- Sąsiad chowa ponad 300 świń. Zapachy są okropne. Tu nie da się żyć - zadzwonił do nas Mirosław Szczepański, właściciel firmy transportowej z Cybowa (gmina Kalisz Pomorski). - Najgorzej, gdy wylewana jest gnojówka na pola. Wtedy nic nie pomaga ani zamykanie okien w domu, ani częste pranie bielizny, ani kąpiele. Wszystko przesiąknięte jest amoniakiem i siarkowodorem. Razem z żoną obawiamy się o zdrowie.
Szczepański zarzuca sąsiadom, że wylewają na pola gnojowicę prosto z beczki, zamiast stosować rozdeszczowanie, że ich chlewnie nie spełniają wymogów prawa budowlanego, a niektóre z budynków wybudowane zostały bez pozwolenia. Nasz rozmówca dodaje, że świnie karmione są paszami, których zapach jest nie do zniesienia. A wszystko to - jego zdaniem - odbywa się od czterech lat, odkąd Tuźnikowie zaczęli współpracę z Poldanorem. Spółka dostarcza im prosięta i paszę, a oni zajmują się tuczem na skalę przemysłową.
- Od 25 lat prowadzimy z mężem gospodarstwo rolne. Mąż od 10 lat choruje. Pomagają nam synowie. To gospodarstwo, to jedyne źródło utrzymania naszej rodziny - powiedziała nam Danuta Tuźnik. - Wszystko co robimy odbywa się w zgodzie z przepisami i nie muszę tłumaczyć się sąsiadom, z kim współpracuję, a z kim nie. Sąsiedzi nam zazdroszczą.
Nasyłają na nas kontrole, zbierają podpisy w sprawie likwidacji hodowli. Nic jednak nie wskórają, bo u nas wszystko jest w porządku. Ostatnia kontrola inspekcji ochrony środowiska, przeprowadzona w 2007 r. rzeczywiście nie stwierdziła uchybień. Inspektorzy zanotowali, że gnojowica składowana jest w szczelnych zbiornikach i wylewana na pola, a stosowana przez Tuźników pasza nie zawiera odpadów pochodzenia zwierzęcego. Zastrzeżeń nie mieli też pracownicy sanepidu, którzy odwiedzali gospodarstwo Tuźników. Trzykrotnie kontrolowała je także Straż Miejska.
- Podczas jednej z kontroli gnojowica zalewała polną drogę. To było na wiosnę - przypomina sobie Wojciech Czyżak, strażnik miejski. - Poza tym nie stwierdziliśmy innych nieprawidłowości.
A jednak Mirosław Szczepański nie jest jedynym mieszkańcem Cybowa, który narzeka na uciążliwe zapachy dochodzące z gospodarstwa Tuźników.
- Tydzień temu byłem z grupą mieszkańców u burmistrza Michała Hypkiego. Przedstawiliśmy mu sytuację. Dawniej Tuźnikowie mieli małą chlewnię. Teraz poprzerabiali budynki i hodują świnie na dużą skalę. We wsi śmierdzi. Były przypadki wylewania gnojowicy do stawu. I chociaż nikogo za rękę nie złapaliśmy, podejrzewamy tych, którzy świnie hodują - powiedział nam Jan Tomczyk, sołtys Cybowa.
Burmistrz obiecał wyjaśnić sprawę przykrych zapachów. Do końca września we wsi ma się odbyć zebranie mieszkańców z władzami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?