Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna końcówka

(mar)
Koszykarze Polaku nie zdołali się zrewanżować Czarnych za porażkę o brązowy medal w ubiegłym sezonie.
Koszykarze Polaku nie zdołali się zrewanżować Czarnych za porażkę o brązowy medal w ubiegłym sezonie. archiwum
Niezwykle interesujący przebieg miała pierwsza kwarta tego pojedynku. Doskonale usposobieni gracze ze Świecia świetnie zagrali w obronie, a przy tym niezwykle byli skuteczni.

To wszystko sprawiło, ze bardzo szybko osiągnęli oni przewagę punktową. Po trzech minutach i po "trójce" Skibniewskiego a ponadto akcjach dwójkowych Nany prowadzili 8:3, a po kolejnym rzucie z dystansu Hamiltona 11:5. Przewaga Polpaku wciąż rosła by na 2 minuty przed zakończeniem pierwszej kwart wynosić 10 "oczek 19:9. Mimo wielkiej woli i ambitnej walki Czarnych, pierwsza odsłona tego pojedynku zakończyła się zdecydowanym sukcesem gości, którzy rzucili o 9 punktów więcej 26:17. Druga kwarta rozpoczęła się pomyślnie dla podopiecznych trenera Griszczuka. Świetne zmiany Tuckera i Radke dały w końcu drugie prowadzenie Czarnym w tym meczu (po raz pierwszy 3:2) 31:30. Tym samym prowadzący Polpak pogubił się, a Czarni po niewielu błędach zaczęli odrabiać straty by w końcu prowadzić w tym pojedynku 5 punktami 41:36. Przewagę do przerwy należy zawdzięczać lepszej grze Czarnych na tablicach. Wygrali oni zbiórki 17:11. Miah Davis popisał się rzutem z dystansu zaraz na początki trzeciej kwarty, toteż przy jednym osobistym Dunna Czarni prowadzili 46:38. Z dystansu rzucił tez Omar Brlett i znów przewaga miejscowych urosła do 9 punktów 49:40. Należało się więc liczyć, że w przedostatniej odsłonie każda z drużyn będzie sobie chciała wyrobić jak największa przewagę. Tak też się stało i ku uciesze kibiców przewagę tą osiągali miejscowi. Natomiast Polpak gubił się tak w ataku jak i w obronie. Czarni tym samym na 3 minuty przed końcem trzeciej kwarty prowadzili 56:45, czyli najwyżej w tym meczu. Przewagi jednak nie utrzymali. W końcówce trzeciej kwarty wynosiła ona tylko 4 "oczka" 60:56. Czarni nie dali za wgraną i znów odrobili utracony dystans, a to za sprawą niesamowitej skuteczności Davisa, który z dystansu rzucał jak w transie. Czarni znów prowadzili wysoko 65:56, a Davis miał już na swoim koncie 16 punktów. Cóż, nie po raz pierwszy horror rozegrał się w czwartej kwarcie. W jej ostatniej minucie pod tablicami walczono zacięcie. Od stanu 80:79 dla Czarnych korzystny wynik przechodził z rak do rąk. Ostatecznie dzięki przytomności słupskich graczy, a przede wszystkim Miaha Davisa, dwa punkty zostało w Słupsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!