MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Koszalinie grasują dziki. Mieszkańcy boją się wychodzić z domu

Marzena Sutryk [email protected]
To zdjęcie dzików na koszalińskim Rokosowie zrobił jeden z Czytelników. Dzik jest typowym wszystkożercą. Wieczorem osobniki wyruszają na żer i pod osłoną nocy wychodzą z lasu. To agresywne zwierzę, w niektórych sytuacjach szarżuje na wroga. Lochy z potomstwem są szczególnie  niebezpieczne.
To zdjęcie dzików na koszalińskim Rokosowie zrobił jeden z Czytelników. Dzik jest typowym wszystkożercą. Wieczorem osobniki wyruszają na żer i pod osłoną nocy wychodzą z lasu. To agresywne zwierzę, w niektórych sytuacjach szarżuje na wroga. Lochy z potomstwem są szczególnie niebezpieczne. MM Koszalin
Mieszkańcy osiedla Rokosowo ze strachem wychodzą wieczorami z domów. I to wcale nie przez groźnych bandziorów. Boją się dzików. Sprawą osobiście zajął się prezydent miasta.

Zwierzęta te już na dobre panoszą się w mieście. Dziki były już na ulicach Sianowskiej, Dębowej, Świerkowej, Modrzewiowej, w Misiowej Dolinie - przykłady można mnożyć. Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się zabawna. Ale przestaje taka być, gdy dochodzi do konfrontacji z tym zwierzęciem. Przekonało się już o tym wielu mieszkańców Rokosowa, którzy w ostatnim czasie zasypują nas kolejnymi sygnałami.
- We wczesnych godzinach porannych mój mąż o mało nie spowodował kolizji drogowej próbując ominąć stado dzików na ulicy Wojska Polskiego, nieopodal jednostki wojskowej - opowiada zdenerwowana jedna z Czytelniczek. - Inny mężczyzna, idący tą samą ulicą, próbował ukryć się przed szarżującym stadem, tylko nie miał gdzie. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Teren zielony na końcu ulicy Dębowej jest cały poryty przez dziki. Potwierdził to nasz kolega myśliwy. Dziki żerują tam codziennie. Mieszkamy w pobliżu, nasz pies ujada przez pół nocy. Podejrzewamy, że czuje dziki. Aż strach pomyśleć co byłoby, gdyby wydostał się poza posesję i pobiegł za nimi. Czy ktoś w mieście robi coś, żeby pozbyć się tych zwierząt z naszego osiedla? Czy trzeba tragedii, żeby miasto zrobiło z tym porządek?! - pyta zaniepokojona mieszkanka.

Niedawno opisywaliśmy inny przypadek, jak to stado 19 dzików z knurem na czele pędziło ulicą na Rokosowie. Zwierzaki rozganiały nie tylko spacerujące tam psy, ale też towarzyszących czworonogom właścicieli. - To prawdziwa plaga. Nikt nie jest w stanie ich odstraszyć - alarmuje kolejna mieszkanka. - Ludzie boją się po 19 wychodzić z domów, bo dziki zbliżają się do posesji. Są śmiałe, agresywne, szukają jedzenia.

- Sam widziałem na Modrzewiowej 18 dzików, w tym 6 małych - mówi Robert Grabowski, rzecznik koszaliń-skiego ratusza. - Byłem z psem na spacerze. Długo się nie zastanawiałem. Uciekłem. Widziałem też, że na Świerkowej zryły cały trawnik - dodaje. Sprawie nadano wczoraj w koszalińskim ratuszu priorytetowe znaczenie. Prezydent Piotr Jedliń-ski dzwonił do tutejszego łowczego, by nadać bieg sprawie. Bo potrzebna jest stosowna opinia łowczego, by prezydent mógł wydać decyzję, że dziki trzeba odłowić. I wtedy miasto może się zabrać za szukanie firmy, która to zrobi. - Załatwimy to jak najszybciej - obiecuje rzecznik prezydenta. - W województwie są chyba dwie takie firmy, które odławiają zwierzynę. Koszt odłowienia jednego dzika, to - z tego, co słyszałem - aż 500 złotych. Ale jak trzeba będzie, to prezydent takie pieniądze znajdzie w budżecie.

Szybko więc można policzyć, że pozbycie się wspomnianej rodzinki dzików z miasta, oby skuteczne, będzie kosztowało podatników 10 tys. złotych.

Dodajmy, że podobne problemy z dzikami zdarzały się też m. in. w Kołobrzegu, Krynicy Morskiej, Świnoujściu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!