Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taksówka nie wzięła Luny do weterynarza

Inga Domurat
Barbara Molenda z 13-letnią suczką Luną, która dochodzi do zdrowia po czwartkowym wylewie. Gdyby nie pomoc ludzi pracujących na targowisku, nawet na pomoc weterynarza byłoby za późno.
Barbara Molenda z 13-letnią suczką Luną, która dochodzi do zdrowia po czwartkowym wylewie. Gdyby nie pomoc ludzi pracujących na targowisku, nawet na pomoc weterynarza byłoby za późno. Radosław Brzostek
To była nagła sytuacja. Suczka Barbary Molendy z Koszalina zasłabła na ulicy i potrzebowała transportu do weterynarza. Taksówkarze odmówili.

Był miniony czwartek. Barbara Molenda poszła na targowisko przy ul. Władysława IV i zabrała na spacer swoją 13-letnią suczkę Lunę. Ta nagle zasłabła.

- Jedyne, o czym od razu pomyślałam, to o tym, by zawieźć ją jak najszybciej do weterynarza - mówi pani Barbara. - Zadzwoniłam więc po taksówkę do jednej z sieci. Powiedziałam, że chodzi o transport psa. Dyspozytorka przyjęła moje zgłoszenie, ale nikt nie przyjechał, a czekałam dobrych kilkanaście minut. Pobiegłam na pobliski postój taksówek i też każdy z kierowców mi odmówił transportu. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nie dobrzy ludzie z targowiska. Jeden ze sprzedawców zabrał mnie i Lunę swoim samochodem, pani ze stoiska rybnego dała mi jeszcze koc, bym na nim położyła Lunę. Pomogli mi ją włożyć do samochodu, bo Luna do małych psów nie należy - to husky - i pojechaliśmy do weterynarza.

Okazało się, że Luna miała wylew. Spędziła kilka godzin pod opieką weterynarza. Gdyby pani Barbara nie przywiozła jej do lecznicy tak szybko, z pewnością sędziwa suczka skończyłaby już swój żywot. A tak weterynarz uratował jej życie.

- Gdy Luna była pod kroplówką, poszłam na postój taksówek, mając nadzieję, że tym razem kierowca zgodzi się odwieźć mnie i mojego psa do domu - mówi pani Barbara. - I rzeczywiście, znalazłam takiego bez problemu. Umówiliśmy się na konkretną godzinę. Nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji i myślałam, że transport psa taksówką to nie jest nadzwyczajna sprawa, że zawsze znajdzie się kierowca, który taki kurs wykona. Byłam przekonana, że sieci taksówkarskie mają takie usługi w swojej ofercie, a jednak się pomyliłam. I przekonałam się, że chyba tylko ci, którzy sami mają psa w domu, lubią zwierzęta i rozumieją ich właścicieli są w stanie przyjąć taki kurs. Dla innych taki klient to problem.

Sprawdziliśmy, rzeczywiście na przewóz psa, kota czy innego zwierzęcia taksówkarz może się nie zgodzić. Sieci taksówkarskie nie nakładają na zrzeszonych kierowców takich obowiązków. Jednak, jak zgodnie przyznają, zdarzają się różne kursy i wszystkie starają się realizować. - Na tych 50 taksówek, które jeżdżą po mieście w ciągu dnia, zwykle znajduje się choć jeden kierowca, który z psa pasażera nie robi problemu - słyszymy w jednej z koszalińskich sieci taxi. - Natomiast nie mamy takich kierowców, którzy deklarowaliby się do stałego przewozu psów z ich właścicielami. Specjalnie pod kątem takich klientów wozili koce w bagażniku i tym podobne.

A może właśnie szkoda, że takich wyspecjalizowanych w przewozie czworonogów taksówkarzy w Koszalinie brak. Na pewno, gdyby byli miniony czwartek byłby zdecydowanie mniej stresujący dla pani Barbary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!