Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosnowo: Kacper mógł zginąć przez głupotę innego nastolatka. 12-latek najechał na rozciągniętą smycz - linkę

Marzena Sutryk
Marzena Sutryk
Kacper zaraz po zdarzeniu miał ślad - bruzdę na szyi; rana powoli goi się
Kacper zaraz po zdarzeniu miał ślad - bruzdę na szyi; rana powoli goi się archiwum własne
- Gdy pomyślę, jak mogła się zakończyć ta historia, to łzy same zaczynają napływać do oczu. Moje dziecko mogło zginąć... - szlocha pani Agnieszka. - A ten, który to zrobił śmieje nam się w twarz i jego koledzy robią to samo. Niech się wszyscy dowiedzą o tym, co się stało, to może im te uśmiechy znikną z twarzy...

Do zdarzenia doszło w Rosnowie, w Dzień Nauczyciela, gdy uczniowie mieli akurat wolne w szkole. - Syn jeździł na rowerze - opowiada pani Agnieszka (dane do wiad. red.).

- Jechał koło sklepu, po chodniku, na szczęście pod górkę, więc nie był rozpędzony. Ale nie zauważył, że przed nim, na wysokości szyi, jest rozciągnięta smycz, taka cienka linka. Najechał na nią. Linka naprężyła się tak mocno, że aż pękła. Obok siedział Fabian, 14-letni chłopak, który przyjechał do dziadków do Rosnowa, on na co dzień - z tego, co wiem - mieszka w Niemczech, tam też mieszkają jego rodzice. To on trzymał na kolanach psa, ten pies miał przypiętą smycz, jej drugi koniec był umocowany po drugiej stronie chodnika, do żywopłotu. Kacprowi zaczęła lecieć krew, zabrakło mu tchu. To całe zdarzenie widział też kolega i dwie koleżanki sprawcy, cała czwórka miała z tego niezły ubaw, a ten Fabian krzyknął do mojego syna, że za zniszczoną smycz ma mu zapłacić. To straszne, że dzieciaki tak się głupio bawią, że nie rozumieją, że mogą zrobić komuś krzywdę. Dziadkowie tego 14-latka też nie widzą problemu. A przecież Kacper mógł się udusić, mogło mu... - pani Agnieszka nie może mówić, płacze.

Razem z synem pojechała na SOR, po kilku godzinach oczekiwania doczekała się lekarza, który zrobił obdukcję. Na szczęście skończyło się na paskudnie wyglądającej ranie. Kobieta zgłosiła się też na policję w Koszalinie. - Policjant powiedział, że to artykuł 160 Kodeksu karnego - kto naraża innego człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu itd. - recytuje pani Agnieszka; zna to już na pamięć. Zna i oczekuje, że nastoletniego sprawcę spotkają odpowiednie konsekwencje.

- Przyjęliśmy zawiadomienie i prowadzimy dochodzenie pod kątem artykułu 160 KK - potwierdza kom. Monika Kosiec, rzeczniczka komendy policji w Koszalinie. - Będzie powołany biegły, który oceni skutki zdarzenia. Zebrany materiał zostanie przekazany do Sądu Rodzinnego.

Pani Agnieszka rozmawiała też z dyrekcją szkoły w Rosnowie, gdzie uczęszcza zarówno jej syn, jak i znajomi 14-latka, który smycz rozciągnął w poprzek chodnika. - Spotkałam się z ogromnym zrozumieniem i życzliwością, będzie zebranie i rozmowa z rodzicami, ma być też spotkanie z dzielnicowym. Trzeba tym dzieciakom przemówić do rozumu - dodaje.

Zobacz także: Policjanci rozdają odblaski mieszkańcom Koszalina

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo