Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory prezydenta Koszalina: Wygrywa tylko jeden

Rozmawiała Marzena Sutryk
Krystyna Kościńska ma 56 lat. W latach 1994-95 oraz 1998-2002 była wiceprezydentem Koszalina. Obecnie pracuje w koszalińskim wydziale zamiejscowym Urzędu Marszałkowskiego.
Krystyna Kościńska ma 56 lat. W latach 1994-95 oraz 1998-2002 była wiceprezydentem Koszalina. Obecnie pracuje w koszalińskim wydziale zamiejscowym Urzędu Marszałkowskiego. Fot. Radek Koleśnik
Rozmowa Krystyna Kościńska, szefowa koszalińskiego SLD, ogłosiła właśnie, że startuje w wyborach na prezydenta Koszalina. Pytamy ją o przewidywany wynik, jej rywali i plany na przyszłość.

- Piotr Jedliński, Paweł Michalak, Artur Wezgraj - to pani przeciwnicy w wyścigu do fotela prezydenta miasta. Którego obawia się pani najbardziej?
- Kandydaci rządzącej Platformy z pewnością mają wię-ksze szanse. Głównie z uwagi na łatwiejszy dostęp do mieszkańców - oni prowadzą kampanię w dwóch rolach. Ponadto Platforma, jako ugrupowanie rządzące w kraju, ma największą pulę funduszy do dyspozycji. To też ułatwia sprawę.

- Rozumiem, że w takim razie najbardziej obawia się pani Piotra Jedlińskiego?
- Tu nie chodzi o konkretnego kandydata, ale - powtarzam - o ugrupowanie, które go rekomenduje. Tu nie chodzi o to, czy to będzie Piotr Jedliń-ski czy Jan Kowalski.

- Jaki wynik będzie dla pani sukcesem?
- Oczywiście wygrana.

- A jeżeli nie wygrana, to jaki wynik panią zadowoli?
- Wejście do drugiej tury. W ostatnich wyborach samorządowych nasz kandydat Mieczysław Załuski zdobył w granicach 25% głosów. Jeżeli uzyskam gorszy wynik, to będzie dla mnie porażka.

- I co wtedy? Ustąpi pani ze stanowiska szefowej SLD w Koszalinie?
- Moja kadencja kończy się w 2012 roku. Ten najbliższy rok to czas na podsumowania i wprowadzenie następcy. Dziś jeszcze nie powiem, kto to będzie. Ale wyjaśnię, że u nas jest tak, że strukturami można kierować tylko przez dwie kolejne kadencje, potem trzeba ustąpić. A ja jestem przewodniczącą drugą kadencję. A w odniesieniu do wyników wyborów - wiadomo, że wygrywa tylko jeden. To, że ktoś inny będzie na drugim, czy trzecim miejscu, nie znaczy, że jego pozycja w jego partii jest słaba.

- Z babskiego punktu widzenia - kto pomaga pani w przygotowaniach podczas kampanii? Korzysta pani z rad przyjaciółki, kogoś bliskiego? A może korzysta pani z podpowiedzi wizażysty?
- Przede wszystkim pomaga mi synowa. Polegam na jej zdaniu w sferze ubioru. To, co często zmieniam, to fryzury. Poza tym nie przewiduję żadnej wielkiej przemiany. Nie chcę też, by mój sukces, wynik, wiązał się ze zmianą wizerunku, zależy mi, by wiązało się to z oceną merytoryczną mojej pracy.

- A co na to wszystko rodzina, mąż? Zachęcają panią do udziału w wyścigu czy raczej odciągają od polityki?

- Mąż od zawsze, odkąd jestem w polityce - pod tym względem jest wyjątkowym mężczyzną - powtórzę: zawsze, gdy mam chwilę zwątpienia, dopinguje mnie do działania. On we mnie wierzy i wspiera. Synowie i synowe również.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!