Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóż odbudować dom

Joanna Krężelewska
Eugeniusz Koszyk pokazuje spalony dach i poddasze. Wszyscy, którzy chcieliby pomóc rodzinie Koszyków mogą się z nimi skontaktować bezpośrednio pod nr tel. 691-085-251.
Eugeniusz Koszyk pokazuje spalony dach i poddasze. Wszyscy, którzy chcieliby pomóc rodzinie Koszyków mogą się z nimi skontaktować bezpośrednio pod nr tel. 691-085-251. Radek Koleśnik
W ciągu kilku godzin ogień strawił dach i piętro domu rodzinnego Koszyków z Wierciszewa w gminie Sianów. Dobytek ośmiorga domowników przed płomieniami i wodą ratowali ich sąsiedzi i strażacy.

59-letnia Jadwiga Koszyk ze łzami w oczach pokazuje rysunek 8-letniej wnuczki Martynki. Jest na nim dom. Dom bez dachu. W oknie na piętrze jest dziewczynka. Wyrzuca na podwórko cegły. Na trawniku siedzi przestraszony kot. Jej ukochany zwierzak. - Martynka narysowała siebie. Narysowała, jak pomaga w odbudowywaniu domu po pożarze. Była przerażona, kiedy uciekała z nami przed płomieniami do sąsiadki - mówi pani Jadzia.

To była środa 24 lutego. Rano Koszykowie odwieźli 85-letniego seniora rodu do szpitala. Atak astmy. Wrócili do domu. Domu, do którego w 1963 roku pani Jadwiga, jako dziecko, przyjechała z rodzeństwem i rodzicami z Gleźnowa. - Po południu sąsiadka przyszła na kawę. Kiedy wyszła usłyszeliśmy z mężem jakieś dziwne trzaski - opowiada Jadwiga Koszyk. - Najpierw myślałem, że ktoś puka do drzwi. Wtedy wpadła do domu nasza sąsiadka. Krzyczała, że ogień jest na dachu, że dom płonie - relacjonuje 63-letni Eugeniusz Koszyk. Małżonkowie byli w domu razem z wnuczką. Wybiegli. Dziewczynkę oddali pod opiekę sąsiadów. W kilka chwil na miejscu byli już sąsiedzi, mieszkańcy Wierciszewa i strażacy. Pan Eugeniusz chwycił za wiadro. - Wbiegłem na piętro, ale nic już nie mogłem zobaczyć. Wszędzie był gryzący dym - opowiada. Próbował sam walczyć z ogniem. Było to niezwykle trudne zadanie, bo bardzo bolało. Kilka dni wcześniej mężczyzna stracił palec prawej dłoni - obciął go, tnąc drzewo.

Na miejsce przyjechało kilka zastępów strażaków. Równolegle trwała akcja gaśnicza, a kto mógł, pomagał w ratowaniu dobytku - sprzętów, mebli. - Jestem bardzo wdzięczna wszystkim, którzy nam pomogli. Tu mieszkają tacy dobrzy ludzie. Bardzo, bardzo, z całego serca, dziękuję za wszystko, co dla nas zrobili - mówi pani Jadwiga.

Do północy trwała walka z żywiołem. Wydawało się, że ogień został już ugaszony, ale znów się pojawił... Przyczyną pożaru najpewniej była nieszczelność w przewodzie kominowym. Dopiero na drugi dzień można było oszacować straty.

- Zostaliśmy bez dachu nad głową. Dosłownie - dach musimy położyć od nowa. Nowe belki stropowe. Ściany. Na parterze trzeba zeskrobać tynk do belek konstrukcyjnych i kłaść go od nowa - pokazuje zniszczenia pan Eugeniusz. Sufity napęczniały od wody. Pojawiły się na nich wielkie plamy wilgoci.

Sianowski samorząd zadziałał natychmiast. Rodzina dostała zapomogę, domek holenderski, który stanął na całkowicie zalanym podwórku, plandeki, by przykryć dach. Za darmo wywiezione zostaną wszelkie odpady. Również mieszkańcy gminy Sianów pomagają, jak mogą.

W niedzielę po mszy w kościele w Iwięcinie uczniowie wystawili spektakl „Śpiąca Królewna”. Był też koncert chóru szkolnego, a towarzyszyła im zbiórka datków. Zbiórkę zorganizowali też wierni w kościele pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Dobiesławie. Na 20 marca zaplanowano w obu kościołach kiermasz palm i baranków wielkanocnych - dochód zostanie przekazany rodzinie.

Jeśli chcesz pomóc Koszykom w odbudowie rodzinnego domu, możesz przekazać im materiały budowlane - cegły, blachy, drewno albo wpłacić datek na rachunek bankowy Caritas Parafii Rzymskokatolickiej w Dobiesławiu, który znajduje się w Banku Spółdzielczym w Sianowie o numerze: 16 9317 1012 0050 4046 2000 0020 z dopiskiem: „Pomoc rodzinie Koszyków z Wierciszewa”. - Bardzo dziękujemy za każde wsparcie - mówi pani Jadwiga. - Szczęście w nieszczęściu, że pożar nie wybuchł w nocy, że mieliśmy czas na ucieczkę - kiwa głową i dodaje: - Drugi raz nas to spotkało...

Drugi, bowiem sześć lat temu pożar wybuch w stodole obok domu rodzinnego. Spłonął budynek i siano. - Do dziś nie wiemy, co się stało. Możliwe, że był to samozapłon, ale przecież nie jest możliwe, by ogień sam pojawił się pod dachem budynku. Druga wersja to podpalenie - słyszymy od Koszyków.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!