Sprawa trąci absurdem i ewidentnie pokazuje, że drogowcy raczej nie mają na względzie bezpieczeństwa użytkowników drogi, a własne wygodnictwo i harmonogram robót. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, co się dzieje na krajowej 11 między Koszalinem a Szczecinkiem, a raczej - co się nie dzieje?
Chodzi o odcinek drogi krajowej nr 11, która łączy Szczecinek z Koszalinem. Kilka tygodni temu na tę drogę wyjechali drogowcy. Panowie w pomarańczowych kamizelkach uwijali się ze sprzętem szlifując stare wymalowane linie ciągłe, przerywane, podwójne ciągłe itd. Wyglądało na to, że za dzień, może dwa, no góra po tygodniu w tym miejscu pojawią się świeżo wymalowane, wyraźne linie. Nic bardziej mylnego. Mijał tydzień za tygodniem. Kruszywo, którym posypano miejsca po szlifowaniu, "strzelało" spod kół, odbijało się od przejeżdżających aut, w końcu zostało na dobre rozjeżdżone. I dalej nic.
Kierowcy muszą w wielu miejscach na odcinku między Szczecinkiem a Koszalinem jechać na pamięć - brakuje tu bowiem wymalowanych linii. Gorzej, jak ktoś nie zna tej trasy, wówczas nie ma co liczyć na oznakowanie poziome, które jest pomocne zwłaszcza na krętych drogach, jak ta, o której mowa - taki kierowca musi jechać z kolei na tzw. czuja. Ciekawe, jak zareagowaliby policjanci widząc kierowcę, który nie stosuje się do znaków, które są widoczne tylko w niektórych miejscach i to częściowo? Skończyłoby się mandatem? A co, gdy dojdzie do wypadku na tej trasie? Ktoś z GDDKiA weźmie na siebie odpowiedzialność? Wątpliwe.
Dlaczego nikt przez niespełna dwa miesiące nie zrobił z tym porządku? Drogowcy zapomnieli o sprawie? Zapytaliśmy o to w szczecińskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Okazuje się, że malowanie dopiero przed nami.
- Co roku sukcesywnie odświeżamy oznakowanie poziome i tak się dzieje w przypadku odcinka od Bobolic w stronę Koszalina - mówi Mateusz Grzeszczuk z oddziału GDDKiA w Szczecinie. - W pierwszej kolejności droga została przygotowana, a teraz czas na malowanie. W harmonogramie jest zapisane, że zrobimy to do końca czerwca i tak też się stanie.
No dobrze, ale dlaczego nikt tego nie robi od ręki, tuż po zeszlifowaniu linii? Przecież tu chodzi o bezpieczeństwo.
- Remont i odświeżanie jest wykonywane na całej sieci drogowej w różnych miejscach. Nie da się wszystkiego zrobić od razu. Natomiast w przypadku braku oznakowania poziomego pozostaje jeszcze oznakowanie pionowe, które jest zamontowane wzdłuż drogi - mówi Mateusz Grzeszczuk.
Tylko, że tak się składa, że nie w każdym miejscu są jednocześnie ustawiane znaki pionowe. Ponadto białe linie rozdzielające pasy ruchu są też bardzo pomocne podczas jazdy wieczorem, gdy zapada zmrok i droga jest gorzej widoczna. Ale najwyraźniej nikt w GDDKiA tym się nie przejmuje. Ważny jest harmonogram prac. Szkoda, że ten został przygotowany bez... głowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?