Prokuratorzy potwierdzili, że skarga na funkcjonariuszy już dotarła i zostało wszczęte śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów wobec matki byłego ministra Przemysława Gosiewskiego. W międzyczasie usłyszeliśmy jednak, że i policjanci złożą do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez doktor Gosiewską. Według nich lekarka miała utrudniać czynności służbowe mundurowym.
O co dokładnie chodzi? - Była noc z środy na czwartek - opowiada nam pani doktor. Jesteśmy w jej mieszkaniu w Darłowie. Starsza pani, lekarz pediatra od blisko 50 lat, jest zdruzgotana. Ale pamięta całe zdarzenie. - Choć byłam wtedy w wielkim szoku, wstrząśnięta, nie wiedziałam gdzie prosić o pomoc, skoro przeciwko mnie byli nawet policjanci - kręci głową.
Jej relacja jest następująca: Około godziny 2 w nocy do szpitala w Sławnie - doktor Gosiewska pełniła wtedy dyżur nocny - przyprowadzono dwoje dzieci. Jak się później okazało, 10- i 12-latka zabrano z jednego pensjonatów w Darłowie. Ich opiekunowie byli kompletnie pijani. Gosiewska przyjęła więc dzieci, choć była nieco zdziwiona, że przyprowadzono do niej zdrowych maluchów. Około godziny 4 rano - opowiada dalej lekarka - do szpitala wtargnął ojciec jednego z chłopców. Zażądał wydania dziecka.
Gosiewska kategorycznie odmówiła, twierdząc, że dziecko śpi, a ponadto wypisy są o godz. 7. Mężczyzna nie ustąpił, wezwał policję.
- Przyszli, jeden bardzo wysoki, zapytali o co chodzi. Tamten mężczyzna zaczął krzyczeć, że mu dziecka nie chcę oddać. Wybuchła pyskówka. Policjanci zażądali ode mnie dowodu. Powiedziałam, żeby raczej uspokajali tamtego mężczyznę, a nie mnie i poszłam do gabinetu. Oni za mną, przytrzymali mnie, kazali dmuchać w alkomat. Byłam zdziwiona. Kilka razy nie udało mi się dmuchnąć, pierwszy raz w życiu to robiłam. A oni chyba myśleli, że ja udaję. I chcieli zabrać mnie na komendę. Mnie, lekarza dyżurnego, który odpowiada za pacjentów. Wstrząsnęło mną. Wreszcie udało się mi dmuchnąć w to urządzenie - opowiada dalej Gosiewska.
Wynik: 0,0 promili, trzeźwa. - Nie piję alkoholu - podkreśla pani doktor. - Wtedy więc powiedziałam, że im tego nie odpuszczę. No i złożyłam zawiadomienie do prokuratury - mówi. - Ale dowiaduję się, że policjanci od razu zareagowali i też mnie skarżą. Czuję, że mnie teraz będą męczyć - martwi się Gosiewska. Zaprzecza, by zachowywała się wobec funkcjonariuszy agresywnie i wulgarnie. Przyznaje tylko, że mówiła podniesionym głosem.
Nieco inaczej relacjonują zdarzenia z nocy policjanci. Ich wersję przedstawiła nam Anna Gębala z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. Według tej relacji doktor Gosiewska krzyczała, awanturowała się, używała wulgarnych słów.
- Policja sprawdziła, że ojciec dziecka jest trzeźwy i że nie ma przeciwwskazań, by je odebrać. Mimo tego lekarz nie chciał tego zrobić - usłyszeliśmy. - Zachowanie lekarki było dziwne, dlatego policjanci postanowili przebadać ją na zawartość alkoholu. Działali spokojnie, bez użycia siły - podkreśla Gębala. Potwierdziła, że policja również złoży zawiadomienie do prokuratury z prośbą o zbadanie, czy lekarz nie utrudniał wykonywania czynności służbowych.
Na początku przyszłego tygodnia prokuratorzy mają przesłuchać doktor Gosiewską.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?