W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Koszalinie zapadł wyrok w nietypowej sprawie. Nietypowej, bo 45- latek Jarosław B. uparcie twierdził, że napastnik w kominiarce, który zaatakował pracownika stacji paliw w Wałczu, zupełnym przypadkiem kazał zatankować do pełna... jego auto.
7 listopada 2011 roku. Późny wieczór. Na stację benzynową w Wałczu podjeżdża seat toledo. Kierowca, Jarosław B., wysiada z wozu, opiera się o dystrybutor i czeka. Podchodzi do niego Stanisław N., pracownik stacji. - Powiedział do mnie: "Za 10 złotych". Po chwili, dlatego zdążyłem nalać tylko pół litra paliwa, za mną pojawił się mężczyzna w kominiarce. Był uzbrojony w nóż. Powiedział: "Lej, nie dyskutuj" - opisywał pracownik.
Napad na stację paliw: Zeznania świadka
Stanisław N. wykorzystał moment i uciekł. Rabuś zdążył pchnąć go nożem w dłoń. Zamaskowany przestępca uciekł, a Jarosława B. kilka przecznic dalej zatrzymali policjanci. Wydmuchał niecałe dwa promile. Podczas pierwszych przesłuchań przyznał się do współudziału w rozboju. Opisywał ze szczegółami, jak z kolegą Krzysztofem K. zaplanowali całą akcję. Potem z zeznań się wycofał. Twierdził, że nie znał człowieka, który napadł na stację paliw i nie rozumie, dlaczego to do baku jego auta miało być wlane zrabowane paliwo. Zarzekał się, że był na głodzie narkotykowym i wpadł na pomysł, że jeśli do wszystkiego się przyzna, nie zostanie aresztowany.
Prokurator Beata Marcinkowska wnioskowała dla 45-latka o 3,5 roku więzienia za udział w rozboju i rok za prowadzenie na podwójnym gazie. - Zmiana zeznań to linia obrony, która ma pozwolić oskarżonemu uniknąć odpowiedzialności karnej - podkreśliła.
Adwokat Piotr Karasiński chciał, by sąd uniewinnił jego klienta od zarzutu rozboju. - Obecność na miejscu przestępstwa to za mało, by skazać Jarosława B. Owszem, odjechał z miejsca zdarzenia, ale dlatego, że był pijany, do czego się przyznaje i za co jest gotów odpowiedzieć i ponieść karę - tłumaczył.
Sędzia Robert Mąka nie dał wiary nowym zeznaniom Jarosława B. Wymierzył mu 3 lata więzienia za współudział w rozboju z użyciem broni i rok za jazdę po pijaku. Kara łączna to 3 lata za kratami.
- Oskarżony opowiedział przebieg zdarzenia ze szczegółami, które potwierdzili pokrzywdzeni. Tego nie można było zmyślić - motywował wyrok. - Ze względu na postawę oskarżonego nie widzę tu żadnych okoliczności łagodzących. Jarosław B. może mieć jedynie żal, że na ławie obok niego nie siedzi Krzystof K. Nie rozumiem, dlaczego w akcie oskarżenia nie ma właśnie tej osoby. Nie może być bowiem mowy o współczesnym Robin Hoodzie. Koledzy napad zaplanowali - podsumował.
Wyrok nie jest prawomocny.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?