Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oni piją. Sklep odpowie

Joanna Krężelewska [email protected]
- Czy można cofnąć zezwolenie na sprzedaż alkoholu, jeśli w pobliżu sklepu wciąż dochodzi do awantur? - pyta Czytelnik. - To możliwe - odpowiada komendant Straży Miejskiej.

- Mieszkam przy ul. Władysława IV. Od dłuższego czasu borykamy się z sąsiadami z problemem burd pijackich przy osiedlowym sklepie - mówi pan Janusz z Koszalina (nazwisko do wiadomości redakcji).
- Panowie pojawiają się zazwyczaj rano. Po południu, kiedy są już po kilku piwach, robi się nieciekawie. Awanturują się, rzucają butelkami, wyzywają się, załatwiają potrzeby fizjologiczne w miejscu publicznym. Strach obok nich przejść - opowiada Czytelnik. - Ta sytuacja naszym zdaniem absolutnie wymknęła sie spod kontroli. Grupa kilku osób zatruwa życie całej reszcie.

Mieszkańcy blokowiska regularnie proszą o pomoc mundurowych. - Niestety, kolejne interwencje strażników i policjantów niewiele dają. Dzień później mamy powtórkę z rozrywki. Przeczytałem, że w Warszawie za to, że obok pubu wciąż dochodziło do podobnych sytuacji, właścicielom lokalu groziło zabranie zezwolenia na sprzedaż alkoholu.

- Czy można tak też ukarać właściciela sklepu? Przecież sprzedawca musi zdawać sobie sprawę, że panowie, którzy raz po raz przychodzą po butelkę piwa, wypijają je tuż obok. Czy nie liczy się fakt, że dostają "paliwo" nawet wtedy, gdy już są nietrzeźwi? - pyta pan Janusz.

Zgodnie z przepisami na sprzedaż alkoholu potrzebne jest zezwolenie, czyli właśnie koncesja. Organem uprawnionym do cofnięcia zezwolenia jest ten, który je wydał, czyli wójt, burmistrz lub prezydent miasta.

Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi dokładnie wskazuje, kiedy cofnięcie zezwolenia jest obligatoryjne. - To między innymi sprzedaż alkoholu nieletnim, nietrzeźwym, na kredyt, ale też powtarzające się co najmniej dwukrotnie w okresie pół roku, w miejscu sprzedaży lub najbliższej okolicy, przypadki zakłócania porządku publicznego w związku ze sprzedażą przez dany punkt alkoholu - wylicza Grzegorz Śliżewski z biura prasowego koszalińskiego ratusza.

Ze strony Straży Miejskiej wniosek o odebranie właścicielom sklepu zezwolenia na sprzedaż alkoholu za pijackie burdy w okolicy do magistratu nie wpłynął. Dlaczego, choć jak przyznaje komendant strażników, takie interwencje to dla nich "chleb powszedni"? - Trudność sprawia nam wykazanie związku przyczynowo-skutkowego. Musimy bowiem udowodnić i udokumentować, że powtarzające się awantury mają związek ze sprzedażą alkoholu właśnie w danym sklepie - wyjaśnia Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej.

- Interweniujemy bardzo często i w różnych punktach miasta. Nie stosujemy dla awanturników taryfy ulgowej. Postępowanie kończy się grzywną lub odwiezieniem do izby wytrzeźwień. Wobec kilku osób zawnioskowaliśmy o przymusowe leczenie odwykowe - wylicza. - Jednak trudno jest nam udowodnić, że dana osoba kupiła alkohol w tym, a nie innym sklepie, jeśli nie ma na przykład świadków zdarzenia. Dlatego w praktyce dość trudno jest nam korzystać akurat z tego przepisu ustawy o wychowaniu w trzeźwości, co nie oznacza, że właściciele sklepów mogą się czuć bezkarni.

Nieco inaczej wyglądają statystyki, jeśli chodzi o odebranie zezwoleń za sprzedaż alkoholu osobom nieletnim. - Takich przypadków było już kilka - informuje komendant.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!