Nasz komentarz
Nasz komentarz
Przyznam, że jestem zdumiony postawą PKS. Już sam zapis o braku możliwości wydania dupli-katu zgubionego biletu wydaje się mocno nieżyciowy w dzisiejszych czasach. Wiadomo, że są
to przypadki losowe, które można policzyć na palcach jednej ręki.
I PKS nie ucierpiałoby, gdyby poszło pechowcom na rękę. Stawką jest zaufanie do firmy, która powinna się troszczyć o swoich wiernych pasażerów, którzy zostawiają w jej kasie sporą część swoich zarobków.
Rajmund Wełnic
Po tym, jak omyłkowo spaliła swój bilet musi kupić połówkę biletu.
- Takie mamy przepisy - rozkładają ręce w PKS.
O pomoc poprosił nas pan Franciszek z Gardna w gminie Polanów. To 29 kilometrów od Koszalina. Wraz ze swoją żoną codziennie dojeżdżają autobusem PKS do pracy w Koszalinie. - Pod koniec kwietnia, jak zwykle wykupiłem dla nas dwa bilety miesięczne - mówi nasz Czytelnik. Zapłacił sporo, bo każdy bilet kosztował 261 zł. Razem grubo ponad 500 zł i tyle małżeństwo z Gardna co miesiąc zostawia w kasie koszalińskiej firmy.
Pech chciał, że w czasie porządkowania portfela, żona pana Franciszka omyłkowo wyrzuciła bilet do węglarki, a jej mąż spalił go w piecu. Niefortunna klientka wybrała się więc do PKS z nadzieją, że otrzyma duplikat biletu lub zaświadczenie poświadczające, że bilet kupiła.
- Nie powinno z tym być chyba większych problemów, bo każdy bilet miesięczny jest imienny, odnotowany w komputerze i ważny tylko z dowodem osobistym - wyjaśnia nasz rozmówca. Niestety, okazało się, że nie ma co liczyć na zastępczy bilet.
- Kazano nam wykupić połówkę biletu, tłumaczono, że np. za duplikat zgubionego prawa jazdy też trzeba zapłacić - dziwi się pan Franciszek, którego najbardziej zaskoczyła sugestia, że na zgubiony bilet może teraz jeździć ktoś inny. - To przecież niemożliwe, bo jak powiedziałem bilet jest wystawiony na konkretną osobę i ważny tylko z dowodem osobistym. Poza tym na konkretne połączenie bilety kupują zwykle te same osoby i nie ma za dużych szans, aby np. kierowca nie zorientował się, iż ktoś próbuje przejechać się na bilet kogoś innego.
O wyjaśnienia poprosiliśmy Krzysztofa Kolisza, dyrektorka PKS Koszalin, u którego bezskutecznie próbowała sprawę załatwić pasażerka z Gardna. - Takie mamy przepisy, a konkretnie regulamin przewozów - mówi Krzysztofa Kolisz. - Zgodnie z nim w wypadku zgubienia lub zniszczenia biletu miesięcznego nie wydaje się duplikatów, jest w takiej sytuacji jedynie możliwość zakupienia połówki biletu.
Przewoźnika nie przekonują przy tym argumenty, że przecież właściciel takiego biletu jest w komputerze, nikt nikogo nie chce naciągnąć, tym bardziej że rzecz dotyczy stałego klienta. - Takich historii mamy w miesiącu kilka i dla nikogo nie robimy wyjątków - twardo stawia sprawę dyrektor K. Kolisz i powtarza, że osoby gubiące inne dokumenty także nie mogą liczyć na darmowe wydanie duplikatów.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?