Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Remont Gdańskiej wstrzymany: Prezydent: nie mam szklanej kuli

Rozmawiała Marzena Sutryk
Remont ulicy Gdańskiej, fragmencie drogi krajowej nr 6, stanął w miejscu. O to, dlaczego z placu budowy zniknął wykonawca i co zamierzają zrobić władze, pytamy prezydenta Koszalina Piotra Jedlińskiego.

- Kto jest odpowiedzialny za obecny stan na ulicy Gdańskiej?

Piotr Jedliński: - Firma, czyli wykonawca robót (Przedsiębiorstwo Drogowo Mostowe ze Słupska - dop. red.). Dwa lata temu, wybierając tę firmę, nie wiedzieliśmy, co się wydarzy. Ta firma spełniała wtedy wszelkie wymagane warunki. Ale prowadzenie działalności gospodarczej, to nie przedszkole i okazało się, że firma - nie wiem, z jakich powodów - ma kłopoty finansowe.

- Więc co dalej z inwestycją na Gdańskiej, która stanęła w miejscu?

Piotr Jedliński:- Procedura zerwania umowy zaczyna się od wezwania firmy do podjęcia robót i my to zrobiliśmy. Ale okazuje się, że w firmie nie mamy z kim rozmawiać. Tam nie ma obecnie zarządu. Pod koniec tygodnia jest spotkanie właścicieli tej firmy, w przyszłym tygodniu jest spotkanie u nas, w Koszalinie. Jeżeli w ciągu miesiąca nie pojawi się nikt na placu budowy ze strony wykonawcy, to umowa zostaje zer-wana. Termin jest liczony od 22 marca, kiedy to firma zadeklarowała rozpocząć prace, a nie zrobiła tego. Takie są zapisy ustawy o zamówieniach publicznych i my musimy tego przestrzegać.

- Jak to się dzieje, że o rozstrzygnięciu przetargu decydują - z całym szacunkiem dla nich - cztery pracownice ZDM? Dlaczego w tej komisji nie ma szefa ZDM? Prezydenta? Wiceprezydenta? Innych fachowców? Tych wszystkich, którzy przychodzą potem przecinać wstęgę na otwarcie drogi?

Piotr Jedliński:- Rozstrzygnięcie przetargu i tak zawsze zatwierdza dyrektor Zarządu Dróg Miejskich. A na koniec wszystkie dokumenty trafiają jeszcze do prezydenta, który składając podpis, zatwierdza ostatecznie finał przetargu. I tak było w tym przypadku.

- Ale w tym przypadku były ogromne pieniądze do podziału, bo aż 16 mln złotych. Nie uważa Pan, że stosowne by było, żeby to właśnie
prezydent zasiadł w komisji przetargowej, żeby pokazać, że ma nadzór od początku do końca nad wydawanymi milionami?

Piotr Jedliński:- Nie sposób, żeby prezydent zasiadał w każdej komisji. Poza tym nie wolno mu tego robić, skoro jest osobą zatwierdzającą przetarg.

- A zastępcy prezydenta?
Piotr Jedliński:- Ale powtarzam: cała dokumentacja z przetargów, tych dużych przetargów, jak ten, trafia i tak na biurko prezydenta i to prezydent ostatecznie zatwierdza rozstrzygnięcie przetargu.

- A co ma z tego kierowca? Jedzie i widzi rozkopaną ulicę, na której nikt nie pracuje. I co? Ma się uspokoić wiedząc, że rozstrzygnięcie przetargu zatwierdził szef ZDM, a potem prezydent? A droga, jak była rozkopana, tak jest dalej.

Piotr Jedliński:- Gdybym wiedział dwa lata temu, co wydarzy się w tej firmie, która wzięła się za Gdańską, to grałbym zawodowo w totolotka. Ja nie mam szklanej kuli i nie widzę przyszłości. Nie można demonizować - ta firma wygrała wcześniej ileś przetargów, wykonała sporo zleceń. Także w Koszalinie.

- I także w Koszalinie, przy pracach na Szczecińskiej i Syrenki stwierdzono, że nawierzchnia została źle wykonana i konieczne były poprawki. Miasto sprawdzało wcześniej tę firmę?

Piotr Jedliński: - Firma stając do przetargu dostarcza referencje, do tego informację o sytuacji finansowej, że jest wypłacalna, nie zalega z ZUS, z podatkami, ma zdolność kredytową. Powtarzam: dwa lata temu nic nie wskazywało, że słupska firma może mieć problemy.

- I teraz będziemy czekać miesiąc aż ktoś z tej firmy łaskawie zdecyduje, co dalej z inwestycją w Koszalinie?

Piotr Jedliński:- My nie możemy prowadzić firmy za rękę.

- Ale tu chodzi o interes mieszkańców Koszalina, o remont jednej z najważniejszych ulic w mieście i to za ogromne pieniądze.

Piotr Jedliński:- Zdarza się w biznesie, że firma wpada w kłopoty finansowe i teraz musi z tego wybrnąć. A ja muszę przestrzegać prawa. Od momentu wezwania do podjęcia robót musi upłynąć 28 dni, żeby wszcząć kolejne kroki w celu zerwania umowy. W tym przypadku ten termin jest liczony od 22 marca. Chętnie bym zmienił to prawo, żeby można było w tydzień zerwać umowę, ale nie mam na to wpływu.

- To pozostaje nam potulnie czekać?

Piotr Jedliński: - Musimy przestrzegać prawa i musimy zakończyć ten remont.

- Czy ktoś ze strony urzędników według Pana powinien ponieść konsekwencje tego, co się stało?

Piotr Jedliński:- Nie, my przestrzegamy warunków umowy i prawa. Powtarzam: gdybym dwa lata temu wiedział, co się zdarzy, to zawodowo grałbym w totka.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!