MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zbadają akcję uśmiercania dzików w Kołobrzegu

ima
Na jednym z kołobrzeskich osiedli odłowiono 16 dzików.
Na jednym z kołobrzeskich osiedli odłowiono 16 dzików. Archiwum
W okolicach Osiedla Europejskiego w Kołobrzegu odłowiono 16 dzików. 9 uśmiercono, bo nie chciały wejść do odłowni, a wykonawcy zlecenia zależało na czasie. Sprawę zbada policja.

Problem dzików nachodzących kołobrzeskie Osiedle Europejskie i okolicę istniał od dawna. Osiedle graniczy z terenem niezabudowanym, zarośniętym chaszczami. Dziki miały dostęp do śmietników. Nie brakowało też mieszkańców, dokarmiających wbrew zakazowi zwierzęta, mogące być dla człowieka nawet śmiertelnym zagrożeniem.

Po wielu sygnałach Starostwo Powiatowe zleciło firmie Lupar ze Szczecina odłowienie dzików. - Zaczęliśmy w sierpniu, skończyliśmy w listopadzie - mówi nam Ryszard Czeraszkiewicz, właściciel firmy. Kilkanaście zanęconych do odłowni dzików trafiało do Ośrodka Hodowli Zwierzyny Polskiego Związku Łowieckiego w Manowie. Akcję zakończyło odstrzelenie 9 dzików w nocy 14 listopada.
- Zaraz, zaraz, odstrzelono je w pobliżu zamieszkałego przez setki ludzi osiedla?- dziwi się Artur Mikołajek, radny miejski PO i prezes Fundacji Bezpieczny Powiat.

Zlecenie firmie Lupar wydał wydział ochrony środowiska Starostwa Powiatowego. Jego kierowniczka Katarzyna Domańska mówi: - To była akcja odłowu uzgodniona z PZŁ. Umowa przewidywała, że czynności z użyciem myśliwskiej broni palnej dopuszcza się tylko i wyłącznie w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia wykonawcy lub osób postronnych. Te dziki zapędzane do odłowni zrobiły się w pewnym momencie agresywne, zaczęły wychodzić na ulicę. Lupar to firma z doświadczeniem. Używając broni miała obowiązek skontaktować się z odpowiednimi służbami i z tego co mi wiadomo dokładnie tak było.

O tym, że uśmiercanie zwierząt odbyło się w asyście policji, powiedział nam starosta Tomasz Tamborski. Ale policja żadnej asysty nie dała. - Zostaliśmy jedynie powiadomieni o planowanym odstraszaniu zwierząt - mówi komendant Waldemar Trzciński.

Ryszard Czeraszkiewicz mówi: - W stosunku do dzików agresywnych lub opierających się przed odłowieniem mogliśmy przeprowadzić akcję usypiania oraz użyć broni myśliwskiej. Dziki to zwierzęta bardziej czujne od psa. Lochy z młodymi rzadko dają się odłowić i ostrzegają młode, a dziki, które uciekają w krzaki nie są możliwe do uśpienia. Przy pomocy broni palnej można je czasem wyeliminować. To najszybsza i najbezpieczniejsza metoda. Czas mijał, a te dziki nie dawały się odłowić.
Tego dnia czy wieczora gdy działaliśmy omal nie doszło do zderzenia dzika z samochodem. Nie ma ceny za życie i zdrowie człowieka.

Szczegółów akcji nie zdradza, mówi, że ma swoje patenty. Zapewnia, że nie używał broni bliżej niż 100 m od budynków, a policję powiadomił i to wystarczy. Komendant Trzciński zdecydował dziś, że przyjrzy się tej sprawie. - Widziałem zdjęcia tych zabitych dzików - mówi Artur Mikołajek.

Dwa były duże, takie ok. 60 kg, jeden mniejszy, a sześć to może 7- miesięczna "młodzież". 10 lat byłem myśliwym i ani ja, ani koledzy myśliwi, nie strzelilibyśmy do tak młodych dzików. Czy naprawdę nie można było zadać sobie trochę więcej trudu i jednak je odłowić?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!