Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziury w drogach w Koszalinie. Fuszerki są wszędzie

(opr. mas)
"Po zimie drogowcy będą mieli sporo pracy, aby doprowadzić nasze drogi do stanu używalności. Na każdym kroku widać w drogach wyrwy i dziury. Na zdjęciu widać dziury na ul. Fałata na wysokości ZUSu – pisze nasz internauta policjant obywatelski. – Dziury w jezdniach są bardzo niebezpieczne. Kierowcy czasem jeżdżą slalomem, a chyba nie muszę mówić, do czego może to doprowadzić. A więc drogowcy! Do pracy! Pozwólcie nam kierowcom bezpiecznie jeździć!”
"Po zimie drogowcy będą mieli sporo pracy, aby doprowadzić nasze drogi do stanu używalności. Na każdym kroku widać w drogach wyrwy i dziury. Na zdjęciu widać dziury na ul. Fałata na wysokości ZUSu – pisze nasz internauta policjant obywatelski. – Dziury w jezdniach są bardzo niebezpieczne. Kierowcy czasem jeżdżą slalomem, a chyba nie muszę mówić, do czego może to doprowadzić. A więc drogowcy! Do pracy! Pozwólcie nam kierowcom bezpiecznie jeździć!” Fot. Czytelnik
Mieszkańcy z Koszalina są zdenerwowani na stan dróg. Po naszych licznych publikacjach na temat stanu dróg po mroźnych tygodniach, zwłaszcza w Koszalinie, dostaliśmy listy i maila od Czytelników. Dziś publikujemy wybrane.

"Zdecydowanie zgadzam się z opinią, że Zarząd Dróg Miejskich w Koszalinie wybiera na wykonawców firmy wykonujące swoje prace nierzetelnie, o niskiej jakości i technologi z czasów realnego socjalizmu - napisał Marek P.

- Zwracam uwagę na ulicę Poprzeczną w Koszalinie, która to była całkowicie modernizowana na odcinku pomiędzy ulicą Lutyków, a Łużycką. Kompleksowy remont ulicy trwał około pół roku i został zakończony na wiosnę 2009 roku. Podczas wykonywania prac modernizacyjnych było już widać niestaranność wykonawcy. Nawierzchnia asfaltowa od samego początku była spękana, źle zwalcowana oraz widać było, że miejscami nawierzchnia była marnej jakości.

Odbiór jakościowy chyba potwierdził fatalne wykonanie, bo firma ze Słupska latem wycinała fragmenty nawierzchni i nakładała nowe, a niestaranne zwalcowanie na środku jezdni zostało zaspoinowane jakimś pasem bitumicznym. Efekty tych żałosnych prac widać na nawierzchni, jak na dłoni.

Pierwsza zima, czyli obecna, ujawniła wszystkie mankamenty wykonawcze i cała jezdnia spękała i przypomina dokładnie tę sprzed remontu. Pojawiła się ekipa naprawcza i zalewała dziury specjalistycznym urządzeniem na pierwszy rzut oka wyglądającym, jak banalna konewka, z której to wylewała się masa na pozór wyglądająca jak smoła. Wszystko to poddane zostało dokładnej wibracji urządzeniem wyglądającym, jak noga obuta butem (chyba nr 47), która była integralna częścią jednego z pracowników wykonujących to skomplikowane zadanie.

Dzisiaj ta niezastygnięta masa, czyli smoła, roznosi się na podjazdy domków usytuowanych na tej ulicy oraz na ładny nowy polbrukowy chodnik, a naprawie jezdni pomogła jak "umarłemu kadzidło".
Zastanawiam się, czy firma, która wykonała modernizację ulicy Poprzecznej, udzieliła inwestorowi, czyli ZDM, gwarancji na wykonaną nawierzchnię.

Na jaki czas opiewa ta gwarancja i czy odpowiedzialny urzędnik dopilnuje, aby wyciągnąć konsekwencje wobec nierzetelnego wykonawcy? A może powierzyć wykonanie naprawy innej, naprawdę fachowej firmie, a kosztami obciążyć partacza? Albo nie zrobić nic i tylko trwać w urzędniczym poczuciu ogólnej niemocy i działania sił ogólnie znanych jako nadprzyrodzone, które się sprzysięgły, aby stwarzać urzędnikowi niepotrzebne problemy. Myślę, że powinniśmy dbać o nasze sprawy i aby nasze pieniądze były dobrze wydawane przez kompetentnych urzędników."

* * *

"Dziękuję za poruszenie tak ważnego tematu, jak stan naszych dróg - napisał Andrzej Sajewski. - Przyczyna leży w przetargach, przede wszystkim interpretacji Ustawy o zamówieniach Publicznych. Nigdzie w tej Ustawie nie ma nacisku na jakość. Wygrywa zawsze najniższa cena.

Myślałem, że po zawaleniu się hali w Katowicach, gdzie zginęło tyle osób, ustawodawca (patrz parlament) wprowadzi zapis o jakości lub, że przetarg musi być zgodny z projektem lub kosztorysem inwestorskim. A co pokazuje praktyka? Wygrywa zawsze najtańsza, czyli najgorsza oferta, i jak widzę tych panów sypiących coś "asfaltopodobnego" na jezdnię w miejsce dziur i przyklepujących to gumowcami lub łopatą, to naprawdę tak jak pani pisze, nóż się otwiera. Tak rozstrzyga się większość ofert, gdzie jedynym kryterium jest cena. Gdzie więc miejsce na jakość?

W przetargach publicznych jest jeszcze jedna ciekawostka. Oferty, które wygrywają, są często 30% poniżej kosztorysu inwestorskiego i wygrywają je firmy, które pięknie się nazywają, ale zatrudniają tylko podwykonawców. Proszę się przyjrzeć wygranym przetargom ostatnio w Koszalinie np. na halę sportową, czy szpital / w trakcie rozstrzygania/. Zobaczy pani, o ile niższa jest cena od kosztorysu inwestorskiego. A więc o tyle mniej będzie tam jakości, a więcej chłamu i bylejakości.

Polska jest jedynym krajem w Europie, którym wraz z topniejącym śniegiem znika asfalt, o ile to jest asfalt. Po prostu, tu nie robi się dróg zgodnie z projektem. Widziałem pod koniec grudnia w Szczecinku, jak przy -8 stopniach mrozu spokojnie kładziono asfalt.

Jeżeli kierowcy, a jest nas ponad 10 milionów, nie wymuszą na posłach odpowiedniego zapisu, to przetargi będą wygrywały firmy z jak najniższą ceną, czyli najgorszą ofertą. (...) Albo będziemy mieli społeczny opór przed pseudo oszczędnościami albo ktoś, jak to u nas zwykle bywa, obudzi się zbyt późno".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!