Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gołębie wrócą

(bog)
Pod dachem katowickiej hali wystawienniczej rozegrał się niewyobrażalny dramat ludzki. Ucierpiały także gołębie.

Z okręgu koszalińskiego na wystawie w Katowicach było 28 gołębi. Najwięcej, bo aż siedem, należało do Jerzego Szczęśniaka, hodowcy z Koszalina. Latem podczas zawodów przyleciały z Paryża do Koszalina w 12 godzin. Z Katowic do wczoraj żaden jednak z nich nie wrócił.
- Żeby było cieplej, to te, które ocalały, na pewno by przyleciały - mówi J. Szczęśniak. - Jest jednak zima. W tych warunkach nie pokonają tak dużej odległości. Na pewno zginęły albo ktoś je połapał. Mam nadzieję, że może chociaż częścią z nich zaopiekowano się na miejscu. Wiem, że taką opiekę zorganizował Zarząd Główny Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych.
Jerzy Szczęśniak był w hali, kiedy dach zaczął się walić. Jemu i jego kolegom udało się uciec. Nie wie co się stało z gołębiami.
Wczoraj w Katowicach był Stanisław Pawlica, hodowca z Kołobrzegu. Pojechał tam z żoną Witolda Kucharskiego, który zginął w hali. Pomagał załatwić jej smutne formalności.
- Byliśmy między innymi w siedzibie Zarządu Głównego - mówi S. Pawlica. - Tam dowiedziałem się, że wiele gołębi z naszego koszalińskiego okręgu ocalało, chociaż niektóre są poranione. Z tego co wiem, udało się uratować 20 z 28 ptaków. Wszystkie wrócą do właścicieli.
Członkowie słupskiego okręg PZHGP nie zawieźli na katowicką wystawę żadnego gołębia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!