Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecinek: SLD, czyli został zdrowy trzon ideowy

(r)
Nowy-stary szef SLD w Szczecinku Grzegorz Poczobut (z prawej) popiera posła SLD Stanisława Wziątka z Połczyna Zdroju i może liczyć na wzajemność.
Nowy-stary szef SLD w Szczecinku Grzegorz Poczobut (z prawej) popiera posła SLD Stanisława Wziątka z Połczyna Zdroju i może liczyć na wzajemność. Rajmund Wełnic
Od dwóch kadencji szczecinecka lewica jest w głębokiej defensywie. Choć większość działaczy ma tego świadomość, to na niedawnym powiatowym zjeździe Sojuszu Lewicy Demokratycznej obeszło się bez większych zmian w kierownictwie partii.

Był to już 7. zjazd szczecineckiego SLD, który podsumował ostatnie 4 lata i wybrał władze partii na kolejną kadencję. Szefem struktur powiatowych pozostał Grzegorz Poczobut, prywatny przedsiębiorca i radny powiatowy, a sekretarzem Wojciech Knapik, emerytowany żołnierz i radny miejski. W 20-osobowej radzie powiatowej także doszło do kosmetycznych zmian. Oprócz G. Poczobuta do rady wojewódzkiej SLD delegowano byłego radnego i kandydata na burmistrza Szczecinka Andrzeja Bratkowskiego oraz nową twarz partii, czyli Annę Pietrusewicz.

Lewica z Szczecinku nie może wyjść z kryzysu. SLD ma w powiecie nieco ponad 100 członków, podczas, gdy jeszcze dekadę temu szeregi partyjne liczyły nawet 700 osób. Wtedy Sojusz współrządził powiatem, miał w samorządach trzech szczebli kilkunastu radnych, a szef partii Witold Gładkowski zostawał senatorem. Świetność skończyła się wraz z wyborami parlamentarnymi w 2005 roku i o rok późniejszymi wyborami samorządowymi oraz śmiercią W. Gładkowskiego. W wyborach parlamentarnych Sojusz zbiera nieco ponad 10 procent głosów. W ratuszu SLD ma już kolejną kadencję tylko dwóch radnych, a jego kandydaci na burmistrza Szczecinka przegrywają już w pierwszej turze. W powiecie jest jeszcze gorzej. Lewica ma zaledwie jednego radnego i zero wpływów.
- Dziś w partii pozostał stary, zdrowy trzon ideowy - komentował wysoką średnią wieku wśród delegatów na zjazd A. Bratkowski, największy bodajże przegrany ostatniej kampanii samorządowej. Stracił w niej piastowany od wielu lat mandat radnego miejskiego, a co gorsza zrobił to jako kandydat Sojuszu na burmistrza. - Cel minimum jednak osiągnęliśmy, czyli utrzymaliśmy stan posiadania w obu samorządach - mówi działacz partii. - Biorąc pod uwagę okoliczności, a także siły i środki, jakie mieliśmy do dyspozycji, więcej osiągnąć nie można było. Takiego zdania była widać większość delegatów, bo wotum zaufania na starych-nowych władz przyjęto na zjeździe jednogłośnie.

Ambicje szefów SLD są jednak znacznie większe. Partia nie zamierza tkwić w defensywie. - Wydaje się, że kluczem do powodzenia jest dopływ świeżej krwi w postaci nowych, młodych członków do partii - mówi A. Bratkowski, sam emerytowany nauczyciel. - Pytanie: jak do nich trafić? Nasz rozmówca jest bardzo krytycznego zdania o młodzieży, która swego czasu wykorzystała SLD jako trampolinę do kariery. - W starostwie z naszej rekomendacji było ich kiedyś całe mnóstwo, po przegranych wyborach zrobili woltę, może z ich punktu widzenia było to nawet racjonalne, bo bali się o pracę - mówi A. Bratkowski i dodaje, że "burmistrz (Jerzy Hardie-Douglas z Platformy Obywatelskiej - red.) trzęsie nie tylko miastem i powiatem".
Drugi warunek odbicia się od dna Andrzej Bratkowski upatruje w posiadaniu wpływowego medium elektronicznego. - Bez środka przekazu trudno dotrzeć do elektoratu - podsumował.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!