Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabijają CZAS w Emce

Mariusz Rodziewicz [email protected]
Dzień bez Emki to dzień stracony. Karol i Grzesiek przychodzą tu niemal codziennie.
Dzień bez Emki to dzień stracony. Karol i Grzesiek przychodzą tu niemal codziennie. piotr czapliński
Spacerują, umawiają się na randki, przyglądają wystawom i klientom. Dzieci i nastolatki polubiły koszalińską Emkę jako miejsce... rozrywki.

Codziennie przez Galerię Emka przewijają się setki, a nawet tysiące ludzi. Jedni przychodzą tu, by za jednym zamachem nakupić tyle jedzenia, aby zapełniło lodówkę na cały tydzień, drudzy chcą się ubrać od stóp do głów, a jeszcze inni po płyty, książki, zabawki albo po prostu coś zjeść. Wśród tych wszystkich dorosłych najczęściej ludzi krąży zupełnie inny "gatunek emkowiczów". To dzieci i młodzież ze szkół podstawowych i gimnazjów, które przychodzą tu najzwyczajniej w świecie zabić czas.
Emka w weekend
W ten sposób już od wielu miesięcy niemal każdy weekend spędzają tu dwie trzynastolatki, Oliwia i Martyna, które uczą się w koszalińskiej szkole muzycznej. - Umawiamy się na przykład na godzinę 14 i tak z godzinę sobie tu chodzimy. Co robimy? Oglądamy wystawy - mówią. Najbardziej interesuje je salon EMPiK. Można tam pooglądać płyty i czasopisma. A sklepy odzieżowe? - Raczej nie chodzimy. Nie, żeby nas ciuchy nie interesowały, ale nie chodzimy - mówi Martyna.
Dwa, trzy razy w tygodniu w Emce bywa 14-letnia gimnazjalistka Ewa. Siadła przy stoliku na parterze centrum. - Czekam właśnie na koleżanki - mówi. - Lubimy się tu umawiać. Dlaczego? Bo tutaj jest fajnie. Można pochodzić po sklepach, pooglądać ciuchy. Jak się coś upatrzy, to można potem wrócić tu z mamą. Czasami coś mi kupi. Ewa nie ukrywa, że dobrze jest się umówić tu z chłopakiem. - Jeśli się go ma. Po Emce fajnie się "chodzi" - dodaje.
Poza tym, że "w Emce jest fajnie", trudno jej dokładnie wytłumaczyć, dlaczego akurat centrum handlowe jest najlepszym punktem spotkań młodzieży. - Tak po prostu jest. To chyba jakaś moda, która przyszła do nas z Zachodu - tłumaczy.
Emka codziennie
Na ten trend złapali się także dwaj koledzy Karol Rola i Grzegorz Błażewicz, którzy mieszkają na osiedlu w pobliżu centrum handlowego. Mają po 12 i 11 lat, uczą się w Szkole Podstawowej nr 17. W ich przypadku Emka to już - można by powiedzieć - nałóg. Spędzają w niej dużo czasu. Czyli ile? Bez cienia skrępowania odpowiadają. - Prawie codziennie przychodzimy do Emki. I chodzimy od sklepu do sklepu. Tak z dwie godziny dziennie - i z zainteresowaniem zabierają się do oglądania imitacji telefonów komórkowych w jednym z emkowych salonów.
Ale co można robić w centrum handlowym przez dwie godziny, jeśli się nie ma pieniędzy? Okazuje się, że dużo, bo w Emce jest wiele atrakcji.
Po pierwsze: kręgielnia i zamontowane przy niej automaty do gier. Chłopcy chodzą tam popatrzeć, jak ktoś gra, albo - jeśli mają pieniądze - sami łapią za joysticki.
Po drugie: salon EMPiK. Tam również można pograć w różne gry komputerowe i to za darmo, bo są tam dwa stanowiska, które są do dyspozycji klientów.
Po trzecie: salony telefonii komórkowych. W nich można obejrzeć najnowsze modele telefonów. Do ręki można wziąć atrapy takich aparatów, poprzyciskać klawisze, otworzyć klapkę, i tak dalej.
Emka ma jeszcze jedną zaletę. - Można poznać nowych kolegów. Mamy już takich emkowych znajomych. Poza tym tutaj cała nasza szkoła przychodzi. Dzisiaj spotkaliśmy już kilku naszych znajomych ze szkoły - stwierdzają chłopcy.
EMPiK najfajniejszy
Zaglądamy do EMPiK-u, który przez naszych rozmówców był najczęściej wymieniany jako "fajne miejsce". Przy stoisku z czasopismami stoją trzy rozradowane dziewczyny. Przeglądają jeden z młodzieżowych magazynów. Czytają, co nowego słychać w zespole Virgin. Przy konsoli z grami stoi dwóch 11-latków. Grają w boks. - Uderz teraz! Jeszcze raz! - woła Michał, który przygląda się temu, co wyczynia jego kolega Tomek. Obaj z zawziętą miną obserwują, jak na monitorze jeden pięściarz okłada drugiego.
- Bardzo często dzieciaki przychodzą pograć w różne gry. Czasami od samego rana "murują" dostęp do komputera. Oblegają je non stop. Ale żeby przeszkadzali? Nie - stwierdza Robert Boński, ochroniarz w salonie EMPiK.
Niech sobie oglądają
Podobnego zdania jest także pracownik jednego z salonów telefonii komórkowej. - Dzieciaki często do nas zaglądają, ale nic złego nie robią. Bawią się po prostu atrapami telefonów. Dziwi mnie tylko, że właśnie przychodząc do Emki zabijają czas. A jeszcze dziwniejsze jest to, że rodzice im na to pozwalają. Przecież lepiej zapisać dziecko na jakieś zajęcia dodatkowe, np. na naukę języka obcego.
Katarzyna Chojacka, pracownik Reportera, czyli sklepu z odzieżą zauważyła, że przychodzą do nich najczęściej chłopcy.
- Jeśli tylko zaglądają tu po to, żeby pooglądać ubrania, to nie mam nic przeciwko temu - mówi. - Inna sprawa, jeśli młodzież do naszego - i nie tylko - sklepu przychodzi kraść. Piszczące zabezpieczenia? Mają na to swoje sposoby. Ale my też na nich mamy swoje.
Chojacka dodaje, że ostatnio usłyszała w autobusie, że Emka to takie młodzieżowe miejsce spotkań. Punkt zborny. Jeśli ktoś się umawia z kolegami, to najczęściej w Emce. - Może to takie miejsce randek, spotkań miłosnych. To chyba taka moda - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!