Fundamentalna przebudowa jednej z najważniejszych koszalińskich ulic została przeprowadzona na przełomie lat 1973/74. Decyzję o rozpoczęciu modernizacji jak i termin jej zakończenia determinowało to samo wydarzenie – ogólnopolskie dożynki, które miały odbyć się we wrześniu 1975 roku. Wówczas była to jedna z kluczowych imprez w skali kraju, w której udział mieli wziąć najwyżsi dostojnicy państwowi i partyjni, z Edwardem Gierkiem, I sekretarzem PZPR, na czele. To oznaczało jedno: strumień pieniędzy dla Koszalina płynący z Warszawy, aby we właściwy sposób miasto do tego wydarzenia przygotować.
Część z dodatkowych funduszy miała pochłonąć przebudowa ulicy Zwycięstwa. Inwestycję nadzorował Andrzej Skarbek, wtedy naczelny inżynier Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Robót Komunalnych. – To było duże wyzwanie. Pracowało się od rana do wieczora – wspomina. Do tej pory ulica Zwycięstwa była ulicą bardzo wąską, z tramwajowymi torami, które zostały z przedwojennych czasów. Postanowiono ją radykalnie poszerzyć. Tak, aby w obu kierunkach, przez większość trasy, funkcjonowały dwa pasy ruchu. – Zapewne niewielu koszalinian wie, że wcześniej rozpatrywano też inny scenariusz. Ulica Zwycięstwa od skrzyżowania z ulicą 4 Marca do okolic Saturna miała być ulicą jednokierunkową. Wówczas w kierunku przeciwnym jechałoby się jednokierunkowymi ulicami Wojska Polskiego i Andersa. Obie trasy miały się zetknąć właśnie w okolicach Saturna, skąd Zwycięstwa byłaby już ulicą dwukierunkową. Koncepcja ta upadła ze względu na fakt, że wjazdy na ulice Zwycięstwa i Wojska Polskiego od strony 4 Marca są od siebie zbyt oddalone – opowiada pan Andrzej.
Budowa ruszyła i pierwszy fragment prac – od strony dworca PKS do skrzyżowania z ulicą Piastowską – to był jeden ciąg problemów. Trzeba było wyburzyć szeregu domów stojących blisko jezdni, w tym kilka kamienic, które zasłaniały katedrę. Inna sprawa dotyczyła ceglanego mostku nad Dzierżęcinką, który mieścił się przy starym tunelu pod ulicą (w pobliżu EMPIKU). Postanowiono wówczas, że tunel ten zostanie zasypany, a inny, podobny, zostanie wybudowany kilkanaście metrów dalej. Trzeba było jednak przesunąć także koryto rzeki. Tak też uczyniono. – Najpierw zbudowano nowy mostek na suchym gruncie, a potem przekopano nowe koryto. To były najtrudniejsze prace zrealizowane przy okazji tej inwestycji – wspomina Andrzej Skarbek. W porównaniu z tym dalsza część jezdni – czyli od ulicy Piastowskiej do ulicy 4 Marca – nie przysparzała już poważniejszych kłopotów: domów nie burzono, bo ich praktycznie nie było. – Zdążyliśmy w terminie, a tramwajowe tory, o których wspominałem, zostały po prostu zalane asfaltem – mówi koszalinianin. Andrzej Skarbek nie ma wątpliwości, że taka przebudowa głównej ulicy była potrzebna. – Dzięki temu centrum Koszalina nabrało wielkomiejskiego charakteru. Przygotowało też miasto na zwiększenie liczby aut i coraz większy ruch, co procentuje w obecnych czasach. Cieszę się, że brałem w tym udział
– podkreśla.
iPolitycznie - w jakim momencie w relacji polsko-ukraińskich jesteśmy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?