Królewska eskorta
Królewska eskorta
Dni króla Ragarda są policzone. Ciężko chory monarcha nie ma spadkobiercy. Jego brat, książę Terhad, został wygnany z kraju za próbę bratobójstwa, a jedyna córka umarła tuż po narodzinach...
Maldok, przyjaciel i doradca władcy, jako jedyny zna sekret, który może odmienić bieg historii i uchronić królestwo przed chaosem. Czy zdąży na czas wyjawić królowi okrutną prawdę o jego dziecku? W tym samym czasie Strażnik Odwiecznej Mocy - Beillén otrzymuje proroctwo: "To, co zostało uznane za martwe żyje, ale nie będzie rozpoznane".
Rozpoczyna się walka z czasem - albo Beillén odnajdzie prawowitą następczynię tronu, albo na tronie Narali zasiądzie tyran...
Początkująca pisarka przyznaje, że "Królewska eskorta" nie jest jej pierwsza książka. Jej debiut leży w szufladzie i pewnie nigdy tej szuflady nie opuści. Pisanie kiełkowało w niej od zawsze. Opowiada, że pomysł na ta opowieść zaczął w niej kiełkować po obejrzeniu filmowej adaptacji "Władcy pierścieni" Tolkiena.
"Królewska eskorta" to powieść z gatunku fantasy, ale dość szczególna. Autorka wplotła w opowieść swoje religijne przekonania. Jako osoba wierząca postanowiła przełożyć swoją wiarę na to co piszę. Mówi, że nie chciała epatować Bogiem, ale jeśli ktoś będzie chciał odczytać symbole to je odczyta. W każdej powieści fantasy są różne siły magiczne - u niej są to klasyczne siły dobra i zła.
Autorka przyznaje, że doprowadzenie do wydania książki było procesem czasochłonnym i stresującym. - Od napisania pierwotnego teksty do wydania minęło pół roku - zdradza autorka. Zaczynałam od wysyłania książki do wydawnictw. Odpisywali, że to jeszcze nie jest to ale zachęcali bym próbowała dalej. Korzystając z pomocy koszalińskiego pisarza SF Marka Hamerlinga udało mi się doprowadzić mój tekst do ładu. Przyznaję, że posiłkowałam się też poradnikami w stylu "Jak zostać pisarzem".
Monika Zielonka przyznaje, że praca nad tekstem , wprowadzanie sugerowanych przez innych poprawek, jest bolesne. - Po pierwsze musiałam tekst skrócić, zmniejszyć role niektórych bohaterów, a z innymi się pożegnać - opowiada. - Ale wiedziałam, że muszę to zrobić.
Po wprowadzeniu poprawek autorka, oraz ci, którzy oba teksty czytali, stwierdzili, że ciężka praca się opłaciła - pomysł zmieniał się w powieść, którą dobrze się czyta.
Gdy tekst przybrał już skończona postać Monika zaczęła szukać wydawnictw, które specjalizują się w wydawaniu książek fantasy. W końcu trafiła do wydawnictwa Novae Res. Po kilku miesiącach dostała informację na którą czekała: wydawnictwo chce nawiązać współprace.
Gdy rozpakowała paczkę z wydrukowanymi książkami mówi, że poczuła radość i dumę, ale i strach jak czytelnicy przyjmą jej opowieść.
Monika Zielonka na razie nie myśli o pisaniu nowej powieści, ale wie, że na pewno to nie jest jej ostatnie działo. Na razie czas wypełnia jej opieka nad małym dzieckiem. Pracując nad "Królewską eskortą" dużo się na uczyła. I wierzy, że ta nauka jeszcze nie raz się jej przyda.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?