Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po blisko ćwierćwieczu Biesiekierz ma nowego wójta

Rafał Wolny
Andrzej Leśniewicz
Andrzej Leśniewicz Radek Koleśnik
Po 24 latach Marian Hermanowicz został zmieniony na stanowisku włodarza gminy Biesiekierz przez Andrzeja Leśniewicza. Nowy wójt był ostatnio wicestarostą koszalińskim. Zapraszamy do lektury rozmowy z nim.

- Zaskoczyła Pana tak łatwa wygrana już w pierwszej turze?

- Wcale nie uważam, że łatwa, konkurentki osiągnęły niezły wynik. Sądziłem nawet, że mój wynik będzie nieco lepszy. Jestem, bowiem związany z tą gminą od 50 lat i w różnych strukturach pracowałem na jej rzecz. Zaczynałem od rady sołeckiej, później byłem choćby radnym, przewodniczącym rady, specjalistą do spraw strategii rozwoju gminy. Problemy tej gminy i ludzi znam od podszewki.

- To jakie są największe bolączki, sprawy do pilnego załatwienia?

- Tak jak wszędzie - głównie infrastruktura drogowa, oświetlenie, chodniki. Infrastrukturę sieciową mamy rozbudowaną, ale takie prozaiczne oczekiwania związane z jakimiś niedostatkami drogowymi są najbardziej powszechne. Na tym się koncentrowałem w powiecie i będę się także koncentrował w gminie.

- Skąd pieniądze na te inwestycje? Budżet gminy to za mało.

- Część środków w przyszłorocznym budżecie jest już zabezpieczona, ale gminy nie stać na tak wielki proces inwestycyjny, więc wiele rzeczy będziemy starali się robić we współpracy ze starostą. Będziemy także posiłkować się kredytami. Jest też wojewoda i program przebudowy dróg lokalnych. Jeśli dodatkowo te drogi przebiegają w obszarach rolnych, będziemy starali się także o pieniądze od marszałka w ramach funduszu ochrony terenów rolnych. To dodatkowo może pomniejszyć koszty gminy i powiatu. W powiecie jednak pokładam największe nadzieje. Zwłaszcza, że jeszcze w poprzedniej kadencji, kiedy byłem wicestarostą, udało się powiatowi pozyskać duże pieniądze na zakup sprzętu do budowy dróg.

- Współpraca z powiatem będzie o tyle ułatwiona, że Pan do niedawna był wicestarostą, a dotychczasowy wójt Biesiekierza stanie teraz na czele powiatu. Wcześniej poparł Pana w wyborach. Czy to znaczy, że będzie Pan kontynuował jego politykę, czy też może

- Jest wiele rzeczy, które wójt już wdrożył i będę je kontynuował, bo są warte wspierania. Choćby w kwestii infrastruktury, pomocy społecznej. Chciałbym za to odmienić sposób kontaktu z mieszkańcami i wprowadzić więcej obywatelskości, udziału obywateli w sprawowaniu władzy. Już w kampanii zapowiadałem stworzenie swoistego banku inicjatyw obywatelskich...

- Czegoś na kształt budżetu obywatelskiego?

- Nie do końca. U nas budżet obywatelski nieomal funkcjonuje, bo mamy fundusz sołecki. I te rady sołeckie decydują o priorytetach we własnej miejscowości. To o czym myślę, to byłby bank pomysłów, choć może z czasem zostałby wyposażony w określone środki finansowe. Chcę zaangażować ludzi z różnych grup społecznych i sektorów w pracę dla gminy. Na tym chyba polega demokracja, żeby ten proces decyzyjny przesuwać jak najniżej. Nie wiem jeszcze jaki konkretnie kształt to przybierze, ale chcę wykorzystać potencjał mieszkańców.

- Ostatnio ich największe zainteresowanie budziły plany budowy wiatraków oraz bezpieczeństwo na krajowej szóstce. Co Pan planuje w tych dwóch sprawach?

- Od dawna wspieram mieszkańców w walce o zwiększenie bezpieczeństwa na drodze krajowej i nadal będę to robił. Już ostatnimi wspólnymi działaniami gminy, powiatu i mieszkańców sprawiliśmy, ze teraz to GDDKiA przyjeżdża do nas i uzgadnia co poprawić. Pamiętajmy jednak, że wraz z wybudowaniem obwodnicy S6 natężenie ruchu u nas się zmniejszy i ta droga może zmienić kategorię.
Jeśli chodzi o siłownie wiatrowe, to jest to jedno z potencjalnych źródeł dochodu dla gminy. Tylko nie można ich stawiać wszędzie i za wszelką cenę, a wyłącznie w tych miejscach, gdzie nie budzą kontrowersji i nikomu nie szkodzą. W części zachodniej gminy, gdzie w dużym stopniu są pola popegeerowskie, takie instalacje mogłyby funkcjonować.
Spór o wiatraki powstał może dlatego, że zaniechano pełnej informacji. Kiedy człowiek wie wszystko, bardziej świadomie podejmuje decyzje. Kiedy nie wie, to się boi. Stąd między innymi mój plan większego zaangażowania mieszkańców w proces decyzyjny.
Będę próbował także zachęcać do fotowoltaiki, która jest zupełnie nieszkodliwa. Może pomyślimy o partnerstwie publiczno-prywatnym w zakresie takich inwestycji. Nie rozumiem obaw innych samorządowców przed taką współpracą. Wystarczy dobrze sporządzić umowę, by wszystko było przejrzyste i przynosiło zysk.

- Co kilka lat wraca temat budowy centrum handlowego w Starych Bielicach, ale cały czas coś staje na przeszkodzie. Jak to wygląda teraz?

- Najpierw brakowało planu zagospodarowania przestrzennego i koncepcji przebiegu drogi S6. Kiedy te kwestie udało się rozwiązać, powstał z kolei konflikt na tle własnościowym tych terenów. Istnieje jednak szansa, że wygaśnie. Jeśli uda się doprowadzić do porozumienia, to myślę, że w końcu będzie zielone światło dla tej inwestycji. Wiem, ze poprzedni wójt podtrzymywał kontakt z zainteresowanymi tymi terenami przedsiębiorcami, ale na dzień dzisiejszy nic więcej nie mogę powiedzieć.

- To są plany długofalowe. A jakie pierwsze decyzje Pan podejmie lub już podjął?

- Chcę uporządkować strukturę organizacyjną urzędu. Niektórym dołożyć obowiązków, innym - przeciążonym, nieco ich odjąć. Nie planuję zwolnień, a wręcz przeciwnie: osoby które choćby kończą u nas staże czy prace interwencyjne, będę starał się zagospodarować. Mamy bowiem spore potrzeby, a niewielkie zatrudnienie. Myślę też o powołaniu osoby która zajmie się wyłącznie inwestycjami i kontaktem z inwestorami. Tym bardziej, że mamy szesnaście hektarów pod strefę ekonomiczną. Jeśli taka osoba jeszcze znałaby się na prawie budowlanym i zamówieniach publicznych, to już byłby ideał.

- Czy wzorem Burmistrza Białogardu, planuje Pan likwidację Straży Gminnej, której działania także w Biesiekierzu budzą kontrowersje?

- Podczas spotkań z mieszkańcami słyszałem takie sugestie i skargi na strażników. Potrzebuję jednak czasu, by sobie wyrobić własny pogląd, a nie tylko opierać się na sugestiach zewnętrznych. Jestem daleki od rewolucyjnych zmian, więc na pewno nie będę likwidował, ale przyjrzę się zakresowi czynności strażników i być może go zmienię. Bo zauważam, że mieszkańcy mają potrzeby w innych kwestiach niż obecne działania straży. Oczekują chociażby, żeby dawała im poczucie bezpieczeństwa, a trudno o to, kiedy o godzinie 15 kończy urzędowanie. Niewykluczone więc, że wydłużymy godziny pracy lub wprowadzimy coś na kształt popołudniowych dyżurów interwencyjnych. Wszystko jednak zależy od możliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!