MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trasa Połczyn - Złocieniec. Rowerzysto, tego szukasz

Piotr Polechoński [email protected]
Piękny widok? Na tej trasie to norma.
Piękny widok? Na tej trasie to norma. Marcin Stefanowski
Jeździsz na rowerze i szukasz długiej, prostej, nieco odciętej od świata, ale zadbanej, asfaltowej trasy? Jadąc którą natura jest na wyciągniecie ręki? Już znalazłeś. Zapraszamy na trasę z Połczyna Zdroju do Złocieńca.

Trasa biegnie z Połczyna Zdroju do Złocieńca i co tu dużo mówić: jest po prostu piękna. Ale zacznijmy od początku. Można ją przejechać zaczynając wyprawę z jednego lub drugiego miasta, my wystartowaliśmy z Połczyna Zdroju. Jeżeli nie mieszkamy w pobliżu, to do Połczyna trzeba dojechać, a idealnym rozwiązaniem - które gorąco polecamy - są specjalne uchwyty na rowery. Można je zamontować na dachu auta lub z tyłu.
Do Połczyna wjechaliśmy od strony Białogardu i od razu natknęliśmy się na pewien kłopot, do którego jeszcze później szerzej wrócimy. Otóż bardzo łatwo jest przeoczyć wjazd na rowerową ścieżkę, która zaczyna się zaraz na miejskich obrzeżach. Jedyny sposób, aby nie przegapić wjazdu, to wolna jazda i wypatrywanie po prawej stronie zaczynającej się asfaltówki, na którą wjeżdżamy mijając dwie ławki na kamiennych podstawach (patrz zdjęcie).
Niestety, nie pomoże nam tutaj nawet najmniejszy znak, który by nas poinformował, że tego miejsca szukamy. Na szczęście, jak już je zlokalizujemy, zaparkujemy w pobliżu samochód i wjedziemy na trasę, to jej niezwykły klimat rekompensuje początkowe trudności. Po kilkuset metrach już wiemy, że asfalt jest równy, pedałuje się po nim świetnie, a po kilkuset kolejnych uświadamiamy sobie, że cywilizacja jest już daleko, a nas wchłonęła przepiękna o tej porze roku przyroda. Drzewa są na wyciągniecie ręki, co chwilę wjeżdżamy w tunele utworzone przez łączące się nad trasą gałęzie. Po drodze mijamy jeziora, stawy, urokliwe bagniska, mokradła, łąki. Praktycznie nie przejeż-dżamy przez żadne miejscowości, cisza i spokój są wszechobecne. Jechaliśmy przed południem w zwykły dzień, może więc dlatego innych rowerzystów można było policzyć na palach jednej ręki.
Wierzchołki drzew
na wysokości kół
Sama trasa jest bardzo prosta, praktycznie bez żadnych wzniesień. Dla początkujących rowerzystów problemem może okazać się tylko jej długość. Jadąc tam i z powrotem zanotowaliśmy na liczniku wynik 62 kilometry. Ale jeżeli nie bę-dziemy zbytnio forsować tempa i zatrzymywać się na postojach, to bez większych kłopotów każdy powinien przejechać tam i z powrotem. A zatrzymać się jest gdzie, bo oprócz zadbanego asfaltu, co jakiś czas mijamy ławki lub przygotowane, zadaszone miejsca biwakowe, gdzie w fajnych warunkach można coś zjeść, a w razie konieczności skryć się przed deszczem.
Tutaj mała uwaga: wybierając się w tę trasę koniecznie trzeba zebrać ze sobą prowiant, a przede wszystkim dużo wody, bo przez całą drogę do Złocieńca nie będziecie mieli okazji, aby cokolwiek do jedzenia czy picia kupić.
Niezwykle atrakcyjne jest to, że większość trasy wiedzie starym szlakiem, którym niegdyś kursowała kolejka wąs-kotorowa. To powoduje, że jedziemy po dawnych nasypach kolejowych i czasem wierzchołki drzew są niemal na wysokości kół naszych rowerów.
Mijamy też kilka przepięknych, dawnych dworców (dziś zaadaptowanych na potrzeby mieszkalne). Asfalt jest położny na większości trasy, tylko w połowie szlaku czeka nas kilkukilometrowy odcinek, gdy go nie ma. Ale ścieżka jest na tyle utwardzona, że przejedziemy po niej każdym rodzajem roweru.
Gdzie są znaki?
Ta przepiękna trasa ma w zasadzie jeden, ale za to dość istotny minus, o którym wspomniałem na początku. Otóż jej twórcy zapomnieli ją porządnie oznakować. Nie dość, że musimy szukać wjazdu od strony Połczyna Zdroju, to na samej trasie nie jest lepiej. Zaledwie w dwóch miejscach są tablice z przebiegiem trasy, ale na żadnej nie znajdziemy zaznaczonego punktu, w którym jesteśmy. Jeżeli nie mamy ze sobą telefonów z aplikacją, która pokaże nam lokalizację, to musimy zdać się tylko na własne wyczucie. Tymczasem aż się prosi, aby na samym asfalcie, co ileś kilometrów była namalowana odległość, którą właśnie przejechaliśmy. Co prawda nie grozi nam, że zabłądzimy, bo sama trasa prowadzi nas jak po sznurku, ale lepsze oznaczenie ułatwiłoby życie. Brakuje go zwłaszcza gdy już się zbliżamy do Złocieńca, bo nie wiemy, czy to już miasto, czy dobrze do niego wjeżdżamy. Tutaj musieliśmy sięgnąć po starą, sprawdzoną metodę, czyli zapytać życzliwych ludzi, czy dobrze jedziemy. Na szczęście po chwili wyłania się na horyzoncie kościelna wieża. Kierując się na nią bardzo szybko trafimy na centralny, miejski plac, gdzie możemy odpocząć.
Wracając z powrotem na trasę jest nieco łatwiej, bo nawet jak nie zapamiętaliśmy, którymi złocienieckimi uliczkami mamy podążać, aby wrócić na szlak, to w dwóch, czy w trzech przypadkach natrafimy na znaki, które informują, w jaką stronę mamy się udać (co nie zmienia faktu, że jest ich zdecydowanie za mało!).
Do zobaczenia na szlaku!
Podsumowując: trasa Połczyn Zdrój - Złocieniec to jeden z najładniejszych szlaków rowerowych w naszym regionie. Polecamy go gorąco tym wszystkim, którzy na rowerze, aktywnie, chcą odpocząć od miejskiego zgiełku. Trasa jest co prawda długa, ale niezbyt trudna, za to wyjątkowo piękna. Jadąc samemu, w zwykły dzień, mamy sporą szansę na to, że przez całą drogą nie spotkamy zbyt wielu ludzi i w spokoju będziemy mogli delektować się pięknem przyrody lub przemyśleć całe swoje życie (co kto woli). Jedyny minus to brak właściwego oznaczenia, ale nie jest to problem na tyle poważny, aby zepsuł nam wspaniały dzień na rowerze. A więc - do zobaczenia na szlaku!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!