Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukrainiec Oleg S. skazany za napad na jubilera w Koszalinie

Joanna Krężelewska
Chciał znaleźć w Polsce pracę. Nie udało się. Posunął się do przestępstwa. Oleg S. za rozbój usłyszał wyrok - 4,5 roku więzienia.
Chciał znaleźć w Polsce pracę. Nie udało się. Posunął się do przestępstwa. Oleg S. za rozbój usłyszał wyrok - 4,5 roku więzienia. Radek Koleśnik
Skruszony Oleg S. podkreślił, że zaakceptuje każdą decyzję sądu, bo popełnił błąd i musi za niego odpokutować. Byle tylko w polskim, a nie w ukraińskim więzieniu.

W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Koszalinie zakończyła się głośna sprawa ubiegłorocznego napadu na jubilera w Koszalinie. Sprawa niezwykła, bo tak skruszonych, pełnych żalu sprawców rzadko widać na ławie oskarżonych. Rzadko dochodzi też do pojednań, w których ofiara - w tym przypadku postrzelony złotnik - wybacza sprawcy. Przypomnijmy - 21 maja ubiegłego roku Ukrainiec Oleg S. najpierw zrobił rekonesans. Stwierdził, że najłatwiejszym celem planowanego napadu będzie zakład jubilerski przy ul. Spółdzielczej. Wypił trochę wódki dla kurażu, wyciągnął pneumatyczny pistolet załadowany metalowymi kulkami i wszedł do lokalu. Do 58-letniego Zbigniewa L. oddał kilka strzałów. Trzy celne. Metalowe kulki kalibru 4,5 mm utkwiły w ciele jubilera. Jedna bardzo blisko oka.

Oleg S. z gabloty zabrał obrączki. Gdyby były prawdziwe, ich wartość przekraczałaby 100 tys. złotych. Ale skradzione palety okazały się być wzornikami, wartymi 700 złotych. O tym dowiedział się jednak po zatrzymaniu. Uciekając strzelił jeszcze do mężczyzny, który próbował go zatrzymać. W okolicy Sportowej Doliny Olega zatrzymali policjanci. Zatrzymali, kiedy przykładał pistolet do skroni. Z samobójstwa zrezygnował, bo - jak zresztą utrzymywał przez cały proces - był pewien, że z tego pistoletu nie można zrobić komuś ani sobie krzywdy.

Proces przed koszalińskim sądem się przedłużał - potrzebne były dokumenty z sądu we Lwowie, gdzie oskarżony już usłyszał wyrok. - Na Ukrainie odsiedziałem 11 lat za zabójstwo. Nożem ugodziłem ojczyma mojej dziewczyny. On się nad nią znęcał. 14 września 2012 roku wyszedłem - wyjaśniał Oleg S. Jednak okazało się, że jego akta są bogatsze o wyroki za rozboje. W poniedziałek sytuację wyjaśnił. Przekonywał, że na Ukrainie wykrywalność przestępstw musi być duża, więc skoro już za jedno miał trafić za kraty, dopisano mu kolejne.

Prokurator wnioskowała dla Olega S. o karę 5 lat pozbawienia wolności. Za kwalifikowany rozbój i atak na przypadkowego mężczyznę oskarżony usłyszał karę łączną - 4,5 roku za kratami. Wyrok jest jednak dość łagodny, zważywszy na fakt, że S. groziło nawet 15 lat. - Obraz oskarżonego nie jest czarno-biały - dodał sędzia Jacek Matejko. Za okoliczności łagodzące przyjął m.in. fakt przeprosin, żalu i tego, że 58-letni jubiler wybaczył mu to, co zrobił. Wyrok nie jest prawomocny, ale Oleg S. już zapowiedział, że go przyjmuje. Prosił też, by karę mógł odbywać w Polsce, tłumacząc, że tu traktuje się osadzonych jak ludzi, nie jak rzeczy.

Więcej czytaj we wtorek w papierowym wydaniu "Głosu Koszalińskiego"

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!