Czołg radzieckiej produkcji był przez kilkanaście lat ozdobą wystawy sprzętu wojskowego w parafii garnizonowej pw. św. Ignacego Loyoli. Armii jednak w Szczecinku nie ma już od lat, więc zeszłym roku parafia zlikwidowana.
Militariami postanowili się zaopiekować miłośnicy historii, którzy w zrekonstruowanym bunkrze Wału Pomorskiego koło Trzesieki utworzyli wojskowy skansen. Przenosiny trzech armat w lecie udały się bez większych problemów.
Większym wyzwaniem była przeprowadzka potężnego czołgu T-34. Nie tylko dlatego, że - choć pozbawiony silnika i skrzyni biegów - waży około 20 ton. Zakusy na ściągnięcie pamiątki z czasów II wojny światowej miało Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy. Sprawa oparła się aż o sztab generalny, gdzie starosta Krzysztof Lis mocno zabiegał o pozostawienie zabytku w Szczecinku. Wojsko w końcu się zgodziło, mało tego za dramo dało sprzęt i żołnierzy z batalionu remontowego w Czarnem.
Bez ich pomocy trudno sobie byłoby wyobrazić ruszenie kolosa z miejsca. Dzień przed przenosinami próbowano czołg zdjąć z postumentu przy pomocy zwykłego dźwigu. Ten nie wytrzymał obciążenia i zwyczajnie urwało się ramię dźwigu wraz z kabiną operatora. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale czołg niebezpiecznie zsunął się z podwyższenia i przechylił.
Problem z jego ruszeniem miał nawet wielki pojazd na podwoziu T-55 do ściągania wraków czołgów z pola bitwy. Jego gąsienice ślizgały się na oblodzonym podłożu, ale w końcu centymetr po centymetrze udało się wojenną pamiątkę poruszyć i wciągnąć na lawetę. T-34 stanął ostatecznie koło bunkra trzesieckiego i będzie ozdobą wciąż rozbudowanego muzeum Wału Pomorskiego.
Z nabytku cieszy się Piotr Letki, szef Stowarzyszenia Jazda 4x4, które zajęło się rekonstrukcją fortyfikacji: - W wakacje odwiedzili nas studenci Politechniki Krakowskiej, którzy w ramach swoich zajęć zrobili projekt zagospodarowania okolic bunkra - mówi.
Dodaje, że postarają się też odtworzyć historię czołgu, kiedy został wyprodukowany, w jakiej jednostce służył i jakie były jego losy. - Odkryliśmy np. że dostał trafiony od góry pociskiem w wieżę - mówi Piotr Letki. - Pocisk przeleciał do kadłuba i tu przy podłodze eksplodował. Nie wiadomo, czy w trakcie walki, czy też już jako cel na poligonie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?