Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Społecznie, ale nie za darmo w Kołobrzegu

Iwona Marciniak [email protected]
Kołobrzescy radni, członkowie komisji mieszkaniowej działającej przy prezydencie miasta (od lewej): Marcin Beńko, Jacek Kuś, Wiesław Parus. Za każde posiedzenie komisji otrzymują
Kołobrzescy radni, członkowie komisji mieszkaniowej działającej przy prezydencie miasta (od lewej): Marcin Beńko, Jacek Kuś, Wiesław Parus. Za każde posiedzenie komisji otrzymują Michał Świderski
Niedawno w "Głosie" napisaliśmy o koszalińskiej społecznej komisji mieszkaniowej opiniującej przydział komunalnych mieszkań. Jak się okazuje, społecznie nie oznacza za darmo. Wynagrodzenie za posiedzenia dostają w niej urzędnicy. Zasiadają w niej także miejscy radni. Ci jednak pieniędzy nie dostają.

Co ciekawe, w Kołobrzegu jest dokładnie odwrotnie. Wynagrodzenie w postaci diet (152 zł za każde posiedzenie) otrzymuje tylko trójka radnych: Marcin

Beńko (PO), Wiesław Parus (PO) i Jacek Kuś (SLD).

Skąd ta różnica? Krótko po naszej publikacji, całą trójkę zaprosił do siebie prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek: - Trzeba było wyjaśnić, czy nie popełniamy błędu. Zda-
niem prawnika, wszystko jest zgodnie z prawem. Działamy na podstawie ustawy o samorządzie gminnym. Wysokość diet ustaliła rada. Zresztą cała ta dyskusja wkrótce może być już nieaktualna, jeśli kołobrzescy radni zdecydują się przejść na diety płacone nie od posiedzenia komisji czy udziału w sesji, a w postaci ryczałtu.

Z podobnego założenia wychodzi gorący zwolennik ryczałtów, pracujący zresztą nad projektem ryczałtowej uchwały, Wiesław Parus. Ale do głosowania ryczałtów droga jeszcze daleka, opinie radnych w tej sprawie już są podzielone, a pierwsze propozycje stawek, po zsumowaniu w skali roku, okazały się obciążać budżet miasta bardziej niż system diet stosowany do tej pory (pisaliśmy o tym w "Głosie Kołobrzegu" 15 marca).

Wróćmy jednak do komisji
mieszkaniowej. Do "poddania kontroli społecznej" spraw związanych z rozdysponowywaniem mieszkań stanowiących zasób gminy, zobowiązuje rady gminy ustawa o ochronie praw lokatorów. Nie precyzuje jednak, kto ma sprawować tę kontrolę oraz czy kontrolujący mogą być wynagradzani, czy też nie. W Kołobrzegu przyjęto, że tę kwestię reguluje ustawa o samorządzie gminnym, uprawniająca radnego do poboru z swą prace diet. Mimo że komisja mieszkaniowa działa przy prezydencie, nie jest więc stałą komisją rady, wynagrodzenie za udział również w jej posiedzeniach przegłosowano w 2003 roku. Stawki nie zmieniły się od 10 lat.

Jak słyszymy, sprawa budziła już wątpliwości urzędników magistratu - pod koniec ubiegłego roku sekretarz
miasta Ewa Pełechata zapytała o nią prawników miesięcznika samorządowego "Wspólnota". Odpowiedź opublikowano m.in. w internecie. Wynika z niej, że w przypadku komisji mieszkaniowych "nie można stosować analogii do sytuacji prawnej radnego wynikającej z ustawy o samorządzie gminnym". Takie działanie mogłoby być zakwalifikowane jako "istotne naruszenie prawa". Czyżby więc przez 10 lat radni dostawali diety niezgodnie z prawem?

Magistrat ma argumenty na swoją obronę. Powołuje się na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2004 roku, który wskazuje, że społeczna kontrola sprawowana przez komisję mieszkaniową nie jest jednoznaczna z tym, że zasiadający w niej mają pracować za darmo, a "nawet doraźny charakter komisji
nie pozbawia zasiadającego w niej radnego do wynagrodzenie wynikającego z ustawy o samorządzie gminnym".

Uchwały kołobrzeskich radnych z 2003 r. nie uchylił wojewoda. Zastrzeżeń nie miała do tej pory Regionalne Izba Obrachunkowa. Wygląda więc na to, że zasobność kieszeni radnego zależy od interpretacji przepisów, jaką przyjmie samorząd.

- Pojęcia nie miałem, że ta kwestia budzi jakieś wątpliwości - mówi "Głosowi" radny SLD Jacek Kuś. - Jeśli sytuacja ma być transpa-rentna, to komisja mieszkaniowa powinna stać się stałą komisją rady, zbierającą się powiedzmy raz na na trzy miesiące. W tej chwili proszę mi wierzyć, żaden radny się do niej nie pcha, bo wiąże się to z posiedzeniami zwoływanymi raz na dwa miesiące, wyjazdami na wizje lokalne.
Mamy też raz w miesiącu dyżury. To kilkugodzinne spotkania z mieszkańcami starającymi się o mieszkanie. Nie są łatwe. Za nie nie dostajemy żadnych pieniędzy.

Zdaniem Jacka Kusia sprawę wynagrodzenia faktycznie uprości ryczałt wyliczony tak, by budżetowych pieniędzy nie wydawano na diety więcej niż do tej pory.

O ostateczne wyjaśnienie problematycznych diet zwróciliśmy się do RIO. Stąd odesłano nas do wydziału nadzoru i kontroli urzędu wojewódzkiego. Na pytanie o to, co będzie jeśli okaże się, że doszło do "istotnego naruszenia prawa", Jacek Kuś powiedział, że sankcji dla nieświadomych różnych interpretacji radnych raczej się nie spodziewa, ale : - Miasto może np. otrzymać upomnienie od wojewody.

Czekamy na odpowiedź z Urzędu Wojewódzkiego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!