Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasia Sobczyk już nie zaśpiewa o "Małym księciu" (wideo)

Alina Konieczna [email protected]
Katarzyna Sobczyk po powrocie do Polski z USA.
Katarzyna Sobczyk po powrocie do Polski z USA. Radek Koleśnik
W warszawskim hospicjum zmarła Kasia Sobczyk, gwiazda polskiego big bitu. Latem 2008 roku ciężko chora piosenkarka wróciła do Koszalina, po 16 latach spędzonych w USA.

Jej piosenki znają bodaj wszyscy. Młodsi nie zawsze kojarzą, że to właśnie ona śpiewała "Małego księcia", czy " O mnie się nie martw". Starsi pamiętają - śliczną ciemnowłosą dziewczynę z Koszalina, która trafiła do zespołu "Czerwono-Czarni" i tak zaczęła się jej wielka kariera.

- Piosenki Kasi Sobczyk kojarzą mi się z samymi dobrymi i miłymi wspomnieniami - opowiada Mirella Telińska, dyrygent i szef artystyczny koszalińskiego chóru Cantate Deo. - Pamiętam ją z młodości, jako pełną wdzięku, seksowną gwiazdę. Gdy myślę o Kasi Sobczyk, tak właśnie ją widzę. Nie spotkałam się z nią ostatnio, gdy schorowana wróciła do Koszalina. Najbardziej lubię jej piosenkę "O mnie się nie martw". Często ją nucę, lubię przy niej tańczyć. To piosenka też trochę o mnie, zawsze staram się sobie radzić, nawet w najtrudniejszych chwilach.

Kasia Sobczyk, a tak naprawdę Kazimiera Sawicka, urodziła się w lutym 1945 roku w Tyczynie, na południu Polski. Od drugiego roku życia mieszkała najpierw w Sianowie, później w Koszalinie. Pierwsze kroki estradowe stawiała w 1961 roku koszalińskim Wojewódzkim Domu Kultury, gdzie występowała z zespołem "Biało-Zieloni". W roku 1963 została jedną z laureatek festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Stamtąd trafiła do "Czerwono-Czarnych".

- Kasia Sobczyk? To właśnie od niej rozpoczęła się moja pasja związana z muzyką i zbieraniem płyt - wspomina Rafał Janus, dyrektor I LO Stanisława Dubois w Koszalinie. - Wciąż w swoich zbiorach mam pierwszą płytę "Czerwono-Czarnych", "odziedziczyłem" ją po bracie. Na płycie śpiewają: Kasia Sobczyk, Karin Stanek. Świadomość, że tak sławna w tamtych latach piosenkarka pochodzi z Koszalina, zawsze była dla mnie znacząca. Pamiętam jedno zdarzenie, gdy pani Sobczyk zamieszkała już w Koszalinie po powrocie z USA. Przejeżdżałem ul. Batalionów Chłopskich, obok domu, gdzie zamieszkała i pomyślałem, że skoro tu mieszka, to powinienem ją zobaczyć na ulicy. Proszę sobie wyobrazić, że w tym momencie wyszła z budynku, zupełnie, jakbym wywołał ją myślami.

W 1979 roku Kasia Sobczyk wyjechał do Chicago w USA. Tam nagrała dwie płyty. Jak wspominała, wiodło się jej różnie. W 2003 roku zachorowała na raka piersi. W piosenkarskiej karierze pojawiła się jeszcze jedna przeszkoda - polip na strunach głosowych. Pewien znajomy lekarz w Ameryce powiedział jej: Kasia, wracaj do Polski. Spakowała kilka drobiazgów i wróciła.

Na początku lipca 2008 odwiedziła naszą redakcję Opowiadała wtedy: " Gdy zachorowałam, wielu moich znajomych odsunęło się ode mnie. Tak bywa w życiu, gdy zdrowie zaczyna się sypać, tracimy przyjaciół." Na prawdziwych przyjaciół mogła liczyć w Polsce. 24 września 2008 roku w koszalińskim amfiteatrze odbył się koncert "Kasia Sobczyk i Przyjaciele". Do Koszalina przyjechały gwiazdy polskiej piosenki, by wesprzeć chorą koleżankę. Dla Kasi zaśpiewali: Halina Frąckowiak, Edward Hulewicz, Bogusław Mec, Wojciech Korda, a także "Czerwone Gitary" i "Skaldowie".

Koncert prowadzili Maria Szabłowska i Krzysztof Szewczyk. Kasia Sobczyk weszła na scenę, śpiewając "Małego księcia". Po koncercie opowiada, jak bardzo była wzruszona.
- Dorastałem w Koszalinie, mniej więcej jako rówieśnik Kasi Sobczyk, jednak nigdy osobiście jej nie poznałem - mówi Zdzisław Pacholski, znany koszaliński artysta fotografik. - Swoimi piosenkami zawsze budziła moją sympatię, szczególnie podobały mi się "Biedroneczki są w kropeczki". Była kimś spośród nas. Piosenkarka znana w całej Polsce pochodziła z Koszalina, to ogromnie ważne dla poczucia identyfikacji z miejscem, w którym żyjemy.

Kasia Sobczyk miała wiele planów. Chciała nagrywać kolejne płyty. - Ale najpierw muszę wyzdrowieć - mówiła w naszej redakcji, zapewniając, że nie da się chorobie. W jednym z wywiadów, pytana, czy nie boi się śmierci, odpowiedziała: "Zawsze kochałam pana Boga. On wie, jak długo zatrzymać mnie na ziemi, a kiedy zabrać do siebie".

Jak nas poinformował Sergiusz Fabian, syn Kasi Sobczyk, piosenkarka zostanie pochowana w Warszawie, na Powązkach. Wczoraj nie były jeszcze znane szczegóły dotyczące daty pogrzebu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!