to stąd grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo.
Klaudia i Janusz Piechoccy pokazują piecyk w łazience i wentylację – to stąd grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo. Rajmund Wełnic
Lokatorzy bloku przy ulicy Artyleryjskiej w Szczecinku już kilka razy podtruli się czadem. I nie mogą porozumieć się z zarządcą, jak problem rozwiązać.

O pomoc poprosiła nas rodzina Piechockich mieszkająca w bloku przy ulicy Artyleryjskiej w Szczecinku, zarządzanym przez szczecinecki Zespół Zarządców Nieruchomości.

- Już kilka razy w naszym mieszkaniu dochodziło do podtrucia tlenkiem węgla - Janusz Piechotki wyjaśnia, że używa piecyka gazowego do ogrzewania i podgrzania ciepłej wody.

Objawy zawsze są takie same - osłabienie, zawroty głowy i nudności, a na koniec utrata przytomności. Kilka razy domownicy czuli się tak słabo, że musiała interweniować straż pożarna i pogotowie.

- Byłam dwa razy w szpitalu, ostatnio, gdy obudziłam się z bólem głowy i rano zasłabłam w szkole - Klaudia, córka państwa Piechockich, pokazuje kartę leczenia szpitalnego. Zawartość tlenku węgla w krwi znacznie przekraczała u niej dopuszczalne normy.

Z drugiej strony strażacy swoimi czujnikami zwykle podwyższonego stężenia czadu nie stwierdzali (poza jednym wypadkiem), ale pomiary były już wykonywane - jak zastrzegają lokatorzy - po gruntowanym przewietrzeniu mieszkania.

Najbardziej dramatyczne wydarzenia rozegrały się w marcu tego roku. - W czasie kąpieli pod prysznicem straciłem przytomność, upadłem i złamałem nogę oraz uszkodziłem staw biodrowy - pan Janusz do dziś nie odzyskał sprawności. To po tym wypadku strażacy zbadali stężenie czadu przekraczające ponad 100 jednostek, a więc kilka razy więcej niż dopuszczają normy.

- Nasze problemy trwają już ze dwa lata, w obawie o życie i zdrowie zakupiliśmy właśnie trzeci czujnik tlenku węgla - mówią domownicy. Boją się położyć spać, bo nie wiedzą, czy rano wstaną. Czad to bowiem gaz bezwonny i nie bez kozery nazywa się go cichym zabójcą.

Po ostatniej interwencji strażaków kilka dni temu, ci zakazali lokatorom korzystać z urządzeń gazowych. Piechoccy siedzą więc w wyziębionym mieszkaniu i o sprawie powiadomili prokuraturę, inspektora nadzoru budowlanego i media. Uważają bowiem, że mimo ich próśb, administrator budynku nic nie robi, aby zapewnić im bezpieczeństwo.

- Był niedawno u nas kominiarz i stwierdził, że komin jest w opłakanym stanie, bo się rozszczelnił - mówi Janusz Piechocki. - Zespół Zarządców Nieruchomości czeka na tragedię.

Przed blokiem zastaliśmy komisję z ZZN, członka zarządu wspólnoty i kominiarza.

- Nie jest prawdą, że zarządca nic nie robi, bo było wiele propozycji z naszej strony rozwiązania problemu, ale pan Piechocki nie wyraża zgody na naprawę - mówi Leonard Czerkowski z ZZN. - Nie wiem z czego to wynika, choć proponujemy różne warianty rozwiązania sprawy. Ostatnio tłumaczył, że nie pozwoli nic ruszyć, bo zawiadomił różne instytucje i do czasu sprawdzenia przez nie niczego nie można naprawić.

Kominiarz tłumaczy, że czad w mieszkaniu pojawia się, bo faktycznie rozszczelnił się wsad do komina. Jego naprawa i wymiana to moment, ale bez zgody właściciela nic zrobić nie mogą.

Sławomir Miara reprezentujący wspólnotę mieszkaniową dodaje, że to na lokatorze spoczywa obowiązek zapewnienia drożności, a mimo to wspólnota zgodziła się zapłacić za to z ogólnego funduszu remontowego. Kominiarz przyznaje jednak, że nawet, gdy piecyk gazowy nie działa, do mieszkania państwa Piechockich mogą być zasysane spaliny z innych lokali. Blok jest bowiem po remoncie, w mieszkaniach i na klatce schodowej są szczelne okna, a potrzebny jest tzw. cug, aby piecyk i wentylacja sprawnie działały. - Należałoby więc przenieść wentylację do innego przewodu kominowego, aby stamtąd złapać czyste powietrze - mówi kominiarz.

Po wizycie komisji lokatorzy zgodzili się na przeprowadzenie prac naprawczych i mają nadzieję, że to pomoże.

Po naszej informacji o problemach lokatorów budynku przy ulicy Artyleryjskiej w Szczecinku ("Głos Koszaliński" z 28 grudnia) otrzymaliśmy sprostowanie.

Od roku 2006 budynek położony w Koszalinie przy ul. Artyleryjskiej 5 w Szczecinku nie jest w zasobie Wojskowej Agencji Mieszkaniowej - jest natomiast własnością wspólnoty mieszkaniowej, którą zarządza Zespół Zarządców Nieruchomości Sp. z o.o. Oddział Koszalin. Spółka nie jest własnością WAM. W artykule pomylono Wojskową Agencję Mieszkaniową z Zespołem Zarządców Nieruchomości (ilekroć wspomniany jest WAM chodzi o Zespół Zarządców Nieruchomości). Podkreślam przy tym, że lokator o którym mowa w tekście artykułu również nie jest klientem WAM, a prywatnym właścicielem.

Wojskowa Agencja Mieszkaniowa w żadnym stopniu nie jest stroną sprawy, a artykuł wprowadza w błąd opinię publiczną i narusza dobre imię WAM.
Magda Wojciechowska, rzecznik prasowa WAM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!