Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecinek: Proces byłego szefa SzLOT na finiszu

(r)
Bogusław Sobów ze swoim obrońcą Mirosławem Wacławskim.
Bogusław Sobów ze swoim obrońcą Mirosławem Wacławskim. Rajmund Wełnic
Dość nieoczekiwanie proces Bogusława Sobowa, byłego szefa Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, zmierza do szybkiego końca. Możliwe, że już w maju usłyszymy mowy końcowe prokuratury i obrony.

Sąd przesłuchał właśnie na dodatkowym posiedzeniu Ewę Wiśniewską, kierowniczkę administracyjną SzLOT-u w czasach, gdy Bogusław Sobów był jego prezesem i dyrektorem. Świadek odpowiadała m.in. za sprawdzanie merytoryczne spływających do firmy faktur. Pod koniec 2008 roku miała m.in. wątpliwości co do faktury za transport taksówek wodnych ze Świecia do Szczecinka, bo wiedziała, że od kilku miesięcy są one już na przystani. I pytała o to prezesa. Ostatecznie jednak zeznała, że nie ma nic złego i niepokojącego w tym, że jakieś faktury spływają po kilku miesiącach od wykonania usługi. Blisko godzinne przesłuchanie wniosło niewiele nowego do sprawy.

Sąd na trzech rozprawach przesłuchał już kilkunastu świadków. W postępowaniu przygotowawczym wyjaśnienia składało w sumie około 80 osób. Zarówno sąd, jak i prokurator oraz obrońca B. Sobowa, są zdania, że wzywanie wszystkich na rozprawy nie ma sensu. Proces ciągnąłby się miesiącami, a większość z nich raczej nie ma nic istotnego do powiedzenia dla sprawy. Sędzia Paweł Czerczak zastanowi się więc, kogo jeszcze wezwać, ale wszystko wskazuje na to, iż będzie to tylko kilku świadków. Ich przesłuchanie będzie możliwe na jednej rozprawie zaplanowanej na koniec maja i jeżeli nie pojawią się nowe wnioski dowodowe, to już wtedy swoje mowy końcowe wygłoszą prokurator i obrońca. Wtedy też dowiemy się, jakiej kary domaga się dla oskarżonego prokurator, jak wygląda linia obrony i czy będzie się ona domagać uniewinnienia.

Bogusław Sobów (zgodził się na ujawnienie danych i wizerunku) został zatrzymany w lecie 2010 roku. Był wówczas prezesem SzLOT. W akcie oskarżenia gotowym w połowie zeszłego roku zarzucono mu oszustwa i wyłudzenia na kwoty od 11,5 złotych do 35 tysięcy. Większość punktów aktu oskarżenia dotyczy oszustw, jakich B. Sobów miał się dopuszczać przy rozliczaniu delegacji służbowych. Kwoty są bardzo różne: od delegacji na zaledwie 11,5 zł, ale są też opiewające na sumy rzędu kilku tysięcy zł. Prokurator skrupulatnie doliczył się aż 6 jego zdaniem "lewych" delegacji na 11,5 zł, większość jednak to kilkusetzłotowe kwoty. Prokurator twierdzi, że niektóre delegacje pokrywały się w terminach z tym, gdy szef SzLOT był prywatnie za granicą. Prokuratura zarzuca także byłemu szefowi SzLOT nakłanianie do poświadczenia nieprawdy przez inspektora związku motorowego przy wpisie do rejestru statków, iż sprowadzone z Holandii taksówki nadają się do żeglugi. Z zakupem holenderskich łodzi wiąże się też najcięższy finansowo zarzut oszustwa na kwotę 35 tys. zł i 1,8 tys. zł przy transporcie łodzi do Szczecinka. Prokurator oskarża też eks-prezesa SzLOT o przywłaszczenie drewna wyciętego na Mysiej Wyspie wartego 3,7 tys. zł.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!