- Jezus Maria, topielca szukają?! - pytała teatralnym szeptem przechodząca ul. Łopuskiego kobieta. - Nie, podobno jakiejś foki - rzucił w odpowiedzi nie spuszczający oka z brodzących w wodzie strażaków, starszy mężczyzna. - A ja słyszałem, że armatę dla muzeum wyławiają… - głos nastolatka zabrzmiał niepewnie.
Nie foki, nie armaty i na szczęście nie topielca szukali nurkowie z kołobrzeskiej Ochotniczej Straży Pożarnej Tryton. Działali na zlecenie policji, poszukując roweru, wrzuconego do rzeki przez złodzieja, który kilka dni temu jadąc jednośladem ulicą Okopową, wyrwał wędrującej chodnikiem kobiecie torebkę. W ręce kołobrzeskich policjantów wpadł po pościgu. Nim zatrzymali go funkcjonariusze zdążył pozbyć się roweru. Jak w przyznał podczas przesłuchania wrzucił go do rzeki. - Istniało podejrzenie, że i rower jest kradziony, stąd prośba o współpracę wspomagającej nas OSP Tryton - wyjaśnia oficer prasowy kołobrzeskiej komendy, kom. Łukasz Chruściel.
Płetwonurkowie najpierw próbowali rower "wymacać" w zamulonej Parsęcie. - We wskazanym przez policję miejscu nic nie było - opowiada naczelnik OSP Tryton, Andrzej Dudkiewicz. - Jeden z nas zszedł więc pod wodę i szukał nieco dalej, w miejscu, w które naszym zdaniem mógł przenieść rower nurt rzeki. I trafiliśmy. Akcja przeszukiwania Parsęty, głębokiej w tym miejscu na ok. dwa metry a zamulonej tak bardzo, że widoczność sięgała … 10 centymetrów, trwała dwie godziny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?