Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd w Koszalinie: Grzywny dla świadków i zeznania policjanta

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
W sprawie zabójstwa 56-letniego Jana S., do którego doszło we wsi Starnin w gminie Rymań 8 lipca ubiegłego roku, mógł już zapaść wyrok
W sprawie zabójstwa 56-letniego Jana S., do którego doszło we wsi Starnin w gminie Rymań 8 lipca ubiegłego roku, mógł już zapaść wyrok Archiwum
O tym, jak kosztowne może być lekceważenie wezwania do sądu, przekonali się wczoraj dwaj świadkowie. Przez ich nieobecność nie zapadł wyrok.

W sprawie zabójstwa 56-letniego Jana S., do którego doszło we wsi Starnin w gminie Rymań 8 lipca ubiegłego roku, mógł już zapaść wyrok. Do przesłuchania przed Sądem Okręgowym w Koszalinie pozostało zaledwie trzech świadków. Niestety, dwóch nie stawiło się na wezwanie, a swej nieobecności nie usprawiedliwili. W konsekwencji proces będzie dłuższy, zatem nie obyło się bez surowej kary. Sędzia nałożył na niezdyscyplinowanych świadków kary porządkowe - po 2 tysiące złotych. Na majowy termin rozprawy doprowadzeni zostaną przez policję.

Zeznania złożył wczoraj jedynie dzielnicowy z gminy Rymań. Przypomnijmy, w sprawie tej zarzut zabójstwa byłego męża usłyszała 49-letnia Elżbieta S. Zdaniem oskarżenia 8 lipca 2015 roku zadała ona byłemu mężowi cios w klatkę piersiową nożem kuchennym. Ostrze trafiło prosto w serce Jana S., z którym po rozwodzie Elżbieta mieszkała. Leżącego przed domem mężczyznę znaleźli pracownicy pomocy społecznej. Myśleli, że jest pijany, ale kiedy odwrócili go na plecy, zobaczyli ślad cięcia na koszuli. Ratownicy pogotowia, którzy przyjechali na miejsce, stwierdzili zgon.

Oskarżona przekonuje, że po nóż sięgnęła, bo chciała się bronić. Tym razem Jan S. miał za nią biegać z siekierą. Tym razem - bo awantury w ich domu były na porządku dziennym. Ich tłem był najczęściej alkohol.

- Nie miałem zbyt wielu interwencji pod tym adresem - mówił wczoraj dzielnicowy. - Jan S. odbywał karę pozbawienia wolności za jazdę rowerem w stanie nietrzeźwości. W czerwcu wyszedł z Zakładu Karnego. Raz otrzymałem wezwanie od oskarżonej, bo pijany mąż nie chciał jej wpuścić do domu, ale zawiadomienia złożyć nie chciała. O niebieską kartę też nie wnioskowała - zaznaczył.

Policjant dodał, że już po tragedii od sąsiadów S. dowiedział się, że awantury nie były u nich rzadkością. - Kiedy byli trzeźwi, było u nich spokojnie. Kłótnie zaczynały się, kiedy sięgali po alkohol, a pili oboje - powiedział.

Elżbiecie S. grozi od ośmiu lat więzienia do dożywocia.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!