Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W gminie Będzino wrze przed referendum w sprawie odwołania wójta

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
- Gdyby nie radni, którzy jak tylko mogą starają się storpedować moje pomysły, w gminie dałoby się zrobić w tym czasie dwa razy więcej - mówi Mariusz Jaroniewski.
- Gdyby nie radni, którzy jak tylko mogą starają się storpedować moje pomysły, w gminie dałoby się zrobić w tym czasie dwa razy więcej - mówi Mariusz Jaroniewski. Radosław Brzostek
W ostatnim czasie w gminie Będzino odbywa się spotkanie za spotkaniem. Na jednych rozmawiają zwolennicy aktualnie urzędującego wójta, a na drugich - przeciwnicy Mariusza Jaroniewskiego. Jedni referendum w sprawie jego odwołania nie chcą, a drudzy - wprost przeciwnie. A to tylko wierzchołek góry lodowej jeśli chodzi o problemy w gminie.

Radni argumentowali, że sprawowanie rządów przez wójta budzi ich niepokój. Wcześniej dwukrotnie nie udzielili Jaroniewskiemu absolutorium. Większość członków Rady Gminy zarzuca mu niegospodarność, czy brak inwestycji na terenie gminy. Radni podjęli także decyzję o przesłaniu zawiadomienia do Najwyższej Izby Kontroli.

Jak czytamy w uzasadnieniu, chodzi m.in. o realizację remontu drogi do Banku Spółdzielczego w Będzinie z pominięciem ustawy o zamówieniach publicznych. Emocje budzi ponadto zgoda wójta na zmianę granic administracyjnych gminy (Mścice mają stać się częścią Koszalina).

Radni, którzy nie sprzyjają wójtowi, przegłosowali organizację referendum, które odbędzie się najprawdopodobniej pod koniec czerwca. Przypomnijmy, że poprzednie referendum w sprawie odwołania Jaroniewskiego przed końcem kadencji zostało unieważnione - decydująca okazała się za niska frekwencja.

W przypadku referendum o odwołanie włodarza ta wynosić musi 3/5 frekwencji z dnia wyborów wójta, burmistrza czy prezydenta. W Będzinie zabrakło około 200 głosów. Czy teraz będzie inaczej? Nie wiadomo, ale zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Jaroniewskiego robią wszystko, by racja była po ich stronie.

Na jednym ze spotkań sołtysi kilku miejscowości w gminie ogłosili, że będą rozmawiać z mieszkańcami na temat referendum. Zapowiadają, że na głosowanie nie pójdą, tym samym obniżając frekwencję i sprawiając, że wójt pozostanie na stanowisku. Innego zdania są przedstawiciele Rady Gminy, czy wielu mieszkańców Mścic (największej miejscowości w gminie), którym polityka obecnie urzędującego wójta nie odpowiada. Ci zrobią wszystko - i będą namawiać wszystkich niezdecydowanych - by w referendum jednak wziąć udział.

- Wójt został demokratycznie wybrany, więc można go też demokratycznie odwołać. Bo teraz mamy do czynienia z degradacją naszej gminy - słyszymy.

- Za kadencji poprzedniego wójta liczyły się tylko Mścice, a inne miejscowości, o małym potencjale wyborczym, były po prostu ignorowane. Inwestycji zero. I nagle, jak zaczął działać pan Jaroniewski, Mścice się oburzyły, że u nich nic się nie dzieje, że za chwilę staną się częścią Koszalina - mówią sprzyjający wójtowi sołtysi.

Co na to sam wójt?

- Gdyby nie radni, którzy jak tylko mogą starają się storpedować moje pomysły, w gminie dałoby się zrobić w tym czasie dwa razy więcej - mówi nam Jaroniewski.

- Na razie muszę tracić czas na wytoczonych mi procesach. Ale nie boję się i walczę o swoje dobre imię. Sam też mam w planach podjęcie kroków prawnych wobec osób, które mnie szkalują i pomawiają - zapowiada Mariusz Jaroniewski.

Ostatnie postępowanie karne przeciwko niemu, w sprawie zniesławienia, zostało umorzone, przy czym jeśli wójt w ciągu 12 miesięcy od uprawomocnienia się tego wyroku popełni ten sam czyn zabroniony, to postępowanie karne zostanie wznowione. Niedawno zaś Prokuratura Rejonowa w Koszalinie wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez wójta i działania na szkodę gminy.

Pozostaje jeszcze pytanie, jak na kadencję wójta wpłynie to, czy Mścice staną się częścią Koszalina. Wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki tę zmianę administracyjną zaopiniował pozytywnie. Opinia wojewody analizowana jest teraz w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Tymczasem w Mścicach się nie poddają. Chcą rozmawiać z przedstawicielem rządu. Gdyby to nie przyniosło efektów, planują protest, a nawet blokadę drogi. Mają przy tym nadzieję, że w wyniku oporu społecznego Rada Ministrów nie przyłączy Mścic do Koszalina. Jak będzie, przekonać się mamy jeszcze w czerwcu.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera