Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia okrutna, ale nie całkiem szczególnie. Po 15 lat więzienia zamiast dożywocia za masakrę w pustostanie

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Ogłoszenie wyroku w Sadzie Okręgowym w Słupsku. Od lewej: Artur P. i Ireneusz K.
Ogłoszenie wyroku w Sadzie Okręgowym w Słupsku. Od lewej: Artur P. i Ireneusz K. Bogumiła Rzeczkowska
Z wyraźną ulgą przyjęli wyrok Sądu Okręgowego w Słupsku dwaj oskarżeni o koszmarne zabójstwo w Chojnicach. Po ponownym procesie usłyszeli, że nie będą musieli do końca życia siedzieć za kratkami. W więzieniu spędzą „tylko” 15 lat.

Proces dotyczył wydarzeń z 2019 roku w Chojnicach. 22 maja w pustostanie po dawnym komisie samochodowym przy ulicy Człuchowskiej kilka osób urządziło sobie libację alkoholową. Od słowa do słowa i zaczęła się awantura. Doszło do rękoczynów. Dwaj mężczyźni – 32-letni obecnie Artur P. i 44-letni Ireneusz K. zaatakowali 41-letniego Zbigniewa Ch. Trudno sobie wyobrazić to, co wydarzyło się później. Sprawcy bili ofiarę pięściami, kopali, dźgali nożem, tłukli drewnianym drągiem po głowie i twarzy oraz innymi wszelkimi dostępnymi przedmiotami. Wśród narzędzi zbrodni znalazły się nawet kafle ceramiczne. Furii oprawców nie powstrzymał nawet jeden z naocznych świadków masakry – Rafał T., który sam stał się ofiarą Ireneusza K.

Zbigniew Ch. miał roztrzaskaną głowę, połamane żebra i inne kości, pęknięte płuco, krwiaka w opłucnej i wiele innych rozległych obrażeń. Zmarł na miejscu od ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej, ale początkowo nikt się jego stanem nie przejmował. Dopiero później ktoś zauważył, że leżący cały we krwi mężczyzna nie rusza się i nie oddycha. Ktoś wezwał pogotowie. Na miejscu pojawiła się policja. Artur P. i Ireneusz K. zostali zatrzymani, a w 2020 roku Prokuratura Rejonowa w Chojnicach oskarżyła ich o zabójstwo popełnione ze szczególnym okrucieństwem. Obaj stanęli przed Sądem Okręgowym w Słupsku. Artur P. jako recydywista.

Pierwszy proces w Słupsku zakończył się zgodnie z wnioskiem prokuratury. Obaj oskarżeni zostali skazani na kary dożywocia. Jednak nieprawomocny wyrok zaskarżyła obrona. Skutecznie, bo Sąd Apelacyjny w Gdańsku nie dopatrzył się w działaniu oprawców Zbigniewa Ch. szczególnego okrucieństwa. To oznaczało też obniżenie kar do 15 lat więzienia. Tym razem zareagowała Prokuratura Krajowa, skarżąc łagodny wyrok w kasacji wniesionej do Sądu Najwyższego. Akta trafiły więc do Warszawy. Wyrok został uchylony i sprawa wróciła do Słupska. We wtorek 5 września – po ponad czterech latach od zbrodni - zapadł kolejny nieprawomocny wyrok.

Mimo wniosku prokurator Joanny Kapłońskiej-Gajewskiej o kary dożywotniego więzienia za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem sąd skazał obu oskarżonych na 15 lat więzienia w systemie terapeutycznym, Ireneusza K. także na trzy miesiące za spowodowanie obrażeń Rafała T. (łącznie 15 lat więzienia). Oskarżeni mają zapłacić Iwonie R., siostrze zamordowanego Zbigniewa Ch. po 30 tysięcy złotych za doznaną krzywdę. Oskarżeni przyjęli wyrok z wyraźną ulgą. Widmo dożywocia zniknęło.

Sąd nie miał wątpliwości, że oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu, mimo że Artur P. najpierw pomawiał Ireneusza K., później tę wersję wycofał. Natomiast Ireneusz K. w ogóle zaprzeczał, że był w tym czasie w pustostanie. Przyszedł później, gdy Zbigniew Ch. leżał przykryty zakrwawioną poduszką. Jednak później się przyznał. Ostatecznie część wyjaśnień oskarżonych pasowała do zeznań świadka Rafała T. Ten z kolei był wiarygodny, bo jego zeznania dotyczące sposobu działania oskarżonych potwierdziła opinia z zakresu medycyny sądowej – zwłaszcza bicie ofiary kijem po klatce piersiowej, co spowodowało śmierć.

- Jednak nie można mówić o zamiarze bezpośrednim, więc nie możemy też mówić o zabójstwie ze szczególnym okrucieństwem - uzasadniał sędzia Jarosław Turczyn. - W tych okolicznościach, mimo że zdarzenie miało charakter okrutny, w sensie prawnym nie można go tak zakwalifikować. Nic nie wskazuje na to, by na jakimkolwiek etapie - tydzień, dzień, czy godzinę wcześniej - oskarżeni planowali śmierć pokrzywdzonego. Nie było w tym działaniu premedytacji. Oskarżeni działali z zamiarem ewentualnym. Bijąc pokrzywdzonego, mimo że świadek ich powstrzymywał, zostawiając go w takim stanie, przewidywali i godzili się na jego śmierć. Sąd doszedł do wniosku, że kara 15 lat będzie odpowiednią za zabójstwo popełnione z zamiarem ewentualnym.

W tej sytuacji sąd orzekł znacznie niższą od żądanej przez prokuraturę karę, ale wziął pod uwagę sposób zachowania sprawców. Sąd doszedł też do wniosku, że oskarżeni mają szanse na powrót do życia w społeczeństwie, a kary - eliminacyjna dożywotniego więzienia czy długotrwała 25 lat - na to by nie pozwoliły.

- Sąd uznał, że trzeba podjąć próbę resocjalizacji połączoną z terapią - podsumował sędzia.

Wyrok jest nieprawomocny. Oskarżeni nadal pozostaną w areszcie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zbrodnia okrutna, ale nie całkiem szczególnie. Po 15 lat więzienia zamiast dożywocia za masakrę w pustostanie - Głos Pomorza