Od dzisiejszego wieczora aż do niedzielnego popołudnia miasto żyć będzie imprezą, której inicjatorem jest 36- letni dziś kołobrzeżanin Krzysztof Bartyzel. To doskonale znany wielbicielom muzyki techno, trance czy house dj Kris. W ciągu tych trzech dni festiwal odczują na własnej skórze zarówno kołobrzeżanie, którzy na niego z utęsknieniem czekają, jak i ci, którzy najchętniej uciekliby w festiwalowy weekend z miasta. Ci pierwsi, jeśli z jakichś powodów nie mogli zafundować sobie biletu na imprezę, tradycyjnie będą oblegać festiwalowe miasteczko. Drudzy spróbują szczelnie zamknąć okna, by niezwykle głośna muzyka, którą tętnić będzie amfiteatr i jego okolica, pozwoliła im spać. Pewnie nie raz też zaklną szpetnie gdy przyjdzie im stać w korku na jednej z dróg dojazdowych do miasta.
Jedno jest jednak pewne, jeszcze niedawne głosy protestów podnoszonych nie tylko przez część mieszkańców, ale i przez prowadzących hotele i ośrodki w dzielnicy uzdrowiskowej, zdecydowanie ucichły. To za sprawą bilansu zysków i strat. 15 tysięcy festiwalowiczów musi przecież gdzieś spać, coś jeść, coś pić, a znaczna ich część przyjeżdża nawet kilka dni przed imprezą.
- O tym, kiedy w Kołobrzegu odbywa się Sunrise Festival, uprzedzamy naszych gości. Unikamy tym samym zaskoczenia, że wtedy w okolicach naszego hotelu jest głośno - mówi Agnieszka Lachowicz z marketingu pięciogwiazdkowego hotelu Aquarius. - Zresztą tak naprawdę aż tak głośno nie jest.
Aquarius to jeden z kilku hoteli, które goszczą zarówno uczestników festiwalu, jak i festiwalowe gwiazdy. Co ciekawe, pobyt w czasie festiwalowego weekendu jest tu droższy: za pokój jednoosobowy trzeba zapłacić za dobę nie 590 zł a 650 złotych.
Sunrise Festival polubiły również kołobrzeskie władze, choć jeszcze dwa lata temu prezydent Janusz Gromek zarządził nawet przeprowadzenie na miejskiej stronie internetowej ankiety, czy kołobrzeżanie chcą mieć dalej festiwal w dzielnicy uzdrowiskowej. Zdecydowana większość klikających wybierała "tak". Pojawiły się głosy, że warto pomyśleć o przenosinach na lotnisko w Podczelu. Na linii miasto - organizatorzy Sunrise zrobiło się gorąco w końcu ubiegłego roku, gdy dj Kris oznajmił, że organizująca imprezę MDT - Agency rozważa pomysł wyniesienia festiwalu z Kołobrzegu, bo miasto jest imprezie mało życzliwe. Na Sunrise i jego tysiące uczestników ponoć chrapkę ma kilka dużych miast, gotowych nawet do imprezy dopłacać. A Kolobrzeg nie dopłaca nawet złotówki. Jednym z zainteresowanych miast ma być słynąca z obfitości kulturalnych wydarzeń i festiwali muzycznych Gdynia. Po negocjacjach zapadła jednak decyzja, że Sunrise w Kołobrzegu zostaje.
Czy na stałe? W promującym imprezę filmiku, pokazywanym m.in. przez muzyczne telewizje, mowa o pożegnaniu z Sunrise. Pytany o tę zapowiedź rozstania Krzysztof Bartyzel unika odpowiedzi wprost, sugerując, że na pewno kończy się dotychczasowa formuła imprezy. - Kto będzie na tegorocznym Sunrise, zrozumie o czym mowa - mówi nam tajemniczo. - Mamy dziewiątą edycję, podsumowujemy pewien etap. Przypomnimy pewne akcenty z minionych lat, pojawią się motocykliści, czyli Red Bull X - Fighters, pojawią się didżdeje, który grali w ubiegłych latach. Wszystko po to by podsumować erę, która już za nami. A co dalej? Kto będzie z nami do końca w sobotę, sam się przekona - dodał tajemniczo.
Sunrise jak co roku stawia na nogi wszystkie kołobrzeskie służby z policją na czele. Komenda Wojewódzka w Szczecinie przysyła w tym roku posiłki w postaci prawie setki funkcjonariuszy. Do akcji kontroli aut wjeżdżających do miasta rusza Straż Graniczna, Służba Celna, Straż Miejska. W tym roku będzie też więcej psów wyszkolonych do poszukiwania narkotyków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?