"To ja, Edward. Przyjechałem do ciebie na święta. Po drodze miałem straszny wypadek. Zatrzymała mnie policja. Jestem w prokuraturze. Prokurator powiedział, że nie wypuści mnie, dopóki nie wpłacę kaucji. Potrzebuję 5 tys. zł. Pomóż mi teraz, a ja później wszystko ci oddam" - mówił do Genowefy Kulig przez telefon mężczyzna podający się za jej wnuczka. Tamto zdarzenie z 14 grudnia szczegółowo opisaliśmy w "Głosie".
Czytaj też >>> Złocieniec: Oszust podał się za wnuczka, wyłudził 4,5 tysiąca złotych
Kilka dni później do jednej z mieszkanek Łobza zadzwonił telefon. Kobieta w słuchawce usłyszała męski głos. Rozmówca, podając się za jej syna, prosił ją o pomoc. Następnie słuchawkę przejął kolejny mężczyzna. Mówiąc, że jest policjantem, zażądał od kobiety zapłacenia kwoty 32 tys. zł w zamian za odstąpienia od aresztowania jej syna, który rzekomo miał być sprawcą poważnego wypadku.
Starsza kobieta początkowo uwierzyła we wszystko co usłyszała i chciała przekazać pieniądze mężczyźnie. Jednak po zastanowieniu się postanowiła zadzwonić na policję, aby sprawdzić informacje przekazywane jej przez "policjanta".
Dzięki temu dowiedziała się, że ma do czynienia z oszustami. Wiedząc, że nad całą sytuacją czuwają już mundurowi, spokojnie odbierała kolejne telefony od osób podających się za policjanta i za prokuratora. Umówiła się na przekazanie gotówki. Potem odważnie wyszła z domu w umówione miejsce. Podszedł do niej młody mężczyzna. W trakcie przekazywania pieniędzy do akcji wkroczyli policjanci i zatrzymali 22-letniego mieszkańca gminy Resko. Mężczyzna usłyszał już zarzut oszustwa. Ma też dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju. Za oszustwo grozi mu kara do 8 lat więzienia.
- Ten sam mężczyzna wstępnie przyznał się do dokonania oszustwa w Złocieńcu. Przesłaliśmy całą dokumentację złocienieckiej sprawy do KPP w Łobzie i spodziewamy się, że do końca tygodnia 22-latek usłyszy kolejny zarzut, tym razem dotyczący oszustwa dokonanego w Złocieńcu - powiedziała nam w poniedziałek Agnieszka Waszczyk, rzeczniczka komendanta powiatowego policji w Drawsku Pomorskim Genowefa Kulig choruje na serce. Ma wszczepiony rozrusznik. Dokucza jej również astma. Od feralnego zdarzenia, w czasie którego straciła 4,5 tys. zł, staruszka nie mogła spać spokojnie. Pieniądze, które straciła, przeznaczone były na lekarstwa. W poniedziałek pani Genowefa od nas dowiedziała się o ustaleniu prawdopodobnego sprawcy.
- To dobra wiadomość. Ulżyło mi. Pieniędzy pewno już nie odzyskam, ale będę spała spokojniej - powiedziała nam.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?