Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krosino się buntuje w obronie szkoły

(r)
Wzburzeni rodzice na spotkaniu w szkole w Krosinie zapowiadają, że nie poślą swoich dzieci do Grzmiącej. Wolą Piaski w gminie Barwice.
Wzburzeni rodzice na spotkaniu w szkole w Krosinie zapowiadają, że nie poślą swoich dzieci do Grzmiącej. Wolą Piaski w gminie Barwice. Rajmund Wełnic
Mieszkańcy Krosina koło Grzmiącej nie chcą słyszeć o likwidacji szkoły w ich wsi. Grożą, że jeżeli władze Grzmiącej nie zrezygnują z pomysłu, to poślą swoje pociechy do szkoły w ościennej gminie.

Przez samorządy przetacza się kolejna fala likwidacji małych szkół. Niedawno pisaliśmy o smutny losie, jaki zapewne czeka niebawem podstawówkę w Wilczych Laskach koło Szczecinka. Oszczędzać chce także gmina Grzmiąca, w której na włosku zawisł los szkoły w Krosinie. Radni na najbliższej sesji (18 stycznia) będą decydować o zamiarze jej zamknięcia już od września.

Rodziców dzieci z Krosina ta wiadomość zmroziła. Są już po serii rozmów z wójtem Krzysztofem Sysko, który przedstawił ekonomiczne powody likwidacji. To jednak zupełnie nie przekonuje rodziców, którzy na burzliwym spotkaniu w szkole podjęli decyzję, że - gdyby radni przeforsowali likwidację - poślą dzieci do szkoły w Piaskach w gminie Barwice.

Pieniądze z subwencji oświatowej trafiłyby wtedy do Piasków, a nie do Grzmiącej, gdzie wójt planuje przenieść małych krosinian. - To nasza jedyna karta przetargowa - mówił Józef Kasztelan, były radny z Krosina. Na apel rady rodziców krosińskiej podstawówki pod taką deklaracją podpisało się kilkadziesiąt osób.

- Żyjemy z wyrokiem w zawieszeniu od 12 lat, już raz udało nam się ostudzić likwidacyjne zapędy władzy, gdy zagroziliśmy, że całe Krosino przyłączymy do gminy Barwice - wołali zebrani. Argumenty finansowe wójta zupełnie ich nie przekonują. - Krosino to po Grzmiącej druga największa miejscowość w gminie, na dodatek mamy tartak i inne zakłady, które płacą podatki.

Nie ma u nas aż tak wielkiego bezrobocia i Krosino zawsze więcej dawało gminie niż z niej brało. Niczego więcej od niej nie chcemy oprócz utrzymania szkoły. - liczy Wiesława Krupa, szefowa rady rodziców. - Mamy 530 mieszkańców, a w Iwinie i Mieszałkach, gdzie szkoły mają zostać, mieszka odpowiednio 250 i 110 osób. Tamtejsze szkoły mają co prawda więcej uczniów, ale większość z nich dojeżdża, a w Krosinie z 53 dzieci aż ponad 40 to miejscowi.

Zdaniem protestujących - jeżeli już trzeba - lepiej zamknąć Iwin lub Mieszałki, a dzieci stamtąd dowozić do innych szkół, skoro już i tak dojeżdżają. Dojazdów swoich dzieci do podstawówki w Grzmiącej sobie nie wyobrażają, bo - ich zdaniem będzie tam za ciasno.

- Słyszeliśmy, że aby zrobić miejsce dla naszych dzieci wójt zabierze część uczniów dojeżdżających z Wielawina ze szkoły w Grzmiącej do Mieszałek, ale na to nigdy ich rodzice się nie zgodzą - dziwi się W. Krupa. - Zamknięcie naszej szkoły to początek końca wsi, kto tu się osiedli, jak nie będzie szkoły?

Wójt Grzmiącej Krzysztof Sysko liczy: - Utrzymanie szkoły w Krosinie kosztuje prawie 800 tys. zł rocznie, z subwencji mamy nieco ponad 200 tys. zł - zdaniem wójta nawet po zapewnieniu pracy 4 nauczyciel z Krosina i utworzeniu w miejsce podstawówki ośrodka kultury, napięty budżet samorządu zaoszczędzi ponad pół miliona zł. K. Sysko wyjaśnia, że szkoły w Iwinie i Mieszałkach są prawie dwa razy większe niż Krosino.

- W imię czego mam je likwidować i skazywać dzieci na dojazdy po 20-25 kilometrów? - mówi. - Jeżeli podejmuje się przykrą reorganizację oświaty, to zaczynamy od najmniejszej, a nie od większych szkół. Po za tym prognozy demograficzne dla Krosina nieciekawe, w całym obwodzie szkolnym jeszcze niedawno rodziło się po 11 dzieci rocznie, w ostatnim roku tylko 7.

Wójt nie godzi się też z wyliczeniami rodziców: - Krosino wcale nie płaci najwięcej do budżetu, z podatków od nieruchomości i rolnego to 113 tys. zł rocznie z obu sołectw tworzących krosiński obwód szkolny - mówi K. Sysko. Zapewnia też, że szkoła w Grzmiącej pomieści wszystkich uczniów, bo w najlepszych czasach uczyło się tam 270 dzieci, a teraz jest 150. - Mamy więc rezerwę na przynajmniej setkę dzieci i obejdzie się bez przenoszenia uczniów do innych szkół - dodaje.

Wójta smuci wizja posłania małych krosinian do szkoły w Piaskach: - Owszem, stracimy subwencję oświatową, ale nie będziemy dopłacać do szkoły w Krosinie 600 tys. zł - mówi. - Posłanie dzieci do Piasków to trochę, jak z odmrożeniem sobie uszu na złość mamie. Przecież do Grzmiącej jest 10 kilometrów, a do Piasków 15 i w imię czego rodzice chcą narazić swoje dzieci na dłuższe dojazdy? Mam nadzieję, że zmienią zdanie i zostaną z nami.

Krzysztof Sysko chce się też jeszcze spotkać z rodzicami po sesji Rady Gminy i na spokojnie przedstawić im swoje argumenty. - O zamiarze likwidacji szkoły powiadomiłem rodziców wcześni, aby nie byli zaskoczeni uchwałą radnych, tak jak to się dzieje w niektórych samorządach - dodaje wójt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!