Pożar wybuchł w lutym, w jednym z domów w Boninie - powiat łobeski.
- To była sobota po południu - opowiada Martyna Matysek, mama małych bohaterów. - Byłam w domu sama z dziećmi, mąż był jeszcze w pracy. Przechodząc obok kotłowni zobaczyłam ogień. Wpadłam w popłoch. Nie wiedziałam, co robić. Ogarnęła mnie taka panika, że do dzisiaj nie pamiętam, co się dalej wydarzyło. Wydaje mi się, że próbowałam gasić. Ale nie wiem na pewno.
Kotłownia w domku państwa Matysek sąsiaduje z pokojem chłopców. Usłyszeli zamieszanie i natychmiast przybiegli. Najpierw zajęli się młodszymi siostrami - wyprowadzili je z domu.
- Zaprowadzili je do samochodu, który stał na podwórku i nakryli kocem - mówi pani Martyna. - Potem wrócili do domu, pozamykali wszystkie drzwi i okna a na koniec, kiedy już wszyscy znajdowali się na zewnątrz budynku, powiadomili wszystkie służby: zadzwonili po pomoc pod numer alarmowy 112.
Jak podkreślają strażacy, Bartek udzielił im przez telefon wszystkich niezbędnych informacji dotyczących miejsca oraz okoliczności pożaru. Dzięki temu bez trudu zlokalizowali miejsce zdarzenia i przeprowadzili szybką akcję gaśniczą. Chłopiec był na tyle przezorny, że pobiegł wraz z bratem na drogę, by wskazać nadjeżdżającym wozom strażackim drogę do pożaru.
- Byłam zaskoczona reakcją chłopców - przyznaje mama nastolatków. - Zachowali się naprawdę jak prawdziwi bohaterowie.
- Nie jestem bohaterem - twierdzi starszy Bartek. - Zrobiłem to, co trzeba było zrobić.
- Bałeś się?
- Nie, wcale - zapewnia. - Nawet mówiłem Piotrkowi: "Spokojnie, nic się nie stanie". Zresztą nie było czasu na to, by się bać. Nie było czasu, by myśleć.
Bartek przyznał, że w szkole miał z klasą spotkania ze strażakami. To dlatego pamiętał, że trzeba pozamykać drzwi i okna.
- Jest bardzo dojrzały jak na swój wiek - chwali syna Marcin Matysek. - I jak się wtedy okazało opanowany i rozsądny. Mężczyzna podkreśla, że gdyby nie szybka akcja ratownicza dom by się spalił.
- Nie mielibyśmy gdzie mieszkać. Ale najważniejsze, że nikomu nic się nie stało - wchodzi w słowo mężowi pani Martyna. - Dziewczynki były mocno wystraszone, płakały, ale szybko doszły do siebie. Nawet się cieszyły, że mogą spać u babci.
1 czerwca (w Dzień Dziecka) prezydent Andrzej Duda odznaczył młodych bohaterów medalami za odwagę. Osobiście wręczył wtedy medal młodszemu Piotrkowi - Bartek nie mógł uczestniczyć w uroczystości. W piątek razem z całą rodziną odebrał medal z rąk wicewojewody Tomasz Wójcika. Ale nie tylko medal. Wojewoda wręczył obu chłopcom dwie wielkie torby z prezentami, piłkę i klocki Lego. 5-letnie dziewczynki otrzymały misie-przytulanki, a mama - bukiet kwiatów.
Wicewojewodowie zachodniopomorscy, Tomasz Wójcik i Mateusz Wagemann oraz poseł Zbigniew Bogucki wręczyli w piątek medale i odznaczenia blisko 80 osobom. Prezydent RP nadał Srebrne i Brązowe Krzyże Zasługi za zasługi: na rzecz samorządu terytorialnego w Polsce, na rzecz osób potrzebujących pomocy i wsparcia, za zasługi w działalności społecznej, na rzecz honorowego krwiodawstwa i propagowanie idei czerwonokrzyskiej, na rzecz rozwoju i upowszechniania wędkarstwa oraz pszczelarstwa. Gospodarze uroczystości wręczyli też medale za Długoletnią Służbę dla pracowników Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego oraz odznaki honorowe i resortowe.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?