Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spotkanie w sprawie Bryzy w Kołobrzegu. Nie ma kompromisu

ima
Bryza w Kołobrzegu.
Bryza w Kołobrzegu. Archiwum
Inwestor nie odsprzeda miastu terenu pod DH Bryza, tuż przy kołobrzeskiej bazylice, bo chce tu robić biznes. Ale projektu tego co chce zbudować w miejscu Bryzy, publicznie pokazać nie chciał.

O to, czy w imię szacunku dla miasta, inwestor, spółka Hosso nie odstąpiłaby od zakupu bardzo atrakcyjnego i cennego dla wizerunku Kołobrzegu, a budzącej ostatnio najgorętsze emocje, prywatnego terenu pod Bryzą, prosił w piątek były prezydent miasta, dziś radny opozycji Henryk Bieńkowski. - Sądzę, że radni zgodziliby się na to, żeby prezydent wyłożył z miejskiej kasy te kilka milionów, kupił ten teren i by go zagospodarować tak, jak chcieliby tego mieszkańcy.

Dodał jednak zaraz, że nie spodziewa się zgody, bo mimo deklaracji działań dla dobra miasta i mieszkańców, dla każdego inwestora najważniejszy jest zysk.

Krzysztof Romanowicz, reprezentujący spółkę Hosso odpowiedział: - Ma pan rację, inwestorowi zależy na tym terenie i nie możemy być zainteresowani odsprzedażą. Miasto miało wiele czasu aby podjąć taką decyzję.

Zwrócił też uwagę, że w grę nie wchodziło kilka milionów, a więcej.

Ta wymiana zdań padła pod koniec nerwowego spotkania z inwestorem, które zwołał prezydent Janusz Gromek, zbierający gromy od radnych i m.in. przedstawicieli środowiska kupców, za wydanie inwestorowi najpierw warunków zabudowy, a potem zgodę na zmianę tych warunków, otwierającą drogę do uzyskania pozwolenia na budowę.

Większość radnych zarzuca prezydentowi, że mógł zawiesić postępowanie, do czasu, gdy zgodnie z podjętą niedawno uchwałą rady, zostanie uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego dla działki pod Bryzą. Procedura planistyczna wymagałaby konsultacji społecznych, zdaniem radnych na temat zagospodarowania miejsca po Bryzie mogliby się wypowiedzieć sami mieszkańcy, a inwestor miałby mniejszą dowolność zabudowy. Prezydent bronił się, że działał zgodnie z prawem, a czyniąc inaczej mógłby narazić miasto na odszkodowanie.

Spotkanie tylko jeszcze bardziej podgrzało emocje, bo okazało się, że inwestor nie godzi się na publiczną prezentację aktualnej (odbiegającej od poprzedniej, mocno skrytykowanej) koncepcji zabudowy. Radnych jeszcze bardziej zirytowała deklaracja. że przedstawiciele Hosso chętnie wysłuchają za to, jak sami radni wyobrażają sobie taką zabudowę: - Bo zawsze możemy coś poprawić, zmienić - deklarowała Anna Stępień, podkreślająca nie tylko chęć współpracy z miastem, ale i dbałość o dobro mieszkańców.

Radni postawili na swoim, bo miejska konserwator zabytków Ewa Kowalska nie mogła im odmówić pokazania projektu, który inwestor musiał z nią uzgodnić. Prezentacja odbyła się w salce obok. Przedstawiciele inwestora do niej nie weszli.

- Skandal! To wygląda tak, jakby z tego pierwszego projektu zdjąć górę i zostawić parter! - padło już po oględzinach z ust radnej niezależnej Doroty Oyedemi. - Niestety wygląda to jak Bryza w nowszym wydaniu, tylko znacznie większa - komentowała radna SLD Krystyna Strzyżewska.

Radni pytali, w czym projekt nawiązuje do sąsiedniej zabudowy, czyli bazyliki, Sali Rycerskiej i muzeum. Projektant Jacek Sudak, bronił się, że rzecz nie polega na kopiowaniu, a nawiązania, które wykorzystał, są dla niego oczywiste. Wśród radnych zawrzało, gdy oznajmił, że uchwalenie przez nich planu dla działki pod Bryzą (a procedura jest długotrwała), może być inwestorowi na rękę. Bo otworzy to przed nim możliwość … zmiany inwestycji już po jej wykonaniu, na ciekawszą, bardziej dochodową, z narzuconym przez plan wykonaniem ratunkowych badań archeologicznych czy parkingiem podziemnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!