Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dygowo: Ograniczenie prędkości jednak będzie

Iwona Marciniak [email protected]
archiwum
Jeszcze w środę sołtys Łykowa (gm. Dygowo) dostał urzędową odpowiedź: znaku ograniczenia prędkości w jego wiosce nie będzie. Ale w piątek znak stanął. Jak do tego doszło?

- W tę środę, kiedy dostałem negatywna odpowiedź, ręce mi opadły - mówi nam sołtys Łykowa w gminie Dygowo Grzegorz Puzyna. - A w piątek jadę, patrzę i oczom nie wierzę! Znak stoi! Naprawdę cieszymy się, że w końcu, po tylu zabiegach się udało. Mamy jeszcze do zrobienia porę niewykonalnych dotąd rzeczy, jak chodnik, czy przejście dla pieszych... - dodaje z uśmiechem sołtys.

Za powrotem po półtora rocznej przerwie znaku ograniczenia prędkości do 70 km na godzinę na drodze wojewódzkiej nr 163, na wysokości wioski Łykowo (w gminie Dygowo) stoi Marek Hok, członek zarządu województwa, kandydujący na posła z list PO.

W ubiegłym tygodniu, po rozmowie z naszą redakcją, zainterweniował w sprawie, o którą mieszkańcy Łykowa bezskutecznie walczyli od początku roku. Okazało się, że sprawę "niezałatwialną" załatwić się dało. I to błyskawicznie. W wiosce zapanowała radość, ale nie da się ukryć, że jednocześnie zapachniało wyborczą kampanią.

- Żadna kampania - zarzeka się Marek Hok. - Gdyby ktoś zwrócił się z tym do mnie wcześniej, interweniowałbym tak samo, zwłaszcza że z dokumentów pokazanych mi po rozmowie z wami przez sołtysa wynikało, że mieszkańcy Łykowa już to ograniczenie prędkości mieli. Proszą więc o coś, co już się sprawdziło. Nie budujemy przecież lepszych dróg po to, żeby kierowcy mogli szybciej jeździć, ale żeby zwię-kszyć bezpieczeństwo wszystkich, którzy się po drodze poruszają. A mieszkańcy Łykowa poczucie bezpieczeństwa stracili.

Wioska leży prostopadle do ruchliwej zwłaszcza w sezonie trasy Kołobrzeg - Białogard. Ponad półtora roku temu decyzją Komisji Ruchu Drogowego przy Marszałku Województwa ograniczenie do 70-tki znikło. W marcu tego roku mieszkańcy wysłali do zarządcy drogi, Zachodniopomorskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich prośbę o przywrócenie znaku, podpisaną przez ok. 60 mieszkańców, popartą przez Urząd Gminy. Przypominali, że po przeciwnej stronie drogi jest cmentarz, a nie ma przejścia dla pieszych i zwłaszcza starsi ludzie boją się przechodzić przez jezdnię, że trudno wyjeżdżając z wioski włączyć się do ruchu, a do tego nie ma chodnika doprowadzającego do przystanku PKS i ludzie uskakują przed rozpędzonymi samochodami do przydrożnych rowów. Jednak odpowiedź była odmowna.

W sierpniu miejscowy radny Robert Jaruzel i sołtys wioski Grzegorz Puzyna zwrócili się o pomoc do redakcji "Głosu". Po naszej interwencji dyrektor ZZDW Bogdan Krawczyk obiecał nam, że przekaże prośbę mieszkańców do ponownego rozpatrzenia przez komisję i na miesiąc zapadła cisza, aż do ostatniej środy. W międzyczasie jednak sprawą zainteresowaliśmy wicemarszałka Hoka.

Jak to możliwe, że drogowcy zmienili zdanie i decyzję w sprawie znaku w ciągu kilku dni?
- Spowalnianie ruchu i ograniczanie prędkości może dezorientować kierowcę, ale skoro jest taki nacisk czynnika społecznego, to postawiliśmy ten znak i będziemy obserwować, jakie to przyniesie efekty - powiedział nam Bogdan Krawczyk z ZZDW.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!