Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

IPN: 500 pomników do usunięcia. Akcja budzi mieszane uczucia

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
W Drawsku Pomorskim Sowietów upamiętniają dwa czołgi. - Uważam, że pomniki powinno się zostawić w spokoju. A o ich przenosinach niech decydują sami mieszkańcy - mówi burmistrz
W Drawsku Pomorskim Sowietów upamiętniają dwa czołgi. - Uważam, że pomniki powinno się zostawić w spokoju. A o ich przenosinach niech decydują sami mieszkańcy - mówi burmistrz Fot. krzysztof Bednarek
Do czerwca IPN ma zaproponować samorządom, jak wspólnie usunąć istniejące sowieckie pomniki. Akcja ta jednak budzi wśród samorządowców mieszane uczucia. - To zły pomysł - można usłyszeć

W tej chwili IPN rozpoczął szczegółową inwentaryzację wszystkich pomników, które w takiej, czy innej formule wyrażają „wdzięczność Armii Czerwonej”. Agnieszka Sopiń-ska-Jaremczak, rzecznik prasowy IPN, podkreśla, że likwidacyjne plany dotyczą tylko monumentów ustawionych w miejscach publicznych (nie obejmą one pomników stojących na cmentarzach). Podkreśla też, że nikt nie chce niczego wyburzać, ale tylko przenieść w miejsce, które będzie swoistym rodzajem muzeum lub skansenem. - Dzięki temu skończy się sytuacja, jaka ma miejsce teraz, gdy można odnieść wrażenie, że w niepodległej Polsce nadal czcimy pamięć armii, która nie przyniosła nam wolności, ale zniewolenie. Jeszcze nie mogę powiedzieć, jak to będzie wyglądać pod kątem finansowym, ale w IPN-nie mamy głęboką nadzieję, że samorządy skorzystają z naszej oferty. Ale nikt tu nie będzie ich do niczego zmuszał - mówi Agnieszka Sopińska- -Jaremczak.

Opinie wśród samorządowców są podzielone, dominują te nieprzychylne wobec inicjatywy IPN. Takiego nastawienia nie kryje Roman Kłosowski, wójt gminy Manowo, na terenie której - w Kretominie - stoi niewielki sowiecki obelisk. - I chyba wszyscy przypominamy sobie o nim wtedy, gdy dzieje się coś takiego, jak ten pomysł IPN. Na co dzień nikt o nim nie pamięta, nikt tutaj żadnych kwiatów nie składa, mało kto go zauważa. Ale też nikomu on nie przeszkadza. Gdy gotowa propozycja IPN do nas dotrze, zapytam mieszkańców, co o tym sądzą. Jak powiedzą, aby zostawić, to zostawię. Naprawdę są w kraju ważniejsze problemy - dodaje wójt. W podobnym duchu wypowiadają się Zbigniew Ptak, burmistrz Drawska Pomorskiego (w mieście stoi pomnik upamiętniający żołnierzy sowieckich w postaci dwóch czołgów), oraz Paweł Mikoła-jewski, burmistrz Białego Boru („Wieczna chwała bohaterom naszym poległym w walkach o wolność i niepodległość radzieckiej ojczyzny 1945” - brzmi napis na stojącym tu niewielkim obelisku). - To kompletny nonsens i zajmowanie się sprawami, które dla mieszkańców nie mają żadnego znaczenia - nie kryje irytacji Paweł Mikołajewski. - Żadnych pomników nie powinno się likwidować, bo każdy z nich to zapis naszej historii, jaka by ona nie była. Przecież nikt tutaj nie oddaje im czci, nie odbywają się tutaj żadne uroczystości. Ja nie mam zamiaru robić czegokolwiek, aby ten pomnik z Białego Boru usunąć - dodaje. - Gdy zajdzie taka potrzeba, zapytam mieszkańców, co o tym sądzą, ale osobiście uważam, że to zły pomysł - wtóruje Zbigniew Ptak. - Wszelkie pomniki powinno zostawić się w spokoju. Wszyscy znamy historię, aby wiedzieć w jakim kontekście je oceniać, nie potrzeba tu żadnych radykalnych rozwiązań, nie trzeba ich nigdzie przenosić. Do sprawy wrócę dopiero wtedy, gdy tego będą chcieli mieszkańcy - podkreśla.

Inaczej inicjatywę IPN ocenia Krzysztof Frankenstein, burmistrz Sławna. Na terenie jego miasta stoją dwa sowieckie pomniki: obelisk i czołg. - Wygląda na to, że IPN idzie chyba drogą wytyczoną przez nas. Bo jakiś czas temu wraz z radnymi zdecydowaliśmy, aby przenieść tablicę z obelisku na cmentarz, bo sam obelisk już jest w takim stanie, że trzeba go rozebrać i jesteśmy w ostatniej fazie załatwienia wszelkich formalności, aby to zrobić. Podobne plany mamy, jeżeli chodzi o czołg. Nie wykluczam jednak, że skorzystamy z pomysłu IPN, jeżeli okaże się, że proponuje on lepsze rozwiązanie.

W Sejmie

Nazwy do zmiany

W piątek Sejm przyjął ustawę dekomunizacyjną o nazewnictwie w przestrzeni publicznej, nie dotyczy ona jednak pomników (o jej projektowanych zapisach informowaliśmy kilka tygodni temu). Teraz samorządy będą miały rok na usunięcie „nazw upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia i daty symbolizujące komunizm lub propagujące go” - zdecydowali posłowie.

Jeśli samorząd nie zmieni w ciągu roku dawniej nadanej nazwy, wojewoda wyda w terminie trzech miesięcy zarządzenie zastępcze, po zasięgnięciu opinii IPN.

Zmiana nazwy nie będzie miała wpływu na ważność dokumentów. Oznacza to, że np. dowód osobisty, mimo zmiany nazwy ulicy, będzie ważny, dopóki nie upłynie jego termin ważności.

Zdecydowano też, że pisma oraz postępowania sądowe i administracyjne w sprawach dotyczących zmiany nazwy, dokonanej na mocy ustawy, w księgach wieczystych, rejestrach, ewidencjach i dokumentach urzędowych będą wolne od opłat.

Koszty związane z wymianą dokumentów, a ponadto wydatki na zmianę tablic z nazwami ulic poniosą samorządy.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!