Tak zaczęła się jego browarniana przygoda, wtedy też narodziła się jego birofilska pasja. Jego mieszkanie, to wielka galeria kufli, szklanek, autentycznych akcji przedwojennych browarów. Znawcy mówią, że to jedna z najcenniejszych kolekcji w kraju.
Prezes Zdzisław Kryński zaprasza do mieszkania. Wchodzimy do salonu, a właściwie galerii kufli. Ale gospodarz bierze klucze i zabiera nas najpierw do piwnicy. Pokazuje dwa pomieszczenie z półkami pełnymi browarnianych eksponatów, kufli, szklanek, reklamówek, butelek. Wrażanie niesamowite.
- Kolekcję tworzyłem od 1966 roku - mówi. Rok wcześniej rozpoczął pracę w Żywcu.
Z 37 lat poświęconych branży, przez ostatni 22 kierował szczecińskim browarem. Odszedł na zasłużoną emeryturę w 2001 roku, ale pasja birofila pozostała. W kolekcji, która tworzył z żoną - ma ponad trzy tysiące kufli i szklanek.
- To największa, trzylitrowa szklanka Paulanera - mówi, biorąc ją do ręki. Pokazuje półki dotyczące krajowych browarów, czeskich, niemieckich.
- Na tej ścianie są kufle związane z Barbórką - wyjaśnia. - Z okazji święta Barbórki, 4 grudnia kopalnie wydawały specjalne przyjęcia. Każdy z gości dostawał kufel do ręki. Były kiełbasy, kabanosy itd. Zwyczajowo każdy ze stołów dostawał śpiewnik. Wyśpiewywano różne teksty, nie oszczędzając dyrekcji, kadry kierowniczej. W czasie zabawy za plecami biesiadników pomykali tzw. fuksi z dzbanami pełnymi piwa i cały czas dolewali im do kufli piwa.
Obok barbórkowych stoi kolekcja kufli związanych z Solidarnością, są z roku 1981.
- W Belgii udało mi się kiedyś kupić ciekawą szklankę piwa Kwak - kontynuuje, pokazując eksponat. - Belgowie chwalą się, że mają tyle gatunków piwa, ile dni w roku i każde ma swoją szklankę.
Piwo grodziskie ma też swoje szkło.
- w Grodzisku produkowano pierwsze piwo pszeniczne w Polsce, głównie na eksport - dodaje. - Leżakowało w butelkach. Trzeba je było odpowiednio nalewać do szklanki, by na dnie zostały drożdże. Resztę się spożywało.
Pasjonat informuje, że większość szklanek w piwnicznych komnatach ma około 50 lat. Chociaż ma
w kolekcji kufel i z 1723 roku.
Na jednej z półek widzimy kufle pozyskane od rektora niemieckiej uczelni piwowarskiej. Podpisywali się na nich absolwenci roczników 1977-1978.
Widzimy też trzy szklanki z rysunkami ćwiczeń przy spożyciu piwa, 3 dni po biesiadzie i z sikaniem w kierunku słońca.
Oglądamy eksponaty z Piotrkowa Trybunalskiego, białostockie, kolejne z browaru grodziskiego.
W drugim z piwnicznych pomieszczeń półki wypełniają m.in. kufle i szklanki browaru Żywiec i Bitburgera.
Jest także bogata kolekcja szczecińskiego Bosmana, także szklanki z czasów pierwszego prywatnego właściciela tego browaru - Józefa Adelsona.
Kolekcjoner zaznacza, że wiele ze szklanek Bosmana to prototypy, które nigdy nie weszły do seryjnej produkcji.
W piwnicy znajdujemy też kolumnę do piwa beczkowego a obok na stoliku leżą reklamówki Bosmana. Wśród nich ta z hasłem - "Kotwica w górę!" z ponętną dziewczyną w krótkich dżinsach. Są też reklamówki z Pawłem Wilczkiem, czy też słynne przymrożone oko przy reklamie piwa bezalkoholowego.
- Wilczek zaczynał karierę reklamówkami Bosmana - dodaje z uśmiechem były prezes browaru.
Na ścianach w ramkach wiszą przedwojenne akcje browarów ze Lwowa, Szczecina, Warszawy. - Mają już tylko wartość kolekcjonerską - wyjaśnia właściciel.
Dostrzegamy też serię szklanek szczecińskiego browaru sprzed wojny.
Produkowany tu Baltic Beer był eksportowany. Swoje miejsce ma Okocim z Brześcia i Kasztelan z Sierpca. Kolejne półki dotyczą wrocławskiego Piasta. Na jednym z kufli widzimy podobiznę ówczesnego prezesa Browarów Piastowskich, na innym - głównej technolog browaru.
- To naprawdę unikalna seria - zaznacza Zdzisław Kryński. - Obok szklanki browarów warszawskich, bydgoskich, gdańskich. Te zakłady zostały zlikwidowane - mówi.
Prezes bierze do ręki drewniany kufel. - Otrzymałem go, kiedy przyjechałem do Szczecina - wspomina z sentymentem. - Został wydłubany ręcznie z jednego kawałka drewna.
Z ciekawych eksponatów oglądamy reklamy Bohrisch Brauerei z roku 1935-1936. A ten kufel kupiłem za karton żywca - mówi kolekcjoner, pokazując ciekawy eksponat.
- Kiedy zaczynałem pracę w Żywcu, piwo żywieckie nie było łatwo dostępne. Kiedyś zjawił się w browarze handlowiec ze Śląska. Chciał koniecznie kupić piwo. Miał ze sobą stary niemiecki kufel. Jako pracownik, mogłem karton kupić. Więc się wymieniliśmy.
Naszą uwagę zwróciły też dwie szpady.
- Jedną dostałem od wicemarszałka zachodniopomorskiego do wycinania konkurencji - wyjaśnia gospodarz. - Drugą wręczył mi minister rolnictwa w 1997 roku. Zostałem agrobiznesmenem roku.
W salonie i gabinecie
Wracamy do salonu i bardzo cennych, ale i starych kufli. Wiele z nich pochodzi z połowy XIX wieku.
Kolekcjoner pokazuje niemiecką serię kufli Mettlach.
- To mercedes wśród piw - wyjaśnia.
Oglądamy kufle toczone na kole garncarskim, w spodach odciśnięte są ślady po sznurku, zdobione motywami chmielu i jęczmienia.
- A ten marzył mi się przez całe kolekcjonerskie życie - podkreśla i bierze do ręki kufel w kształcie czaszki. Szukał go wiele lat. - To szczególny kufel z Akademii Medycznej Breslau (dzisiejszy Wrocław) - wyjaśnia. - Studenci kończący medycynę dostawali na pamiątkę taki kufel w kształcie czaszki. Ten ma numer 2228. Widnieje na nim data 5 III 1927. r. Po numerze w archiwach możnaby znaleźć nazwisko absolwenta, który ten kufel otrzymał.
Są kufle z mnichami czy krasnoludkiem grającym w kręgle. Oglądamy także taki w kształcie latarni morskiej. Niektóre mają szklane pokrywki.
Jest także szklanka z misternie rzeźbionymi kłosami jęczmienia i liśćmi chmielu.
- W szkle się cholernie ciężko rzeźbi - dodaje kolekcjoner. Podobną szklankę udało mu się kupić na wyprzedaży staroci w Jeleniej Górze.
Unikatowym eksponatem jest kufel ze szklanym dnem z 1907 roku. Do ręki bierzemy też ciężki mosiężny z insygniami 1872 i 1897. - A ten jest na czasie, bo z kaczkami - dodaje żartobliwie prezentują okazały kufel. - Tu mamy dwie kaczki, a na pokrywie jest trzecia.
Kolekcjoner bierze do ręki jeszcze jeden eksponat. - Jest bardzo nietypowy - zapewnia. - Wszystkie mają rączki, ten nie ma. Chwytamy za maszkarony i pijemy.
Obok stoi już bardziej klasyczny... z rączką w kształcie lisa. Ale jest też seria kufli bajkowych - z Czerwonym Kapturkiem, Królewną Śnieżką.
Niektóre są wykonywane ręcznie, rzeźbione. Widać na nich misterny kunszt. - Jeden z takich kufli żona zauważyła u kogoś z rodziny - kontynuuje. - Były w nich nici, igły itp.
Kolekcjoner pokazuje też kufle z podobizną Manfreda von Richthofena, największego asa lotnictwa myśliwskiego okresu I wojny światowej, zwanego Czerwonym Czerwonym Baronem.
Ale są także z podobiznami wielkich odkrywców; Krzysztofa Kolumba, Vasco da Gamy, Ferdynanda Magellana.
Czy nie warto pokazać taką kolekcję?
- Kiedy niemal pół wieku temu zaczynaliśmy zbieranie kufli, szklanek myśleliśmy, że kolekcje przejmą dzieci - przyznaje pan Zdzisław. - Ale nie wykazali specjalnie zainteresowania.
Zastanawiamy się teraz z żoną, czy tych zbiorów po prostu nie sprzedać. Pośpiechu nie ma. Tym bardziej, że miejsca na ekspozycję w domu nie brakuje. Salon jest zaprojektowany pod ekspozycję.
Zamawialiśmy specjalne meble pod kufle. Wszystko jest dostosowane do naszej birofilskiej pasji.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?