To jezioro jest zdradliwe, kilkanaście metrów od brzegu dno nagle opada - mówi świadek.
Na pomoc pobiegł kolega. Wyciągnął tylko dziewczynę. Chłopaka szukano nadal.
- Przyjechało dwóch młodych policjantów, ale nie wskoczyli do wody - relacjonuje pan Bogusław z Chocielewka. - Jeden w aucie przesłuchiwał dziewczynę, drugi zaczął rozwijać taśmę i wyganiać ludzi z wody. Tych, co chcieli szukać chłopaka, też. Spytałem, dlaczego, a oni - że nie mają uprawnień. Pod taśmą wszedłem do wody, za mną jeden chłopak.
Chwilę później pan Bogusław znalazł 22-latka na głębokości 6 m. Żył! Wyciągniętego za koszulę na brzeg zaczęły reanimować przypadkowe osoby. - Policjanci nawet nie podeszli. Znów twierdzili, że nie mają uprawnień - opowiada pan Bogusław. - Dopiero później jeden pomógł. Gdyby nie ich zachowanie, chłopak mógłby przeżyć.
22-latek zmarł wczoraj nad ranem w lęborskim szpitalu. Pan Bogusław był już ze skargą u zastępcy komendanta lęborskiej policji, zawiadomił też prokuraturę.
Policja ma inną wersję. Daniel Pańczyszyn z KPP w Lęborku: - Kiedy funkcjonariusze przybyli, poszkodowany był już na brzegu. Pierwszej pomocy udzielały mu osoby postronne. Jeden z policjantów zajął się zabezpieczaniem terenu i rozganianiem gapiów, którzy utrudniali akcję ratunkową i wulgarnie krzyczeli na funkcjonariuszy; drugi pomagał w resuscytacji, uciskając klatkę piersiową.
Źródło:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?